Fascynująca lektura, oby tylko nie przyczyniła się do tego, że wegetarianie przestaną jeść cokolwiek ;)
"Kiedy
w zeszłym miesiącu sadziłem pomidory, mój dobry przyjaciel (i osobisty
guru ogrodniczy) poinformował mnie, że lubią one mieć pocierane liście,
"no wiesz, tak jak się pieści uszy milusińskich". Przyjąłem tę
informację zarówno ze zdumieniem jak i czułym zaniepokojeniem o mojego
przyjaciela." Itd.
Jednak jak ujawnia biolog z Uniwersytetu w Tel Avivie Daniel Chamovitz w pracy Co wiedzą rośliny: Polowy przewodnik po zmysłach,
nie jest to do końca takiż znowu szalony pomysł. Okazuje się, że
rośliny posiadają sensualny słownik i to o wiele bogatszy niż mogłoby
się wydawać nam, którzy uważamy je za nudne, nieruchawe obiekty. Rośliny
czują zapach swoich owoców, rozróżniają różne rodzaje dotyku i
magazynują informacje z wydarzeń, które już miały miejsce, 'widzą' gdy
się do nich zbliżamy i 'potrafią' rozróżnić czy mamy na sobie czerwoną
czy niebieską koszulę. Mają też unikalne geny odpowiedzialne za
wykrywanie światła i ciemności, co oczywiście pozwala im nakręcać swój
biologiczny, wewnętrzny zegar."
(Tyle tytułem mojego tłumaczenia - prawdopodobnie anglosaski kaktus zrobiłby to lepiej ;)
Poniżej oryginał (dla tych co chcą mi wytknąć nieścisłości ;)
(Tyle tytułem mojego tłumaczenia - prawdopodobnie anglosaski kaktus zrobiłby to lepiej ;)
Poniżej oryginał (dla tych co chcą mi wytknąć nieścisłości ;)
"As I was planting my seasonal crop of tomatoes last month, a good friend (and my personal gardening guru) informed me that they liked their leaves rubbed, “like petting a pet’s ears,” which I received with equal parts astonishment, amusement, and mild concern for my friend. But, as Tel Aviv University biologist Daniel Chamovitz reveals in What a Plant Knows: A Field Guide to the Senses (public library), that might not be such a crazy idea after all. Plants, it turns out, possess a sensory vocabulary far wider than our perception of them as static, near-inanimate objects might suggest: They can smell their own fruits’ ripeness, distinguish between different touches, tell up from down, and retain information about past events; they “see” when you’re approaching them and even “know” whether you’re wearing a red or blue shirt; like us, they have unique genes that detect light and darkness to wind up their internal clock."via Brainpickings [klik]
Przejrzałam spis rozdziałów: co rośliny widzą, słyszą, czują, w jaki sposób roślina wie, gdzie się znajduje, co roślina pamięta.
Jest dużo gorzej niż myślałam.
Już
nigdy nie będę sikać w krzakach! Nie z obawy że mi w tyłek wejdą
kleszcze (to zawsze) ale że okoliczne paprocie dostaną traumy (skoro
rozróżniają i pamiętają...). A jeśli kleszcze z paprociami mają jakiś
tajny pakt i będą się aż do zgnicia naśmiewać z tej spasionej pełni,
która na chwilę przysłoniła im świat? Aaaa. Dziękuję bardzo.
A tu wywiad w temacie z naukowcem, gdyby ktoś chciał zgłębić temat:
Do Plants think? Scientist Daniel Chamovitz unveils the surprising world of plants that see, feel, smell—and remember.... [klik]
UPDATE: Zaopatrzona w czerwoną kiecę i niebieskie rajty idę do ogródka wytresować moje grządki w celu zaznajomienia z koniecznością ukłonów (mnie). Woda z ogródkowego węża już za darmo nie będzie.
I tak:
Nie po to nie koszę trawy (tak, to mój trawnik jakby ktoś pytał ;) żeby mi się nie kłaniała
Ty, psiajucho, kimkolwiek jesteś, jak się nie ukłonisz to zrobię z ciebie zmiotkę do kurzu!
Hortensje, jak peonie, pokładają się niestety same, pękatymi łbami w dół...
Co do cynii to nie mam w tym roku uwag, można je karnie dekapitować bo są wielołbowe. Bratki mam sama pod oczami więc liczę na zrozumienie międzygatunkowe.
Symbioza fauny i flory czyli roślina o nazwie motylek jest tak wiotki, ze nie wiem czy jego pokładania nie brać za słabość łodygi, hm.
Na liściach również odbywają się ćwiczenia z układów choreograficznych - z dygania konkretnie ;)
Jak kto nie karny to urywam łeb (begonia się kłaniać nie chciała)
Tak, wszystko ze mną w porządku, z moim cieniem też. Smile :)
xoxo
UPDATE: Zaopatrzona w czerwoną kiecę i niebieskie rajty idę do ogródka wytresować moje grządki w celu zaznajomienia z koniecznością ukłonów (mnie). Woda z ogródkowego węża już za darmo nie będzie.
I tak:
Nie po to nie koszę trawy (tak, to mój trawnik jakby ktoś pytał ;) żeby mi się nie kłaniała
Ty, psiajucho, kimkolwiek jesteś, jak się nie ukłonisz to zrobię z ciebie zmiotkę do kurzu!
Hortensje, jak peonie, pokładają się niestety same, pękatymi łbami w dół...
Co do cynii to nie mam w tym roku uwag, można je karnie dekapitować bo są wielołbowe. Bratki mam sama pod oczami więc liczę na zrozumienie międzygatunkowe.
Symbioza fauny i flory czyli roślina o nazwie motylek jest tak wiotki, ze nie wiem czy jego pokładania nie brać za słabość łodygi, hm.
Na liściach również odbywają się ćwiczenia z układów choreograficznych - z dygania konkretnie ;)
Jak kto nie karny to urywam łeb (begonia się kłaniać nie chciała)
Tak, wszystko ze mną w porządku, z moim cieniem też. Smile :)
xoxo
To ja mam chyba ,,zły dotyk''. Swojego pomidora na tarasie regularnie masowałam, bo kocham zapach liści. Ale żeby jakieś pozytywne efekty były? Ani plon nadzwyczajny, ani nic...
OdpowiedzUsuńMoja droga, wyraźnie jest powiedziane, żeby liście pocierać czule, a nie masować pomidora ;)
UsuńTo już było wcześniej modne, aby do roślin mówić, śpiewać im i takie tam. I nigdy nie dawało efektów.
OdpowiedzUsuń(Hanka)
W sumie to cała idea, żeby izraelski uczony uczył nas jak się czulić do roślin wydaje się nietrafiona. Tzn zaczęłabym od Palestyńczyków, a potem skupiła się na warzywach, ha.
UsuńPomidory to ja pieszczę na etapie ćwiartowania i zrywania z nich skóry. W naszej cywilizacji śmierci na nic lepszego nie mogą liczyć ;-)
OdpowiedzUsuńAle masz skandaliczny trawnik!
Waran w moim trawniku! Tzn miałam napisać: wara od mojego trawnika! (I faktycznie Bóg jeden wie co tam siedzi)
UsuńCo do pieszczot wyznaję zasadę wzajemności. A pomidory nie pieściły mnie nigdy. Podniebienia też niezbyt, wolę ogórki.
No, no. U Ciebie jak zwykle niezwykle ciekawy post ;)
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, chyba za dużo tej ekologii a za mało kultury i lajfspejsu, hm.
UsuńAle dzięki.
Już pędzę, już pędzę do Ciebie, moja droga! Psiajucha to szarłat szorstki, czyli amaranthus.
OdpowiedzUsuńJak ja lubię Twoje ogrodnicze posty!
Szarłat powiadasz, szorstki powiadasz, ale patelni nie doczyścił ;)
UsuńA takie podagryczniki to i bez pieszczenia rosną bujnie i ekspansywnie... :)
OdpowiedzUsuńCo roku, w sezonie zakupu nasion do ogródka, biorąc pod rozwagę swój stosunek do, szukam roślin, które nie wymagają niczego: żyznej gleby, wody, światła...
UsuńMam nadzieję, że w końcu takie wyprodukują!
Podagrycznik mówisz.
A kaktusy!? Co mają powiedzieć kaktusy, których nikt nie chce czule potrakować?!
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, ponoć niezasobni do akupunktury stosują...
UsuńDo kaktusów nic nie mam, to róże mi w jakimś szale bluzkę porwały. W sensie, że rozdarły, nie że przetrzymują ;)
Te, co potocznie są zwane chwastami już wyczuły moją nie-obecność. Rozpleniły się i zaczynają rozsiewać nasiona. Harde sztuki!
OdpowiedzUsuńResztę (jadalną) lubię całować i głaskać językiem po podniebnieniu. Część flory niejadalną podziwiam. Tak jak trawnik załączony na obrazku, który zaiste kłania się Tobie. Taki hippisowski jest ;):))
Zaiste. Trawnik już wygolony jednakże. Został tylko dyskretny trójkącik między drzewami ;)
UsuńHippisowski wyparte przez hipsterski - pamiętaj. Samo używanie tegoż określenia postarza, podczas gdy tego drugiego odmładza.
Tak, kwiatki bardzo ładne (wiem, że post był po to, żeby dać pratekst do ich prezentacji) :). Tylko awatar okropny. Czuję, że będę miał koszmary.
OdpowiedzUsuńAvatar okropny, przyznaję. Ale taki interpunkcyjnie oniryczny, przyznasz. A zresztą kto to mówi, te botki już zaczynają jechać starością!
UsuńAvatar interpunkcyjny, to przyznam, ale kolorystyka jak w drugim tygodniu rozkładu zwłok, oczy wydłubane. Zlituj się!
Usuń28 oz Delmonte Chunky Diced Zesty Chili Style tomatoes or equivalent.
OdpowiedzUsuńIn contrast to high priced drugs and medical care, the improvement dietetic
therapy is free of charge. The more pronounced this process gets, the more serious the digestive issues grow into.
my webpage Gluten Free Society more