sobota, 31 sierpnia 2013

Przypadek Bernarda Wścieklicy czyli 'Cujo" Stephena Kinga

Kiedy przez wszystkie blogi recenzenckie przewinęły się najnowsze książki Stephena Kinga ‘Dallas 63’ i Joyland’, przewrotnie pomyślałam, że czas sięgnąć po jakąś starszą pozycję najpoczytniejszego pisarza Ameryki. Najpierw był  ‘Pamiętnik rzemieślnika’, w którym jest trochę porad, jak to należy mieć sensownego agenta i nie dać się poznać jako literacki desperat, który opublikuje wszędzie i za friko, jednak większość książki to arcyrozwlekłe opisy lat dziecinnych, kiedy Stephen chadzał w pieluchomajtkach. Doprawdyż.
A ostatnio ‘Cujo’ - historia upadku pewnego bernardyna, która też ma już ładnych parę lat.

















Książka trafiła do mnie jako prezent, wręczony przez znajomego rodziny, z dedykacją ‘W podziękowaniu za wszystkie udane grille’.
-  O czym to jest? – zapytałam.
- O wściekłym psie, który zagryza swoich właścicieli – odpowiedział znajomy.
- Ty chyba nam źle życzysz – uśmiechnęłam się, na co znajomy się obraził, no bo jak to: daje prezent, a tu taka niewdzięczność go spotyka, grymaszenie. Czego ja się spodziewałam - przewodnika po 'Polskich Dworach'?
Dlatego przeczytałam ‘Cuja’  dużo później, kiedy znajomy przestał się już na grillach pojawiać ;).


Mamy więc farmerską rodzinę z uroczym i mądrym psem marki bernardyn – tytułowym Cujo. Pewnego dnia Cujo ma pecha i daję ugryźć wściekłemu nietoperzowi – a że w środowisku rolniczym dopieszczanie piesków w postaci szczepionek nie jest zwyczajem popularnym,  etapowo następuje psia degeneracja, zakończona kompletnym wściekiem i zagryzaniem w szale kogo popadnie.
Mamy też drugą rodzinę, z uroczym i mądrym czterolatkiem, przepracowującą problem romansu jednego z małżonków. Losy obydwu rodzin splączą się w krwawym finale. Ktoś zginie bym przeżyć mógł ktoś – wiadomo.
Książka, mimo wstawek pt ‘świat z perspektywy psa’ jest też bardzo przyzwoitą ilustracją amerykańskiej obyczajowości – zawiedzionych małżeńskich nadziei obydwu żon, każdej z innego środowiska, walki o byt ich mężów – jednego przedstawiciela branży reklamowej i drugiego farmera-alkoholika.
A wszystko wokół pieska, który się znarowił. Hau hau nice.

Nie wiem po ta okładkowa sugestia, że jest ‘Cujo’ horrorem klasy P(siej) , skoro to jedynie (jedynie jak na Kinga) thriller obyczajowy z elementami wścieklicy ;). Mamy co prawda jakiś, zupełnie zbędny moim zdaniem, kiks z samoistnie otwierającymi się drzwiami szafy w pokoju czterolatka i mglistą sugestię, że był kiedyś w miejscowości psychopatyczny morderca – ale w ilościach szczyptowych.  Dwa elementy niczym osławiony rewolwer, który pojawia się w pierwszym akcie, aby NIE wypalić w ostatnim (co jest dziwne z uwagi na sugerowaną przez autora w ‘Pamiętniku rzemieślnika’ skłonność do wyrzucania rzeczy zbędnych, hm).

Jeśli komuś dziecko naoglądało się filmów o wesołych bernardynach z serii ‘Beethoven’ i teraz chce pieska, to warto by mu podrzucić – dla równowagi – ‘Cujo’. I sprawa załatwiona ;).

Książka przeczytana w ramach sierpniowych wyzwań czytelniczych Trójka e-pik u Sardegny 

11 komentarzy:

  1. Mój wilczur przedwczoraj zaczął od kury. Co dalej?!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dwie recenzje na miesiąc to dla mnie całkowicie optymalna ilość ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z okazji Września i linka którego puściłaś ostatnio na FB, czekam teraz na rzetelną recenzję jakiegoś wyrzuconego z lektur klasyka. Może Wallenrod? Może Sienkiewicz? Bo ja do lektur wracam, ale do tych, dopiero jak mi się neurony zdegenerują... Poprzestanę na Lemie, Twainie i mooooże do dzieci Bullerbyn jeszcze wrócę.
    I przychylam się do opinii Egzemy. Coś z życia, Pani.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy to odpowiedni moment żeby się przyznać że nie czytałam Muminków?
      Może też zrecenzuję ;)

      Usuń
    2. Jaki ten znajomy precyzyjny. Za WSZYSTKIE grille... Za wszystkie jednym Cujem się odwdzięczył.
      Książki nie czytałem i nie przeczytam. Protestuję w ten sposób przeciwko oczernianiu nietoperzy. To takie miłe stworzenia. Ludzie i tak ich nie lubią, a przecież nietoperze są fajne i tak dobrze zastępują jaskółki jesienią.

      Usuń
  4. Oczywiście lat dziecięcych a nie dziecinnych, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  5. Najbardziej mi się podoba użycie tej książki celem odczarowania chęci posiadania pieska u potomstwa :).
    Co do ducha psychopatycznego mordercy - może to on kiedyś ugryzł tego nietoperza, hmmmm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może być i tak, kto wie, kogo zwykli gryźć psychopatyczni mordercy, w autobiografii King nic o tym nie wspomina ;)

      Usuń

No to cyk! Nie ma się co pieścić.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...