Człowiek myśli że takie rzeczy są obecne tylko w bardzo, bardzo kiepskich wenezuelskich filmach, zrodzonych w czasie poobiednich snów scenarzysty cierpiącego na ciężką niestrawność. Ewentualnie w burleskach. Tymczasem okazuje się, że nie. Jako osoba czynnie uczestnicząca w recyklingu mulimedialnych materiałów ze ślubu i wesela koleżanki, po czym szukająca pokrewnych tagów na youtiubie znalazłam TO:
Tłuste syreny obleczone w worki z poliestru i zwoje szucznych włosów. Panna Młoda typu drag quer, wysadzana plastikowymi świecidłami niczym biurko dyrektora Jablonexu, zapewne też inkrustowana nimi w tyłek. Brylantynowany pan młody z bardzo czeskim zaczeskiem, a wszystko w scenerii drewnopodobnych paneli jakiejś sali gimnastycznej. Nie byłam tak przerażona od czasu oglądu ‘Gremlinów’ w głębokich i ciemnych czasach dzieciństwa.
Takie rzeczy się zdarzają.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No to cyk! Nie ma się co pieścić.