Stężenie złotych myśli, które czasem rozsadza mi czaszkę, znalazło w końcu ujście ;)
Obawiam się zresztą, że skończy się na wklejaniu zdjęć krokodyli
i innych śmieci z netowego recyclingu.
Ale może po latach, czy jaka tam jest żywotność blogosfery, docenię urok tych niepozornych momentów, które dzięki temu ocaleją.
Lub może tylko będę się wstydzić.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
no i co? nawiązałaś szczęśliwe stadło, czy zbiedniałaś? bo nie wiem, czy gratulować, czy pożałować.
OdpowiedzUsuńZa wcześnie na podsumowania, proces w toku.
Usuńnie lubię, gdy blogi tak usychają.
Usuńdysonans poznawczy.
ale cóż. 2008 - to kawał czasu. another life.
a jak tu cicho i spokojnie przy tym. sielanka.