poniedziałek, 13 czerwca 2016

Jak oglądałam mecz Polska-Irlandia

Niespodziewanie dla samej siebie (oraz swoich gustów i sposobów spędzania wolnego czasu, w tym niedzielnych wieczorów) obejrzałam wczoraj z sąsiadem mecz Polska-Irlandia Północna.


Cały dzień nad dzielnicą unosił się zapaszek oczekiwania oraz coś na kształt scenicznego szeptu: „Meczmeczmecz... sieczsieczsiecz...”.
Jako osoba nieposiadająca telewizorów, radiów oraz fejsów do ostatniej chwili nie zdawałam sobie sprawy, że odbywa się jakiś mundial-euro-sport-cośtam. W ogóle ogólnie z piłką nożną jestem zaprzyjaźniona w małym stopniku: nadal narożnik to dla mnie rodzaj kanapy, korki to pozostałości po winach, a spalony to każdy mój obiad.

Na początku zdziwka, gdy zapytałam z kim gra Polska.
- Z Holandią Północną - usłyszałam
- A co się stało z Holandią Południową? – zdziwiłam się.
- Nie ma Holandii Południowej.
Cóż, pomyslałam. A w leniwe, letnie popołudnia to nie jest zajęcie o wywindowanym jakościowo poziomie, powiedzmy to sobie. Globalne ocieplenie postępuje oraz w maju sporo padało, a Holandia leży, jak wiadomo, w depresji, ergo widać zatem tak wyszło. Nie ma to nie ma. Jako osoba wychowana ułamkiem dzieciństwa w PRL-u, jako stała klientka NFZ-tów, sądów i urzędów wiem, że z „nie ma” się nie dyskutuje.

Nie należy takich pytań zadawać przy otwartym oknie w środku miasta. No i wszyscy musimy popracować nad dykcją. A najbardziej to komentatorzy sportowi, którzy w dodatku z uporem godnym lepszej sprawy nazad i wciąż powtarzają i uklepują błędy językowe („włanczać zawodnika do drużyny”), zupełnie jakby wypowiedziany poprawną polszczyzną komentarz mógłby być dla prostego luda sportującego się niezrozumiały.



Jeśli chodzi o mecz to najbardziej podobał mi się facet we fluorescencyjnych, żółtozielonych rajtkach, który okazał się bramkarzem polskiej drużyny. Choć komiczne wdzianko, godne błazna w teatrze elżbietańskim, było raczej z tych nieszczęsnych, to na nazwisko bramkarz miał właśnie Szczęsny. Piłkarze po obydwu stronach młodzi, postawni, z włosem czarniawym a zaczesem twarzowym. Robert Hłajłej Lewandowski wyglądał przy nich jaro, lecz już staro.


Było dużo wypięć zadków w czerwonych gatkach i gwałtowne odruchy miziania korkiem po łydce. Jedno s p o w o l n i o n e zbliżenie z przejęcia piłki w biegu, w trakcie którego dłoń piłkarza nurkuje w cudze spodenki i czule gładzi suspensoria zawodnika drużyny przeciwnej. To znaczy: trochę przysnęłam, a jak otworzyłam oko, to zobaczyłam takie COŚ. Zrobiło mi się gorąco i usiłowałam sobie przypomnieć, co ja właściwie oglądam.


Był też sędzia Rumun, który, jak każdy sędzia na boisku, nie ogarniał sytuacji. Czy w czasach takiej komercjalizacji sportu a zarazem jego multimedialnej inwigilacji nie należałoby oddać sędziowanie komputerowi centralnemu podłączonemu do wszystkich kamer okalających boisko? Żeby przyznawanie żółtych kartek wynikało z obiektywnych przesłanek, a nie sędziowskim uwidzianek. Uważam też, że tych kolorowych kartek powinno być więcej – czemu tylko żółte i czerwone? A różowe (łososiowe) za incydenty o naturze erotycznej (patrz: wyżej)? A niebieskie, szare, miętowe i pomarańczowe? To by mogło zwiększyć oglądalność targetu kobiecego. Oraz pokrzepić kibiców którzy zainwestowali rozliczne tysie w wielkie tafle telewizorów o jakości HD i szerokim spectrum palety barw.






















Aby nie gapić się bezmyślnie i milcząco w szeroko niewykorzystane kolorystycznie HD plazmy sąsiada, pozwalałam sobie na inteligentne uwagi sportowe:
-Kapustka? Wolałabym już się nazywać Kapusta. Albo Pustka. Ale Kapustka? Eeee.


Kiedy wyszłam zapalić papierosa, przed telewizor sprowadziły mnie okrzyki zza horyzontu osiedla (fala tsunami entuzjazmu).
Powtórka pokazała, czego się już domyśliłam: gol dla naszych. Wynik utrzymany do końca, mimo dogrywki (minut trzy).

Po meczu roztworzyło sie okno w bloku naprzeciwko, a młody chłopak usiłował przytroczyć biało-czerwoną flagę do karnisza. Kibicowałam mu przez bite 10 minut ;). 

Mogłabym ominąć temat, ale przypomniałam sobie z jakim entuzjazmem relacjonowałam Euro 2012 [klik] 

Fajnie, że obejrzałam mecz. I chyba na tym na razie poprzestanę. Ale wszystkim kibicom życzę wielu niezapomnianych golców w dalszej części igrzysk (czy jakoś tak ;) 


36 komentarzy:

  1. Nie oglądałem meczu, a to ze względu na mój patriotyzm. Tak się bowiem składa, że jak oglądam, to nasi dostają lanie. Tym razem nie siadłem przed TV (chociaż mam i to dwa nawet) i proszę - zwycięstwo. Jam to, nie chwaląc się, uczynił, a nie Nawałka, czy Kapustka.
    Z przyjemnością przeczytałem tradycyjnie dobry tekst starej, dobrej Inwentaryzacji i nacieszyłem mózg widokiem świetnych obrazków :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi Ove, uprzejmie donosze, że na odsunięcie złej passy reprezentacji Pl wpływ mógł mieć (wedle mojej teorii) brak redaktora Szpakowskiego jako naczelnego komentatora meczów w tv. Niech no tylko usłyszę jego głos, już drżę o wynik.
      Stwierdzam zaś, że na gole wpływ ma podlewanie fasoli. Ale fasola kiepsko kiełkuje w tym roku...

      Usuń
    2. Ove, tylko nie starej!
      Izabell, chmiel bujnie rośnie w tym roku, było wiadomo, że na dwa reprezentacyjne gole starczy.

      Usuń
    3. To słabo, bo jeszcze nam Ukraina została do pokonania...
      A dziś chwiła prawdy - damy Niemcom czy nie damy ;-) ?

      Usuń
    4. Na punkty można wygrywać bezgolowo remisując, zatem powinno wystarczyć.
      Damy, ale ani wycisk ani zadek ;)

      Usuń
  2. ale jest Holandia Południowa.

    OdpowiedzUsuń
  3. hi hi po skomentowaniu śmiesznych gatek zostałam wyrzucona z pokoju przez moich domowych kibiców , którzy stwierdzili żem profan i lepiej będzie jak sobie odpuszczę bo przynoszę naszej drużynie pecha. Z pieśnią na ustach poszłam czytać książke ,i tak udał mi się nie kibicować hi hi
    pozdrawiam Joguzia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śpiewałaś i czytałaś w czasie meczu? Iście profańsko!

      Usuń
  4. Z braku niebieskich kartek czuć pustkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oglądałem tylko drugą połowę, gdyż nie zdanżyłem przyjechać na czas z Podlasia. Co prawda moja druga połowa (ta bardziej ludzka) proponowała film, czy cos takiego, ale odpędziłem szaloną stanowczo, czego serdecznie żałuję. PS. Pomysł z kartkami we wszystkich kolorach gejowskiej (to tak odnośnie łapania) tęczy - popieram!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szalona!
      Pomysł z kartkami trzeba zgłosić w kolektywnym piśmie do Ufefy ;)

      My, Polacy, lubimy kartki!

      Usuń
  6. jak dobrze, że nie wiem, o czym napisałaś, kisses

    OdpowiedzUsuń
  7. Pomysł z wielobarwnymi kartkami podoba mi się bardzo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo. I już by nie było, że baba lebiega nie ogarnia co to karny, tylko 'kochanie, za co się nalezy pistacjowa kartka?'

      Usuń
    2. pomysł dyskryminuje użytkowników telewizorów czarno-białych.

      Usuń
  8. Ja się trochę znam, nawet parę drużyn rozróżniam i zawodników, ale telewizorowy szał przedmistrzostwowy strasznie mnie zniechęcił i słuchałam meczu siedząc przy kompie. Z tego szału najbardziej podoba mi się traktor koszący przydrożne łąki z chorągiewkami, a przy nim taka mała kosiareczka też z chorągiewkami. Pomysł z komputerem centralnym rewelacyjny też tak myślę, ale to byłby koniec możliwości zarabiania dodatkowej kasy. Bo "Piłkarski poker" chyba wciąż jest aktualny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już cosik za późno by nabyć nasiona chorągiewek ;), na szalik za gorąco. Impas.
      Tymczasem flagę dodają w spożywczaku do dwóch czteropaków, touche.
      Z tym brakiem komputera sędziowskiego to nie wiem o co cho, jak są, dajmy na to, wyścigi to czujnik mierzy czas co do mikrosekundy, nie sadzają żadnego Rumuna na mecie, hm.

      Usuń
    2. kiedyś uprawiałem pewien szlachetny sport występujący w trzech odmianach. i tylko jeszcze moja odmiana nie była wówczas zelektryfikowana. punkty zliczało pięciu sędziów! choć oczywiście mogło to skutkować brakiem obiektywizmu oraz podejrzeniami korupcyjnymi, miało posmak szlachetnej, anachronicznej ramoty, pasujący do całej dyscypliny.

      przepraszam za wtręt.

      Usuń
    3. Alesz prosz.
      Pięciu wszakże drożej skorumpować, chyba że kliczą w jednej klice.
      Zadanie domowe: wymień sporty nieszlachetne.

      Usuń
  9. Dobrze sobie tu zajrzeć z rana, poczytać, pooglądać, pośmiać się. I niezmiennie zadziwić, a w cichości ducha pozazdrościć weny pisarskiej i fantazji ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wytrzymalas CALY mecz??! Podziwiam. Ja trace przytomnosc po dwóch minutach, ten widok malych ludzików biegajacych po zielonym tle to cos jak liczenia malych baranków skaczacych po zielonej trawce...
    No, ale skoro byly "momenty" ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie nooo, przysnęłam, byłam na papierosie, poszłam do świętego przybytku oraz do kuchni sprawdzić co się zwęgla...takie tam. Poza tym na posterunku CAŁY czas.

      Usuń
    2. he, he, trafny opis meczu. a te momenty - czy nie najlepiej pokazuje je wybitna scena z "Dnia Świra"?

      przepraszam za wtręt, i że znów o tym "Dniu...". to nie jest mój ulubiony film, ale jakże trafnie obrazuje pewne aspekty rzeczywistości...

      Usuń
    3. Z tego filmu, ulubionego czy nie, można zaczerpywać garściami w różnistych aspektach.

      Usuń
  11. wszędzie tylko o piłce!

    OdpowiedzUsuń
  12. )))) żadnego nie oglądałam, za to byłam zmuszona ODSŁUCHAĆ...
    oraz wystarczy mi taki komentarz jak Twój ))) oraz holandią pozostaję nadal ubawiona ))))

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja nie oglądam meczów, ja je czytam na Onecie. Na żywo. Mniej się stresuję. Przeczytałam już 4 mecze, w tym 2 Naszdruszyny. Nawet pokrzyczałam trochę przez okno, płosząc angielską, dziką zwierzynę podleśną. Niestety, nie posiadam flagi. Na dodatek jedyną odzieżą jaką posiadam w kolorze białym i czerwonym są majtki, a flagi z majtek nie odważę się wywiesić, bo to jednak dwuznaczne.W przyszłym tygodniu też czytam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak by zareagowali Anglicy gdybyś jednak wywiesiła majciane dezabile oraz jednocześnie krzyczała - prawdopodobnie tradycyjną flegmą.
      Dobra opcja z czytaniem - nie szarga tak nerwa.

      Usuń
  14. Nie oglądam euro, bo uważam, że piłkarze celowo, z premedytacją i czystą ludzką złośliwością za każdym razem ubierają się w inne stroje i nigdy się nie mogę połapać, którym należy kibicować.

    OdpowiedzUsuń

No to cyk! Nie ma się co pieścić.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...