Kiedy Maryla śpiewała o pociągowej bylejakości a zaraz potem potem o niebycie Cyganów, nie przewidziała chyba, że wykracze całkowicie niemelodyjny rozkład krajowego taboru, eh.
Ale do rzeczy. Nastały wakacje i w związku z tym udamy się w podróż. Wsiądziemy do pociągu aby pod koniec sierpnia wysiąść z samolotu, albowiem o to w życiu chyba chodzi, żeby piąć się coraz wyżej i się europeizować. W PKP europeizować się nie da, można raczej zwschodnieć. Niestety wesołych anegdotek z podróży koleją transsyberyjską brak.
Jeśli chodzi o patrona kierowców to jest nim św. Krzysztof, natomiast patronką pociągowych podróży jest św. Matka Kasa, do której koniecznie należy się pomodlić przed podróżą i poprosić o miejsce przy oknie.
Należy zaznaczyć, iż czasem bardzo trudno ją znaleźć i swoje trzeba odstać, albowiem rodacy nie są jeszcze biegli w romansach z automatami biletowymi.
Przepowiednie uzyskane w matce kasie są często niejasne
Ale najważniejszy jest zakup biletu. Nie jakiegoś tam normalnego czy ulgowego, leszcze, tylko prawdziwie rewelacyjnego.
W dalszej części zajmujemy się znalezieniem cieniście alogicznych informacji o odjazdach, celach podróży i przyporządkowaniu jednych do drugich.
A potem i tak musimy o wszystkim zapomnieć i czekać na to co ma być, bo co ma być to będzie i żaden megafon tego nie zmieni. Zasadniczo. Lub odwrotnie.
Wybieramy pociąg z menu zardzewiałych dań bardzoretro, choć nie gotowanych na parze.
No to jadymy! To nie Indie, sytuacji outdoorowych nie będzie, choć może szkoda, bo tłok podobny - tyłek w tyłek i spocona pacha w spocny tyłek, a nie jest to na świeżym powietrzu jednak.
Więc po kilku godzinach nie jest ciekawie.
Teraz udamy się do przedziału z linkami,
gdzie zapoznamy się z panią, co nie wiedziała, że jest 5 spółek kolejowych i że nie
można po prostu wsiąść do pociągu, który zdaje się być odpowiednikiem
danych na rewelacyjnym bilecie
Peron się zgadza, godzina też. Dlaczego dostała mandat?[klik]
Albo z panią, która chciała kupić bilet już będąwszy w trzewiach jadącego pociągu (pewnie to ta sama niemota!)
Chciałam kupić bilet, dostałam mandat. "Taki regulamin" [klik]
Zapoznamy się też z bolączkami podróżowania z rowerem Polskie Koleje Antyrowerowe - wszystkie sposoby, na jakie PKP utrudnia nam życie [klik]
Nie mniejszą bolączką jest, w przypadku bycia kobietą, posiadanie samej walizeczki (w końcu sama kosmetyczka to jakieś 5 kilko), o czy opowie celebrytka Janda
Wychowaliśmy takie pokolenie mężczyzn [klik]
(Droga Krystyno! Mimo dzielących nas dekad, obie jesteśmy już w wieku, w którym nikt z płci brzydkiej nam walizeczki nie podsadzi, niestety, jeśli nie zastosujemy skomplikowanych podchodów natury psychologiczno-wymuszającej. Ja osobiście skupiam się na niezaprawionej żalem samodzielności i tylko przy ściąganiu rzeczonej walizeczki zawsze tak uceluję, żeby spadła na bezkręgowca, który mi nie pomógł, czego oczywiście nie mogę ci polecić, ponieważ jesteś celebrytką ;)
.......
Może się jednak zdarzyć i tak, że tłoku nie będzie, że nie będzie nikogo, bo współpodróżni wybrali inszy środek transportu.
Umoszczeniem siedziska wielokrotnego użytku
Albo narwać trochę włoszczyzny z mijanych ogródków, co zapewne urozmaici dietę serwowaną w Warsie
gdzie nadal serwują zelżałe kanapki z serem
Całość podróży warto zakończyć chlapnięciem lufki w jakimś stowarzyszeniu poszkodowanych ofiar kolein.
ps. Mój ostatni, rzetelny fotoreportaż do zagranicznego miejsca, gdzie można dojechać pociągiem tutaj [klik], nie licząc oczywiście miejscowości krajowych [klik] o których milczę dyplomatycznie, zanim się ich nie naumiem bez gps-a.
Miłego pekapowania!
Ja nie zapomnę nigdy moich osobistych podróży pociągami. Jeszcze za czasów, gdy istniała zasadnicza służba wojskowa i trafiało się, że rezerwistów, którzy opatuleni w swoje widowiskowe chusty (stały motyw - goła baba, orzeł i trupia czacha), narąbani tanimi winami, ryczeli na całe regulatory w wagonach pozbawionych przedziałów.
OdpowiedzUsuńDziś się z tego śmieję, ale wtedy do śmiechu mi nie było. Groźnie się czasem działo...
Rezerwistów się w rzeczy samej nie widuje ostatnio, wymarły jakiś ten ryczący gatunek...
UsuńCo do stylu, gorsze połączenia już widywałam - całe to pokolenie emu czy jak im tam, bez tej jakże swojskiej, płciowej bazy.
Najbardziej urzekły mnie robótki ręczne, czas kreatywnie spędzać podróż ;)
OdpowiedzUsuńZaproszę cię do moich dwóch historii, tylko błagam nie mów, że cię urzekły, bo zmienię profil bloga. Rozkład jazdy z 25maja i podlinkowane w nim "panie tu je pkp" powinny stanowić zwieńczenie opowieści o komforcie jazdy. Nie spamuję z linkami, by nie dostać kopa w tzw kostkę. (Zaznaczę tylko, że pani z drugiego-pierwszego wpisu już nie pracuje-obawiam się, że dołożyłam do jej decyzji swoja cegiełkę).
Kto choć raz nie ponarzekał na PKP jest dla mnie podejrzany.
UsuńAlbo bogaty ;)
Spokojnie i bez nerwów można linkować - im krwawsze histerie, tym lepiej ;)
hehe, kiedyś jechałam ze Szczecina do Oddesy, później do Kijowa i do Szczecina, pociągiem, powinna opisać... chyba
OdpowiedzUsuńkiss
Do Odessy, hm.
UsuńŚwiatowa i hipsterska zarazem jesteś, Margaryto.
Powinnaś opisać, kanieszno.
Pisz mi tak, pisz... z walizą wielkości małego nosorożca wyglądałam raczej jak idiotka :) kiss
UsuńUff! Dobrze, że czasem tylko skm-ką doświadczam rozkoszy kolejnictwa...
OdpowiedzUsuńNigdy w eskaemce nie doświadczyłam rozkoszy, za to zgrozy co niemiara, ah.
Usuńlubię podróże kolejom, chociaż nigdy nie jestem pewna czy dojadę do tego celu co chcę.
OdpowiedzUsuńO, wielce filozoficzne spostrzeżenie, chyba że chodziło o odłączanie wagonów w trakcie podróży.
Usuńhmmm, czy myśmy się tydzień temu nie minęły w pociągu ;) ?
OdpowiedzUsuńMiałam błędnie wystawiony bilet i robótkę w rękach.
Ja to mam robótkę w rękach przed podróżą, jak sama se bilet wystawiam ;)
UsuńLubię zapach impregnatu do podkładów zmieszany zapachem gorącej od słońca stali, unoszący się cicho nad torowiskiem w drżącym powietrzu, w którym nie widać końca prostego odcinka torów, tak jest odległy. Lubię ten mikroklimat, ten spokój zapowiadający nadejście pociągu i wspomnienie zabawy z gwoździami rozpłaszczanymi kołami lokomotywy, których potem szukaliśmy z kumplami w kamieniach torowiska. Lubię kolej mimo wszystko.
OdpowiedzUsuńJak lirycznie potraktowałeś tę kolej, mmm.
UsuńAż niemal mam chwilowo ku niej ciepłe uczucia ;)
masz bardzo dowcipną wenę .. bardzo zabawne impresje .. z Kraków Główny to mam taką oto impresję sprzed dokładnie dwóch lat :^)
OdpowiedzUsuńhttp://peregrino-pl.blogspot.com/2013/03/what-is-f-k-t-u-r-a.html