Dzisiaj, z okazji Dnia Ojca, składam życzenia wszystkim, którzy coś kogoś spłodzili, a potem stanęli na wysokości zadania, darowując swoim pociechom (a zwłaszcza córkom) wspaniały, szlachetny i czuły archetyp męskości.
Na początku zinwentaryzujmy internetową wycieczkę ojców.
1. Zostanie ojcem to wielka odpowiedzialność
...dlatego trzeba mierzyć siły na zamiary
2. Mijają czasy, gdy jedyną powinnością ojca było być statystą w tle
3. Niestety, nadal matka wydaje się bardziej zorientowana w fizjologiczno - praktycznej stronie tego wyzwania, jakim jest wychowanie (ile razy to ojciec wam mówił, żebyście przed obiadem umyli ręce, hę?)
4. od ojca uczymy się twardej filozofii życiowej, prawd ekonomicznych i sposobów walki z liberalnym kapitalizmem (meh)
5. Proces wychowawczy to nieskończony ciąg wyzwań i porażek, zabawa oraz dużo mydła
6. No i te mroczne strony ojcostwa... zamknięty krąg przemocy, niespełnionych oczekiwań, takie tam.
(Markowi R., na którego wesołych obrazkach nie uświadczymy w kwestii męskiego parentingu niczego nie zaprawionego potężną dawką goryczy, składamy w tym dniu najszczersze kondolencje)
Tak, dzieci faktycznie trzeba wychowywać. Oraz pielęgnować partnerstwo z drugim autorem dziecięcego genotypu. Niesamowite.
Appendix.
Jeśli chodzi o mojego ojca (papcię, padre, rodziciela), to mam z nim obecnie kontakty nikle sporadyczne. Starzeje się, nie dba wystarczająco o zdrowie, stał się niewolnikiem nowych, fatalnych nawyków. Kocham go, ale łatwiej go kochać na odległość i przez telefon. Zawsze był trudnym do współżycia typem człowieka, ale na tle nieuchronności zbliżającej się starczej demencji, której oddech już czuć na karku, której cień powoli wyłania się zza winkla kolejnej dekady... mam obawy jak dam radę znieść jego starość. Czy. Demencja dziadka była dość fatalna.
Mój padre, mimo, że tatą był dobrym, w ten nienachalnie obecny gdzieś za plecami mamy sposób, nie sprawdził się jako archetyp mężczyzny. Nauczył mnie rzeczy i cech charakteru, których u mężczyzn trzeba bezwzględnie unikać. Nauczył mnie, że istnieją mężczyźni, którzy po prostu nie nadają do zakładania rodziny, tak jak inni nie nadają się do zdobycia Everestu. Po prostu.
Jeśli się uprzeć, to oczywiście można wliźć na nieszczęsny Everest, ale będzie to okupione strasznymi ofiarami, w tym innych ludzi, którzy, żeby zrobić ci miejsce w drodze na szczyt, pospadają z urwiska. Moja mama spadła z tego urwiska, spada od lat. Ja spadać nie chcę, nie chcę latami lecieć ku rozpadlinie potwornych ustępstw, kompromisów, niespełnionych marzeń.
Samość nie jest najgorszą rzeczą, która może nas spotkać, jeśli wiemy jaką cenę można zapłacić za posiadanie rodziny. Choć oczywiście nie tylko ojcowie nam się starzeją: my starzejemy się równolegle z nimi. Nawet jeśli nazwiemy do dorastaniem czy dojrzewaniem, nawet jeśli daleko nam do strefy cienia, tego mrocznego odcinka, gdzie tylko wspomina się utracone szanse, bo niewiele czasu przed nami, mamy czasem wątpliwości. A może jednak? Nie zakładać z góry, że nie.
Tyle wokół pozytywnych przykładów, że można, że się da. Że nie trzeba z kobiety-żony-matki zrobić konia pociągowego, rozgoryczonej frustratki i świętej w jednym. Że to nie musi się stać naszym losem, losem sztosem stosem. Ale przykłady są daleko, są pokazówką, nie znam ich od zaplecza. Od zaplecza znam krainę rodziny, z której się wywodzę. Krainy-nie-zakładać-rodziny.
To bardzo ciekawy wątek w moich związkach, bo zawsze, gdy natrafię na kogoś, komu po bliższej znajomości mogę mówić 'Tato' (gdyż jest toczką w toczkę), to natychmiast zaczynam zachowywać się jak moja matka. Jestem sałatką wymieszaną z następujących składników: łagodzenie, naprawianie, głaskanie, poprawianie humoru, sprzątanie cudzego mentalnego syfu, naklejanie psychologicznych plastrów, chirurgiczna ekstrakcja całego światowego zła i dezynfekcja empatią. Za co spodziewam się nagrody w postaci kopa w tyłek. Przy odrobinie szczęścia kop ujędrni mi pośladki.
Tato, życzę ci wszystkiego dobrego, zaraz do ciebie podjadę wyposażona w bukiecik śrubokrętów obwiązanych wstążeczką, ale błagam, zestarzej się dobrze i nie rób nam z życia piekła.
Choć jestem na to przygotowana.
..........
To jeszcze podaruję wam linka do artykułu, który wzbudzał, onegdaj, duże kontrowersje:
"Współczesne matki uważają, że ojcowie ich dzieci są na pilota. Nowoczesny model rodziny to koszmar dla mężczyzn"
(Przykładowy najnowszy komentarz: "To może od razu wprowadźmy partogenezę. Wtedy już mężczyźni nie będą mieli problemu z wyborem ról społecznych w rodzinie, które chcieliby pełnć." ;)
..........
To jeszcze podaruję wam linka do artykułu, który wzbudzał, onegdaj, duże kontrowersje:
"Współczesne matki uważają, że ojcowie ich dzieci są na pilota. Nowoczesny model rodziny to koszmar dla mężczyzn"
(Przykładowy najnowszy komentarz: "To może od razu wprowadźmy partogenezę. Wtedy już mężczyźni nie będą mieli problemu z wyborem ról społecznych w rodzinie, które chcieliby pełnć." ;)
Dobre życzenie na końcu, kiss
OdpowiedzUsuńPraktyczne :]
UsuńBardzo :)
UsuńZnowuż jakże gorzki czopek serwujesz. Słodycze co prawda nie do każdego przemawiają. Ale...
OdpowiedzUsuńNikt nie powiedział, że będzie łatwo, przeciwnie.
Ahoj.
Gorzki czopek, powiadasz... no aleć chyłkiem i na oddolnym końcu, podczas gdy odgórnie obrazkowe wesołości, nieprawdaż?
UsuńSiakoś mi się zmienia natura wynurzeń, choć życie serwuje więcej pozytywnych przygód niż można by tu przypuścić, meh.
Obrazki też gorzkie przeważnie.
UsuńLudzkość jakoś nie może wygrzebać się z emocjonalno-psychologicznego błota, które sama robi grzebiąc się w nim.
A co do mężczyzn niezdatnych do zakładania rodziny i zdobywania Everestu, to dodać można, że nikt się nie nadaje do tych czynów. Więcej: nikt nie jest zdatny do życia. I co z tego wynika? Nic.
Też bardzo bałam się długiej i uciążliwej starości mojego taty.
OdpowiedzUsuńA on wziął i umarł.
Nie ma, jak pokrzepiająco pocieszyć, hm.
UsuńNawet nie próbowałam pocieszać.
UsuńCholera, sam jestem Ojcem ... no dobra ojcem:)
OdpowiedzUsuńTo działaj z wyczuciem jako archetyp, żeby aby nie było reklamacji ;)
UsuńI mój tata łatwego charakteru nie miał. A jednak po jego śmierci pamiętam coraz mniej złego i pielęgnuję te dobre wspomnienia. Ostatni obrazek świetnie to ilustruje :)
OdpowiedzUsuńTo jedyna sensowna technika gospodarowania wspomnieniami :)
Usuńa się nie zdążyłam nawet zacząć bać starości ojca, umarł wcześnie a i tak zrobił mi z dzieciństwa marmoladę i jeszcze teraz się martwię, czy przypadkiem mi jeszcze czegoś w genach nie podrzucił
OdpowiedzUsuńZawsze coś w genach podrzucają, wychodzi od razu lub w najmniej spodziewanym momencie w nieokreślonej przyszłości.
Usuńech...
OdpowiedzUsuńAno.
UsuńA mój od kilku lat mieszka ze mną, ma PBL, czasem wydaje Mu się, że tylko czekam na jego polecenia, by je natychmiast wykonać. Bywają też chwile dramatyczne, 40 st gorączki, pełen odjazd, ale ogólnie nie jest źle. Dobrze że ciągle jeszcze jest.
OdpowiedzUsuńPewnie, że dobrze. Nawet jeśli niełatwo.
UsuńSzczerze życzę powodzenia. Ogólnie i w kontrowaniu poleceń ;)
Ewolucja nie przystosowała nas do życia w dobrobycie. Człowiek umie żyć, kiedy pracuje od świtu do nocy, płodzi dzieci seryjnie, choruje i umiera przed czterdziestką, pochowawszy wcześniej szóstkę niemowląt. Inaczej popada w problemy...
OdpowiedzUsuńOve, z powyższej definicji obawiam się wyciągnąć wniosek, że tylko mężczyzna może umieć żyć... Albo szybko nauczę się płodzić dzieci... ;-)
UsuńA jednak dobrobyt psychologiczno-emocjonalny to must-jest.
UsuńZdjęcie z facetami w dziale dla niemowląt gorączkowo dzwoniącymi po dyrektywy przypomniało mi zdjęcie z okresu przed Bożym Narodzeniem robionym w Arkadii na pierwszym piętrze: znudzeni/znużeni faceci (ewidentnie żonaci) oblepiający balustradę, czekający aż ich ładniejsze połowy wrócą z "łowów" :-). Samo życie.
OdpowiedzUsuńWiela takich scenek, o tak.
UsuńJa mam na to lekarstwo. Wyjdź za mnie. Kocham Cię :*
OdpowiedzUsuńJakżeż się boję wystawienia tej faktury VAT za ojcostwo. Boję się, że będzie równie wysoka i elektroniczna jak Twoja :(
OdpowiedzUsuńNiesamowite memy. Prawdziwe, ironiczne, smutne.
OdpowiedzUsuńZ wiekiem nasilają się negatywne cechy, niestety. Pisał o tym ks. Kaczkowski, który obserwował w hospicjum tych odchodzących. Szkoda, że nie ma szkół dla rodziców. Obowiązkowych. Może chociaż materiał dałby do myślenia, może...
Szkoda. Do prowadzenia auta potrzeba prawa jazdy a do ojcostwa wystarczy chwila nieuwagi
Usuńchwila nieuwagi :-D
Usuń"przepraszam panią najmocniej, zupełnie nie zauważyłem, iż zaczepiłem o panią przyrodzeniem, że aż doszło do penetracji i zapłodnienia!"
Pierwszy tekst mnie rozłożył na łopatki, ech.
OdpowiedzUsuńminął czerwiec, minął wrzesień, znów październik itp.
OdpowiedzUsuńmoże by tak coś skrobnąć?
hmm... nadal nic
OdpowiedzUsuńPoleciałaś w tak szczerą autoanalizę, jakiej nie robiłam od lat, utraciwszy zresztą mojego rodziciela już sporo czasu temu.
OdpowiedzUsuńCóż, w większości te rodziny są jednak podobne we wzorze do Twojej, albo o wiele, wiele gorsze...
Zgadzam się z przedmówcą, może byś tak coś skrobnęła, brakuje tu Ciebie :)
OdpowiedzUsuńOtóż to. Czekam, może się coś wykluje? Brakuje Inwentaryzacji mi bardzo!
OdpowiedzUsuńInwentaryzacjo ja interpeluję do Ciebie o powrót:)
OdpowiedzUsuńAle świetne obrazki, zbieram się z podłogi ze śmiechu. Co jeden to lepszy :D
OdpowiedzUsuń