środa, 3 listopada 2010
Cmentarze marzeń
W tym roku wybieramy się na Powązki, porą wieczorową, niemal nocną. Cmentarz pełen jest migoczących świateł i wyłaniających się z niebytu ciemności sylwetek ludzkich, sunących alejkami bezszelestnie, niczym duchy.
Wyszukujemy i raczymy zniczami przypadkowe groby nieznanych, zapomnianych umarłych.
Ale gdzieś tam po cichu marzy mi się odstawienie Frumy Sary poprzez wyskoczenie zza ciemnego grobu z wrzaskiem UUAA! i wysłanie jakiegoś nieszczęśnika o słabym sercu bezpośrednio do babci i dziadka, których dzisiaj odwiedza.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No to cyk! Nie ma się co pieścić.