niedziela, 10 stycznia 2016

O walce z demonami oraz o pęcherzach czyli kobieta w gniewie











 






Zdarzyło się tak, że na Trzech Króli wyszły ze mnie trzy demony. 
A były to urażona ambicja, zazdrość i gniew.
A demony te zrodziły następne pokolenie: próżność, pychę,  gorycz, złość, ordynarność, nieumiarkowanie w słowach, które mają ranić.
Rodzina demonów wzięła sobie zabawki do zabawy. Oto urażona ambicja wsiadła do czołgu  postrzelać pociskami zarzutów. Zazdrość opróżniała z zażaleń magazynek granatnika. Gorycz strzelała z armatki wodnej oskarżeń. Pycha przysiadła w kąciku z walizeczką nuklearną i przypatrywała się czerwonemu guzikowi. Ale potem ją zamknęła.



Więc to była ta bańka, która pękła. Ten pęcherz rosnący pod skórą. Od czasu do czasu podrapany. Na co dzień przykrywany łachmankiem w celach, żeby nie było widać. Niespełnione pragnienia, niezrealizowana lista oczekiwań i planów. Wymuszona moralna elastyczność, która okaleczała we mnie człowieczeństwo, bo okazało się, ze moje standardy nie są uniwersalne. 
 

















Wybuch był nieunikniony. W gniewie mówi się rzeczy, które nie budują zwięzłej argumentacji. Słowa drżące, zdania wytrzebione z sensu. Nic nie wnoszą a wszystko niszczą. Druga osoba stoi jak naelektryzowana, zmoknięta kurka pod rynną i próbuje zrozumieć dlaczego się nagle tak rozpadało, skąd ta burza z piorunami. Z zachodu? Z zawodu? Wszak prognoza uczuć nic nie zapowiadała. Była raczej optymistyczna. Nawet jeśli zakłamana i utkana ze złudzeń i niedopowiedzeń.



Druga osoba nigdy nie widzi naszego pęcherza. 
Nawet jeśli sama go stworzyła.

Druga osoba nie wie, że właśnie, na swój nieudolny sposób, oczyściliśmy wrzód. Nie przeprowadziliśmy operacji z chirurgiczną precyzją, w świetle lamp i z asystą dr.Rozwagi, ale przy pomocy zardzewiałej puszki w błotnistym okopie, podczas ostrzału pułkownika Kurwamacia.

Druga osoba nie rozumie nieobecności doktora Rozwagi oraz obecności pułkownika Kurwamacia.

Ni w ząb.

Niezrozumienie rodzi demony. 
Złość, gorycz i gniew.

Koło się zamyka.

Sprawy zostają ustalone. Trawy zostają wypalone. 
Zostaje zrzucony napalm.


-Dobrze zrobiłaś, siostro! – potwierdziłaby każda zakładowa feministka.

-Kup sobie teraz paczkę chusteczek i paczkę fajek – doradziłaby mi pani z kiosku.

-Nie należy się zadręczać tylko wyciągnąć wnioski i iść dalej – zasugerowałby mi coach w typie 100PLN/h.

-Kochana, przyjedź, zrobię ci kotlecika – powiedziałaby mama.

Otóż to, mamo, konkrety. 
Konkrety mają zalety.

Dramaty sercowe to ja mogę przeżywać, owszem, ale po obiedzie.



Spokój wraca, na emocjonalnej pustyni dysonansu poznawczego wychodzi słonko. 
Słonko grzeje, słonko praży, słonko parzy. Powoduje udar, oparzenia oraz bolesne pęcherze.

Które muszę przykryć nowym łachmankiem w celu aby nie było ich widać.

Koło się zamyka.



Po kilku dniach okazuje się, że napalm był za słaby i należało jednak wcisnąć atomowy guzik, a najlepiej dwa. A jeszcze lepiej siedem. Gdyż nie dość, że musiałam przeprosić, to teraz będę najwyraźniej nosić jeszcze pod łachmankiem całą masę nowych pęcherzy. Dzięki którym będę przypominała jakąś nową, tym razem życiową postać z komiksu Marvela  - Supermientkowoman.
Eh.



No to teraz inwentaryzacja kobiet-heter, do której to drużyny chciałabym należeć ( a jak!)


















Ostatnie już było, ale skoro zawsze mię cieszy... :)
"Z ko­bietą nie ma żartów - w miłości czy w gniewie
Co myśli, nikt nie zgad­nie; co zro­bi nikt nie wie. "
(Fredro)

24 komentarze:

  1. Eeee... myślę, że krótki trening uczyni Cię liderką grupy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Inwentaryzacja, to co opisałaś jest prawdą absolutną. Znaczy to, że dotyczy absolutnie wszystkich kobiet, które znam, z wyjątkiem jednej, ale pominę ten przykry przypadek. Jako biolog uważam, że musi to być ewolucyjnie uzasadnione, bo na świecie nie ma nieuzasadnionych przyrodniczo prawidłowości. Zebra ma paski, bo się chowa w tłumie, żółw ma skorupę, żeby inne zwierzęta mogły go wyprzedzać bez omijania... Więc wybuch wrzoda podskórnego prawdopodobnie też jest uzasadnialny ewolucyjnie. Być może to faceci potrzebują takiego wybuchu do swojej działalności łowieckiej. Podsumowując: to na pewno wina faceta!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za ten naukowy wywód. Naturalnie mechanizmy spustowo-zapalnikowe czemuś służą, tego się trzymamy, ale nie lubimy.

      Usuń
  3. Mam dzisiaj mielone. Ale widzę, że potrzebna raczej defibrylacja. Zadzwonię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem hetero(m)

    mnie styczeń i luty oblepie pęcherzami, więc... idę piec drożdżowce :* konkretne wyładowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie podejrzewałam cię o nic innego choć się zacnie kamuflujesz tymi drożdżowymi ;)

      Usuń
    2. Czasami mam litość dla Paddy'ego i synka :)

      Usuń
  5. Ech, napiszę, po czym pomilczę.
    Znam Kurwamacia, będzie już ze 20 lat.
    Znam też taką jedną, która twierdzi, że jestem jak pani umieszczona na miejscu pierwszym katalogu heter. Czy to pomaga? Nie sądzę.
    A komiksy Marvela nie są złe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsza w powyższym katalogu ma ten zjadliwy urok i czar, którego zazdraszczam, eh.

      Komiksy Marvela to klasyki, zacukuje mnie jednak tendencja do powstawania nowych, poprawnie politycznych wersji rasowych.

      Usuń
    2. Myślę zresztą, że twój osobisty pułkownik K. jest zapewne bardziej eee opierzony ;)

      Usuń
  6. abstrahując od sensu (hetery??, trzeba przyznać, że) ładnie napisane.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeśli arsenał broni nie poskutkował to są dwie możliwości.
    Primo - egzemplarz jest odporny na wiedzę i trudny do zarąbania czytaj: dobry materiał na męża ;-), alibo secundo - należy dążyć do rozejmu i ustalenia pokojowych zasad sąsiedztwa (?)

    OdpowiedzUsuń
  8. O Inwentaryzacjo alias Wiwisekcjo! Jakie to wszystko prawdziwe... Mimo tego, ze sie czlowiek stara Kurwamacia do armaty nie dopuscic...
    Ostatni obrazek jest przewyborny :) No i Raczkowski oczywiscie tez, ale kiedy on nie jest przewyborny!

    OdpowiedzUsuń
  9. Żesz, jak ja bym chciała tak się wkurwić żeby mi bańki uszami i nosem szły, i żeby tak nogą tupnąć i pięścią w stół walnąć, albo chociaż głos podnieść. Nie, nic z tego, sama pierdzielona łagodność, ustka w zasrany dzióbek, i aureolka nad głową. Powinnam zostać dziabnięta przez wilkołaka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjątkowaś, alboć to niedoczynność hormonów już, hehe ;)

      Usuń

No to cyk! Nie ma się co pieścić.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...