sobota, 26 lutego 2011

Rozważna i williamiczna

I. z Anglii wychodzi za mąż – za Greka, który na szczęście niczego nie udaje.
Ślub ma się odbyć w październiku.
- Jeśli teraz mamy marzec, a ślub ma być w październiku, to w którym konkretnie miesiącu jest szanowna I.? – pytam z zaciętością śledczą Szerloka Holmsasa. To było palnięcie z dwururki, a może nawet z obrzyna. Teraz w Anglii bierze się ślub nie z powodu jakiejś tam ciąży, tylko dlatego, że książę William bierze ślub.
Poddani podążają za przykładem swojego księcia jak na krucjatę.
Dni niesfornego Karolka są policzone.

środa, 23 lutego 2011

Ludzie Kultury czyli bankietowa szermierka

R. zabiera mnie na premierę i coś w rodzaju bankietu, gdzie poznaję światowego L.
L. działa w kulturze przez duże K (K tak duże, że trzeba je podeprzeć rusztowaniem, bo inaczej runie), aczkolwiek znany jest głównie w swoim hermetycznym środowisku, do którego nie należę, bo jestem tu z przypadku i na doczepkę.
Na pytanie czym się obecnie zajmuje raczy mnie spłowiałym uśmiechem połączonym z wymownym grymasem niechęci dla mojej ignorancji – najwyraźniej będąc gdzieś zaproszonym należy się najpierw obszukać w sieci, wypytać znajomych i przeczytać wszystkie recenzje, a nie z głupia franc najnormalniej w świecie zapytać.
L. okazuje się nawet miły, ale w sposób, który nie pozostawia złudzeń – w sposób który daje ci odczuć, że stać go na tolerowanie cię, bo mu nie zagrażasz. Nie zagraża mu twoja pozycja społeczna ani praca, co najwyżej twoja młodość, nie okraszona jakąś specjalną urodą, więc wybaczalna. L. jest drapieżnikiem i patroszy wszystkich tych, którzy mu zagrażają, a ponieważ nie jesteś nikim znaczącym, z kim trzeba się liczyć, nie ma skrupułów i patroszy przy tobie, protekcjonalnie napawając się twoim przerażeniem. Istna lekcja przyrody, gdzie silniejszy pożera słabszego, a ślina i krew chlapią na około. Już widzę, że to mój ostatni taki spęd z drapieżnikami kultury i sztuki, bo to nie na moje nerwy.
Jednak najgorsze dopiero przede mną – bo oto pojawia się Najświatowsza Ze Światowych Z.
Z. ma to do siebie, że musi epatować. Z. chyba myśli, że jak nie będzie epatować, to się rozpłynie w powietrzu. Dla Z. nie ma dylematu: być czy mieć, tylko: epatować albo zginąć. Stanie obok osoby, która musi na kimś obowiązkowo wyładować cały repertuar emanacji swojej wspaniałej osobowości, waląc w nas piorunami niczym w piorunochron drewutni podczas burzy, jest niezwykle męczące. Nie: pouczające, na co zawsze liczę, tylko: męczące. Skromność i poczytalność to są jakieś zakurzone przedwojenne cechy ( i nie chodzi mi bynajmniej o Wojnę w Zatoce).
Narzekałam w myślach na kapciowe weekendy.
No to już nie będę narzekać.
Wolę być weekendowym kapciem niż salonową drewutnią.


Brock Davis

środa, 16 lutego 2011

The force. Lord Vader wymiata w reklamie.



Jedna z reklam z SuperBowl.
Bardzo dobra.
Każdy chciałby mieć takie dziecko.
Choć zapewne producent chciałby żeby każdy taki samochód chciałby.
Zdaje się, że jeszcze trwa karnawał. Co prawda bale przebierańców odeszły do lamusa za sprawą, zapewne, non gratisowych person w rodzaju Lady Gagi, która nie dałaby nam żadnych szans na zadowolenie z autorskiego konceptu. Czasem jednak marzy mi się... taki bal i przebranie przewrotne, dwuznaczne, idealnie przykrojone do osobowości. Np:

poniedziałek, 14 lutego 2011

Love sweet love czyli jak nie podrabiać dowodu



Podejrzewam, że głupota amerykańska jest utkana z materii gęstszej niż europejska. Ale może zakładam tak dlatego, że nie stworzono jeszcze europejskiej wersji programu "Najgłupsi przestępcy Ameryki". Hm.

czwartek, 10 lutego 2011

Reklamy i co z nich wynika

Wizyta u rodziny M. Pytam, co słychać.
- Stara bida – śmieją się dorośli.
Tymczasem Mała M. informuje mnie rezolutnie:
- Rutinoskorbin jest szóstym członkiem naszej rodziny.
I po chwili:
- Tata ma jednego członka...
Czasem lepiej nie pytać. I zapewne najlepiej nie pozwalać dzieciom na oglądanie reklam.

piątek, 4 lutego 2011

Sztuka cukru i szczypta soli w kulturze



sugar by sagmeister




salt by motoi yamamoto

To jakaś nostalgia w kierunku poparcia Tybetu jest.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...