Jadę na wakacje. Lalala. Ale oto przed mną pierwsza poważna decyzja urlopowa: czy spakować się w plecak czy walizeczkę. Zasadniczo nie czuję się na siłach żeby, sapiąc i oblewając się potem, dźwigać na plecach ciężar, który z każdym krokiem wbijałby mnie w ziemię i który musiałabym po zdjęciu z pleców ponownie zakładać (po prośbie) przy pomocy trzech rosłych przymusowych ochotników. Nie widzę się też jednak w roli pańci, popychającej chińską walizeczkę, która zresztą podróżowała więcej ode mnie i której w związku z tym notorycznie odpada kółko, co powoduje co jakieś 50 metrów przymusowe postoje naprawcze w postaci mojego wypinania się na nowy kraj. Akurat na Hiszpanię nie chcę się tylko wypinać. Mam zamiar ją rzetelnie przelecieć, w sensie turystycznym oczywiście.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No to cyk! Nie ma się co pieścić.