Jedną z
ważnych rzeczy, której nauczyłam się będąc z M., jest sposób w jaki należy
odpowiadać na pytania typu:
- Jakich
perfum używasz?
Prawidłowa
odpowiedź nie brzmi:
Otóż tak
odpowiadać nie można. Prawidłowa odpowiedź to miejsce nie tylko na product
placement konkretnego flakonika, ale i nas samych na drabinie społecznej. Czy
jesteśmy raczej tanie i zadowoli nas byle co (typ kurnej chaty) czy raczej zamkiem,
do zdobycia tylko z armią trudnodostępnych flakoników, trufli, markowych
torebek i weekendów w Paryżu.
Kiedyś
spotykałam się z chłopakiem, który, w końcu, leżąc w zmiędlonej pościeli powiedział do mnie:
- Niesamowite,
jak łatwo poszło. Myślałem, że będę cię musiał zabrać na jakąś wycieczkę
zagraniczną!
Śmiałam się,
owszem, ale zapamiętałam sobie tę lekcję taktyki damsko-męskiej. Bo wcześniej
to myślałam po prostu, że każde z nas zainwestowało kilka miesięcy życia w rozwojowe
przedsięwzięcie pod nazwą MY.
Kiedyś indziej spotykałam się z chłopakiem, z którym od początku mieliśmy rozdzielność majątkową: na wszelkich wyjściach płaciliśmy każde za swoje potrzeby. W końcu zaprosiłam go do siebie.
Kiedyś indziej spotykałam się z chłopakiem, z którym od początku mieliśmy rozdzielność majątkową: na wszelkich wyjściach płaciliśmy każde za swoje potrzeby. W końcu zaprosiłam go do siebie.
- Ooo? – zdziwił
się. – Ale zapraszasz mnie na noc? Przecież ja ci nigdy nic nie postawiłem.
No cóż, skoro
tak, zatem i ja mu też nic nie postawiłam, zrezygnowana złym czasowym
placementem tej uwagi oraz ogólnie tą fatalną przypadłością, że mężczyźni mówią
mi więcej niż powinni.
Obraz jak obraz, ma być ładny, z ryczącym jeleniem, wiadomo, ale czy ja naprawdę muszę wiedzieć jakim jajem zagruntowane jest płótno na blejtramie?
No ale niestety się dowiedziałam w między czasie.
Obraz jak obraz, ma być ładny, z ryczącym jeleniem, wiadomo, ale czy ja naprawdę muszę wiedzieć jakim jajem zagruntowane jest płótno na blejtramie?
No ale niestety się dowiedziałam w między czasie.
Moja młodość
upływała w czasach bezinteresownych fascynacji, z których te najstaranniej
wybrane przeznaczało się do konsumpcji, za którą nie wystawiało się rachunku a
napiwkiem był poranny śmiech i garść wydzielonych endorfin.
Eh.
Nie chodzi o
gatunek pańć, które nie dają za darmo i potem chwalą się tym w programach Ewy
Drzyzgi. Chodzi o szacunek postkoitalny i doprawdyż nasza szczerość i
bezinteresowność nie czyni nas wygranymi moralnie, jeśli po wszystkim nasz amigo
nie czuje do nas respektu - nawet jeżeli utknęliśmy z nim w dłuższym związku –
skoro nie ma on linii kredytowej do spłacenia, skoro nie spieniężył nerek by w
nasze zdobycie zainwestować, skoro wszystko dostał za darmo, w promocji, na
tacy, podetknięte pod nos. Jak może nas zatem szanować?
Dlatego mataczymy
tak, by dostać perfumy z najwyższej półki, które kompletnie nic nas nie
obchodzą.
Nasz wybranek
przychodzi z tymi perfumami jak pies z gazetą w pysku i mówi:
- Proszę,
słońce, nie było łatwo zdobyć tych Noir de Soir de Nabuchodonozuar, nie było ich na Allegro ani w podwarszawskiej hurtowni, w Poznaniu tylko mignęła edycja limitowana, ale w końcu kolega
z byłej pracy siostry był służbowo w [dalekie, zagraniczne miejsce] i udało się go namówić, żeby tam...
A my
odpowiadamy:
- Och,
dziękuję najdroższy, ale to są przecież perfumy z ciężką nutą [trudne słowo] na zimę, za
pół roku będzie jak znalazł, ale na lato to ja używam czegoś lżejszego, z nutą [inne
trudne słowo] na przykład, choćby Jour de Knur de Fraupazur, mmm. Ale dziękuję
oczywiście, naprawdę jestem pod wrażeniem.
I aport, bucu.
Pewne z zasady
są odwieczne i nie należy ich podważać zbytnim pobłażaniem. Wyobraźmy sobie,
dajmy na to, naszych antenatów sprzed miliona lat: on, Neanderczalczyk, wraca
za-sapiens ale bardzo dumny z polowania, ciągnąc za trąbę upolowanego mamuta.
Nie było go tydzień, słania się na nogach, a ze szram na klacie wypadają mu,
gdy pokasłuje, powbijane weń, tygrysie pazury.
A ona, Neandertalka,
macha włochatą ręką i mówi:
- Hej, i po co
się kłopotałeś? Mamy trochę jagód i orzeszków a poza tym wczoraj kipnęła Babcia
Eukarionta, doprawdyż wystarczyłoby gdybyś ją tu spod skały przeciągnął przez
obiadem a nie znikał na tydzień i rysował mi teraz podłogę tygrysim pedicurem.
No nie ma
takiej opcji.
Neandertalka
zna zasady, jest wdzięczna za mamuta, którego wcześniej zażądała i rozkłada
owłosione nogi i mijają lata i stulecia a zasady mimo obecności golarek i zaawansowanego
kalibru darów pozostają takie same. I trzeba je respektować.
Idźmy się zatem teraz spryskać czymś, co nie jedzie sosną, drogie koleżanki ;)
(A w tytule oczywiście Balzak ;)
Otóż i klu całej tej zadymy zwanej feminizmem. Się wyemancypowałyśmy, zaczęłyśmy śmigać za facetami- a powinno być na odwrót- i masz babo placek...
OdpowiedzUsuńWiola
Placki też chętnie przyjmuję, jako, że nie umiem gotować ;)
UsuńHa, ha, ha, przednie :D
OdpowiedzUsuńGdybyś tylko zmieniła tytuł, mogłabyś z powodzeniem wystartować w piątej fince ;))))
Chwilowo jedyne co mam ochotę zrobić z finką, to ją w kogoś wbić ;) Ale zobaczymy.
UsuńCzuję, że TYYYYYYLE mnie w życiu ominęło, bo miałem jedną dziewczynę, a potem to już się Żona trafiła.
OdpowiedzUsuńAle tu przynajmniej wiem, jakie perfumy będą w smak, to znaczy w węch, wybrance.
Bidulku! ;)
UsuńKup coś pachnącego żonie zatem, i żeby to nie był Lenor ;)
Dlaczego facetów nie kręci damski intelekt? A może i dobrze, bo byś nie miała chwili czasu na pisanie...
OdpowiedzUsuńSądząc po częstotliwości wpisów to IK jest rozrywana w realu...
UsuńA konwaliami być może??????? Hi, hi, hi... Doskonały tekst!
OdpowiedzUsuńKonwalie powiadasz?
UsuńLiczyłam, że ktoś doradzi, co może do mnie pasować... oprócz sosny, rzecz jasna ;)
jeśli nie chcesz mojej zguby....itepe. Ale trzeba wiedzieć kiedy obniżyć wymagania, bo jednak..."i przeminęły lata, i zwiędła Małgorzata...".. i to se na wrati:)
OdpowiedzUsuńNo chyba ty zwiędłaś! Skandal!
UsuńCo to za mizoginiczny komentarz w ogóle!
(hehehe ;)
Skąd Ty bierzesz takich idiotów? Powiedzieć kobiecie w łózku, że tak łatwo poszło... he. Łatwo, łatwa - jakie to podobne słowa. Albo ten drugi, co to się zdziwił, że... no bo nic nie postawił. Przecież to obraźliwe. W dupę ich kopnąć.
OdpowiedzUsuńNie, nie, to nie o perfumy chodzi. Facet musi czuć, że musi się starać w inny sposób, że kobieta oczekuje szacunku. Trudność polega na tym, że kobieta z zasady tego oczekuje, ale nie zawsze umie to okazać tak, żeby on to wiedział, a jednocześnie nie wyszła na wynoszącą się, porąbaną księżniczkę.
'Porąbana księżniczka' to ostatnie stadium związku, który się nie udał. Plus jeszcze dożywocie rębacza, rzecz jasna ;)
UsuńTak dłużej być nie może.
OdpowiedzUsuńOd jutra zaczynam zbierać na zmianę płci. Coś zaradzimy. No ja bym Ci nigdy nie powiedziała, mon cher, czegoś takiego. Przyniosłabym Ci do łóżeczka kabanoski i kawusię!
Jak byś potem uprała pościel to luz ;)
UsuńDziękuję za wyrazy empatii, ale nie wymagam aż takich poświęceń. Po prostu sobie narzekam w wiośnie w twarz, bo mi tu jedzie!
(w sensie że wonieje, a nie że przybywa)
UsuńTo wszystko przez prostatę. Wszak ją tylko jeden ogonek dzieli od prostoty. Intelektualnej, rzecz jasna...
OdpowiedzUsuńTeż jestem krajowo-stacjonarna, musi być przynajmniej wycieczka do Pruszkowa!
OdpowiedzUsuńParyż niekoniecznie ;-)
:-) Uwielbiam Cię kobito! :-D
OdpowiedzUsuńI pamiętać... pamiętać o tych zasadach... muszę pamiętać... ;-P
Znaczy po stu i kilku latach trzeba dalej recytować Fredzika: jeśli nie chcesz mojej zguby krokodyla daj mi luby. czy przynajmniej torebunię z jego skóry.
OdpowiedzUsuń- Już zaczynamy - mówi wodzirej. - Cała zasada jest następująca: Mężczyzna chce być dżentelmenem. Nie chce, żeby dziewczyna uznała go za chama, prostaka, a zwłaszcza za sknerę. Ponieważ dziewczyna dobrze zna jego motywy, może nim manipulować, jak chce. Stąd też ciągnął - w żadnych okolicznościach nie wolno ci być dżentelmenem! Nie wolno ci dziewczyny szanować! Ponadto, absolutnie podstawowa reguła brzmi, że nic dziewczynie nie kupujesz - nawet paczki papierosów - dopóki jej nie spytasz, czy się z tobą prześpi, i nie będziesz pewien, że nie robi ci tylko pustych obietnic. - E... znaczy... nie chcesz chyba... znaczy... trzeba po prostu spytać? - To dopiero twoja pierwsza lekcja i z początku nie będzie ci łatwo stawiać sprawę tak bez ogródek. Na razie możesz im coś kupować - byle niedrogiego - zanim spytasz. Ale to ci tylko utrudni zadanie.
OdpowiedzUsuńGTW. Feynman Richard - Pan raczy zartowac (Kindle Locations 2543-2549).