Na początku stycznia branie mają
dwa kolory. Po pierwsze jest Blue Monday,
czyli najsmutniejszy dzień roku, o czym zdecydowali, jak mnieman, naukowcy
hamerykańscy. Po drugie okazuje się, kto dostanie kolorystycznego Oscara: w tym roku będzie to pantone marsala. Dwa razy do roku zbiera się
specjalna pantonowska komisja, która to ustala, i jest do rymu, trala-lala.
Doprawdyż, żeby o pomocy dla afrykańskich ludów toczących wojny domowe tyle
dysputowali. Ludów w pantonie toasted
coconut i root beer brown.
Marsala to według mnie stężały w czerwonym winie łosoś niewiadomej
świeżości, doprawiony zleżałym osoczem laboratoryjnej placówki krajowego NFZ-u.
Nie mniej niuanse zależą od kalibracji monitorów, może wy zobaczycie krwisty stek o zmierzchu albo przykurzoną Barbi-krainę.
Nie mniej niuanse zależą od kalibracji monitorów, może wy zobaczycie krwisty stek o zmierzchu albo przykurzoną Barbi-krainę.
Pół życia musiałam się w dużym
pokoju rodziców kisić w bordach, dlatego nikt mnie nie przekona, że jest to
kolor dla młodych i pełnych życia panienek. Takim kolorem jest emeraldowy, którego przebogatą
inwentaryzację poczyniłam kiedyś [klik]. A dla bogatych złoto [klik]
Marsala to lejt-motif dla arystokratycznych alkoholików i target dla odplamiaczy po biforkach.
Marsala to lejt-motif dla arystokratycznych alkoholików i target dla odplamiaczy po biforkach.
Inwentaryzacji marsali robić nie muszę, gdyż wyręczyły
mnie w tym internety. Prosz:
Dywany i ubrania marsalowe ujdą,
nie mniej co do make-upingu to bym nie szalała w tych odcieniach, podobne
efekty na twarzy, a zwłaszcza wokół oczu, załatwić nam może grypa lub ebola.
No to do następnego, oby ważniejszego, tematu.
A ja lubię takie odzieżowe klimaty typu wiśnia w gorzkiej czekoladzie łamane przez czereśnia, kasztan, wino i arcymocna herbata.
OdpowiedzUsuńZ młodości pozostała mi konfekcyjna odraza do beżu, który to i spokojny i do wszystkiego pasuje i tak przyjemnie mdły i bezpieczny jakby go nie było.
Dzięki za przepis na zupę, zbieram takie oryginalne, takiej jeszcze nie robiłam ;)
UsuńBeż jest dla niemot temperamentnych, kropka. Ciebie podejrzewam o barwy bardziej nasycone, wszelakie :)
Widze, ze beetroot juz nie wystarcza. A marsala to ze niby od Marsylii czy od Marsa?
OdpowiedzUsuńA mnie to się z jedzeniem kojarzy.
UsuńAle to nic, mnie tam się wszystko z jedzeniem kojarzy.
Marsala od wina do łososia, tak mówią.
UsuńAle też świetne imię jak by nie było, takie genderowo mitologiczne ;)
od "Miasta Boga" o ironio Marsa al-Allah
Usuń; D
A ja wpadłam w zimne i lepkie macki nostalgii. Albowiem myślałam, że o emeraldach pisałaś tak niedawno! W tym roku będziemy obchodzić trzecią rocznicę naszego pożycia, mą szeri, a nadal nic nie skonsumowałyśmy!
OdpowiedzUsuńNostalgia, ale taka bardziej w stalowych błękitach czy w kompletnie zdesaturowanych szarościach?
UsuńBrak konsumingu, cóż, jak to w białym małżeństwie ;)
To ja będę tego roku absolutnie de mode! Poza może oczkami, bo od czytania i ślęczenia przed monitorem mam tę marsalę cały czas...
OdpowiedzUsuńMoże to i lepsze niż podoczne fiolety do maskacji beżami, hm.
UsuńMarsala? Łosoś w winie? Przegrzany barszcz po prostu.
OdpowiedzUsuńA o co chodzi tak w ogóle? :)
Nic, cyt, cyt, to nie są tematy dla mężczyzn, spij dalej ;)
UsuńChyba, że widziałeś pendolino w tem odcieniu ;)
Bo pani, mocium pani, nie wzięła pod uwagę, że kolor roku dobierany jest pod kątem celebrytów. Czy to krwista kupa, czy świeża kaszanka, zwykły człowiek chce sięgać gwiazd i kupi każdego śmiecia. a że do pracy nikt mu czerwonego dywaniu nie rowija, reflektorem i fleszem po ślepiach nie bije i pięciocentymetrową maskę na twarzy za cud kosmetyki nie traktuje to już inna inszość. Wino marsala i tak się sprzeda na otarcie łez przecież
OdpowiedzUsuńW jakim kolorze jest mocium? ;)
Usuńmasz mnie
UsuńMnie to przypomina takie coś co widziałam na ścianie w toalecie publicznej i strasznie się brzydziła. Chyba dlatego zapamiętałam. Nie wiedziałam tylko, że to była marsala. Na drugi raz się ukłonię.
OdpowiedzUsuńJa się tam kłaniam przy każdej okazji, póki kręgosłup pozwala ;)
UsuńPrzynajmniej można tanio w burakach farbować tkaniny. Pomysłowość ludzka (Lucka) w czasach kryzysu nie zna granic... ;-)
OdpowiedzUsuńPo okazjonalno-obiadowej obecności tychże warzyw w mojej kuchni można by horror ukręcić ;)
UsuńA ja dostałam tego typu zestaw cieni od córci i świetnie mi się sprawdza na powiekach, chociaż się nie spodziewałam!
OdpowiedzUsuńTo nie to bordo, co kiedyś, mimo wszystko w tych nowych kolorach jest więcej życia :)
Buziaki
iw vel iw-nowa
Jak zawsze radzę każdej krasawej czarnuli, iż powinna wejść w romans z emeraldami! ;)
UsuńNie mniej czasem nieoczekiwanie sprawdzają się i róże na powiekach. Mnie kiedyś amant za wysoko bukiet podetknął, to mam widać urazę, ale jak od dziecka to noś na zdrowie ;)
A to nie wino ino?
OdpowiedzUsuńSi, to jakaś tajna, masońska promocja, nie inaczej.
UsuńBożenie przyszło do głowy zaraz, że dobra, świeża fifa pod okiem też ma takie barwy. Ciekawe, jak to sie odności do życia celebryckiego i niecelebryckiego. Kto będzie bardziej modny w tym sezonie? Rajanna czy pani Stefa spod piątki.
OdpowiedzUsuń