niedziela, 6 marca 2016

Ja jestem dziewczyna czysta, leczona i wyleczona! Agnieszka Osiecka, Biała bluzka. Oraz oczywiście nonszalancka inwentaryzacja białych bluzek


Agnieszka Osiecka
Biała bluzka
Wydawnictwo Literackie 1988

Jakaż to jest słodka, wesoła opowieść! A zarazem taka smutna i tragiczna. Któż jak nie Agnieszka O. może tak przewrotnie się z nami zabawiać, że nam uśmiech na ustach, a nawet chichot gorączkowy, zamiera w konfuzji.

Wariatka Ela snuje się po mieście, głównie knajpach. Pije z przypadkowo poznanymi mężczyznami, słucha ich opowieści, czasem się zakochuje, czasem u kogoś pomieszkuje. Prowadza na smyczy indyka z bazaru, opiekuje się cudzym dzieckiem, notorycznie gubi pieniądze i dowód osobisty, jeździ na traktorze, odwiedza w charakterze aresztantki komisariat. I jak o tym opowiada, och jak. Powiem wam jak: to melanż niezwykłej wrażliwości, poczucia humoru, psychologii przeniesień i wódki.
Racjonalna Krystyna bezskutecznie próbuje ją zmobilizować do ogarnięcia się, tworzy listy rzeczy do załatwienia, prasuje jej białą bluzkę.
Nigdy nie włożona biała bluzka jest symbolem powrotu z tego dzikiego rauszu na łono społeczeństwa. Do zakładów pracy, kolejek, urzędów i kartek. Do bolesnej rzeczywistości, z której taki kolorowy ptak jak Ela ciągle wyfruwa jak z klatki.

„(...) wróciłam na miejsce straceń. Tam urzędniczka urzędulska urzędująca w miejscu pracy. Usta czerwone, usmarowane po sam nos. Zęby czerwone jak we krwi. Kriss kochana, wiesz doskonale, jaki jest mój stosunek do szminki na zębach: potworny. Potwornie histeryczny. Na paszczękę tę patrzeć nie mogłam. W dodatku urzędulska zaczęła paszczęką poruszać, bułkę czerwoną pożerać. Tego juz było dla mnie za wiele, tego ode mnie nie możesz wymagać, są pewne granice tolerancji.”



Kim jest dla Eli Krystyna? Po co piszą do siebie listy z tych całkiem innych światów, których nic nie łączy? (Łączy je za to miłość do jednego mężczyzny, społecznika i aktywisty, który przewija się gdzieś w tle.)
Sceny podrywu w knajpie albo artystycznego happeningu w podwarszawskiej willi janusza biznesu to majstersztyki, zaprzeczające w swojej ponadczasowej uniwersalności istnieniu tamtej siermiężnej rzeczywistości.

„Dzisiaj z Rębotem uprawialiśmy dżogging.. Niepowtarzalne przeżycia, aksamitne powietrze, wsie i osiedla migotały nam przed oczami, do nóg łasiła się przyroda naszych pól i lasów, szkoda, ze pani przy tym nie było. Pierwsza seta smakowała potem jak napar z leśnych fiołków.


Mnie się wydawało, że twórczość Osieckiej znam. W głowie miałam jej wiersze i piosenki. Jej „drżyjcie aorty bo idę na korty” i „chłoporobotnik jak boa grzechotnik z niebytu wynurza się fal” zawsze mnie elektryzowały swoją niebanalnością. Ale Białą bluzkę, małą, zakurzoną książeczkę z wyrastrowaną na niebiesko Jandą na okładce, znalazłam dopiero teraz, gdy wypadła nonszalacko zza regału. To piękny dar od losu. Dawno się tak nie uśmiałam i tak nie zacukałam. Jednocześnie. I na zmianę.
Perła inkrustowana diamentem.

Polecam.


Na koniec scenka, w której Ela nabywa na bazarze nielegalnego ptaka (indyka, nazwanego Azor), a potem wykorzystuje go jako łapówkę dla milicjanta (nazywanego Władziem):

„A Ja mu mówię tak: Władku, nie ekscytuj się. Opowiem ci bajkę o pewnej wytwornej damie. Ta dama nazywała się Władza. I pewnego dnia tak mówi do znajomego: wiesz co, ty jesteś ze wsi, ja jestem ze wsi, możesz mi mówić Władziu. I odtąd się bardzo kochali...”

„Wiesz co Władek, mówię. Ja jestem dziewczyna czysta, leczona i wyleczona, ty jesteś nadzwyczajnie inteligentny, pójdźmy do łóżka i oddajmy temu tu obywatelowi Azorowi wolność. Po co go ćwiartować, kiedy on na to nie ma najmniejszej ochoty. Ty będziesz miał swoją przyjemność i Ja będę miała; więc poszliśmy do pobliskiego aresztu, położyliśmy się na kozetce jeszcze ciepłej po jakimś spekulancie (chesterfieldy palił), kochaliśmy się w natchnieniu jak tygrysy i następnie, zgodnie z umową, otworzyliśmy okno. Boże ty mój, cóż to był za widok, cóż to był za indyk! (...)
Frunął nad Targową ulicą jak po fiołkowym niebie Argentyny. Mówię ci. Ciężkawy i z lekka tylko pozłacany (...) frunął ciężko i dostojnie, jak kiedyś fruwały upiory. Druhno ty moja. Wszak kiedyś niebo nasze pełne było miłych potworów, dynozaurów i pterogreków, które tylko dlatego wyginęły, że nie miały na to wszystko siły. A Ja mam, a Ja mam.

....................................................................................................
Tymczasem w sekcji Moda i uroda zinwentaryzujemy BIAŁE BLUZKI.
.................................................................................................... 

O gustach się nie dyskutuje, choć o kroju i doborze dodatków można. Zamieszczam kilka wyciągniętych z zapomnianych folderów nonszalanckich przykładów bluzecznej niebanalności. Osobiście samotna biała bluzka wydaje mi się zbyt mdła, dlatego preferuję czarne lamówki, paseczki, kukardki i inne takie, które tę mdławicę mogą trochę ożywić, przeformatować i zaakcentować.

Na początek ażury, proste, geometryczne formy (szyk zakładek) oraz czujny nadmiarunek:


(Ostatnia po prawej: bardzo mądry projekt, który zakryje ci schaby na ramionach. Oraz biust.Stąd pewnie ta mina, meh)

Teraz coś jeszcze bardziej nonszalanckiego czyli biała bluzka z lejącym kołnierzem.
Oraz bluzka typu spienione mleko do latte:

Czarny akcent! Czarny akcent robi biała bluzkę, mówię wam.


(Piękna ta ostatnia, no ale trzeba do niej nie mieć biustu)
....................................................................................................
Teraz wystąpią celebrytki
(Na pierwszym zdjęciu przykład, że czasem, gdy brak klasy, i biała bluzka nie pomoże - cycki na wierzchu pomogą zawsze ;)

(Śliniaczek Victorii bardziej formalny od kukardek, mimo wszystko, ale kukardki nadal wygrywają w podkręcaniu kobiecości. Czarne kukardki zwłaszcza)

Na koniec: w co się nie ubierać w kwestii białej bluzki. 
Czyli nie ma wyglądać jakby się w praniu rozciągłooo, zefilcowało, połowę odgryzł pies, a rękawy są wypchane skarpetami, które nie zmieściły się do stanika.

Najgorszy koszmar na koniec. Projekt, zdaje się Victora&Rolfa, którzy, jak każde projektanty-dizajnery, mają czasem słabszy dzień. Słabszy, megachujowy dzień, trochę poliestru,  zdechłą fretkę i nieletnią, rosyjską modelkę z łapanki ;)

Dziękuję za uwagę.

34 komentarze:

  1. No i jak żyć z Osiecką i białym koszmarem obszytym ogonem szczura wędrownego w jednym poście? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie widzę związku, 'Ela zresztą bluzki nie włożyła, tylko kaftan (a mamo, spojler!)
      Natomiast miarkuję się w malowaniu ust przed bułką ;)

      Usuń
    2. A przed kawą? ;-)

      Usuń
  2. Ta włochata gąsienica-mutant, co się rozpełza po anorektyczce mordującej wzrokiem, przyćmiewa mi wykwintną finezję Osieckiej :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pomyślałam o gąsienicy, a zaiste to być może, acz jednako szkaradne.

      Usuń
  3. Poproszę tylko czarną białą bluzkę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafiłaś w sedno: czarna biała bluzka i basta. Może być nawet bez białych lamówek.
      Wybaczam ci zatem wpadkę z butami Trippen, które odkryłaś zdaje się niedawno, zamiast dołączyć do mojego fanklubu lata temu, mehmeh.

      Usuń
    2. Było mi jakoś dać znać, przecież znasz się na tym. Poza tym mam fazy snu, widzę, a nic do mnie nie dociera. kocham Cię powielokroć

      Usuń
  4. Od lat próbuję nabyć białą bluzkę. I jeszcze żadna mi się nie spodobała... MOże już za późno po prostu?...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może w stanach ci się uda? Wskazujących zwłaszcza. Tylko po co?

      Usuń
  5. no więc ostatni projekt i Twój komentarz mnie rozwalił do końca ))
    Osiecką bardzo i zawsze lovam, a białą bluzkę w wykonaniu Jandy polecam gorąco, że tak powiem lektura sceniczna oboaiąkowa!! jeśli jeszcze gra ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, chyba już nie grają, zresztą chyba podziękowałabym Jandzie, która zamiast poprzestać na byciu wykremowanym autorytetem skompromitowała się udziałem w pyskówkach o profilu Kobieta-kobiecie-wilkiem.

      Usuń
  6. Tchórzofretki bądź czarne świnki morskie służą peruwiańskim szamanom do odczyniania chorób, uroków i innych takich zjawisk.
    Zaznaczę tylko, że rzeczone zwierzę jest jednorazowego użytku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świnki morskie i w naszej kulturze służą do tegoż - mam na myśli te laboratoryjne ;)
      A tchórzofretki na pelisach to odczynianie zjawiska zimna.
      Zatem wszędzie to samo.

      Usuń
    2. Chyba był już ten temat, ale skoro nikt nie sprostował, to ja - nie ma czegoś takiego jak świnka morska ;) https://pl.wikipedia.org/wiki/Kawia_domowa

      Usuń
  7. Ja to od razu (jak to kobieta) myślę jak to coś "uformowane wiatrem" uprasować :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hy hy :)
      To sa stanowczo bluzki jednorazowego uzytku, jak te swinki morskie Izabelki.

      Usuń
  8. Ide po Osiecka oraz po setke z nadzieja, ze nie natkne sie na wlochate gasiennice!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawidłowa reakcja!
      Spodoba ci się, Kaczko, zwłaszcza po setce (to kukułczankę się na setki pije? Hm)

      Usuń
  9. Ja mialam taki okres w zyciu - 4 czy 5 lat - ze zakochana bylam w bialych bluzkach, zwlaszcza koszulowych.
    JEDNAKOWOZ. Ilekroc jakas zalozylam, to najpózniej przy sniadaniu (jedzonym w pracy) mialam juz jakas plame. A czasem jeszcze wczesniej, juz przy kawie.
    Nie zdarzalo mi sie to - i dotad nie zdarza - z zadnymi innymi bluzkami, nawet bardzo jasnymi. Ale biala = gwarantowana plama.
    Fatum.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. One wiedziały, że potrzeba im czarnej wstawki...

      Usuń
    2. Diable,przewidziałam twój problem a priori. Odpowiedzią jest śliniak Viktori B. Zauważ, że plisowany-rozkładany.

      Usuń
    3. Ha! No rzeczywiscie, sprytne! Ale ja bym potrzebowala chyba tak z dwa razy wiekszy ten sliniak jednak...

      Usuń
  10. "Zabiłam ptaka w locie - znów ptak w tytule... To jednak grafomanka" - Marian Brandys (cytat z pamięci). przytoczone fragmenty zdają się temu nie przeczyć, chociaż "urzędniczka urzędulska urzędująca w miejscu pracy" pobrzmiewa znajomą frazą. przepraszam. przeczytam.
    przytoczone bluzki w większości przeczą idei bluzki, bo nie są zapinane (i, co za tym idzie, rozpinane).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cytaty wybrałam takie sobie, pierwsze z brzegu. Możliwe, że można było lepiej. Nie oddają tego nerwowego rytmu, który mnie początkowo trochę irytował, dopóki się nie wciągnęłam i nie przenicowałam na stronę niezaprzeczalnie fańską.

      Usuń
    2. nie śmiem krytykować poetki, samemu nie będąc poetą. przypomniało mi się tylko, co napisał o niej inny pisarz :-)
      a może to przez tę scenę wyruchania milicjanta na kozetce. mimo wszystko, jest w niej coś rozpaczliwego.
      no i gdy sobie przypomnieć "myśli tej małej - białe zeszyty"...
      zresztą co ja tam wiem. i do Mickiewicza można się przyczepić na tym tle.

      Usuń
    3. Tak, stanowczo więcej tu rozpaczliwości niż poezji.
      Nawet kwestia tego ptaka, nie tytułowego co prawda, ale gastronomicznej obfitości indyka, którego rozpaczliwie zmarnowano...
      Białe zeszyty często nucę, zwłaszcza fragment "kto by uwierzył w całym Makowie, że dla niej światem był jeden człowiek" - touche.

      Usuń
  11. Dla mnie tylko te lamówki, bo ja znam tylko jeden kolor - czarny. Ułatwia mi to szukanie ciuchow na zmieniające się pory roku. Wchodzę do sklepu i azymut na czernie. Łatwe. Potem muszę tylko znaleźć coś, w co wcisnę cycki. Bo ich widok zabija ptaki w locie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabiłby w bieli, która optycznie uwzniośla (i myśl pcha w zarośla ;)

      Usuń
    2. Na studiach musiałam nosić białe bluzki na zajęciach z chemii... A nie, przepraszam, to nie były bluzki, tylko kitle... ;-)

      Usuń
    3. Kitle się liczą, kaftany bezpieczeństwa też. Jako bluzkowe mniejszości, ale jednak! ;)

      Usuń
  12. Będę się musiała przełamać do lektury, jako że nie cierpię bieli ani bluzek koszulowych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ważne żebyś lubiła psychiczne heroiny w tem przypadku.

      Usuń

No to cyk! Nie ma się co pieścić.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...