czwartek, 10 kwietnia 2014

Kobiety bowiem, o ile nie kochają, posiadają wszystkie zimną krew starego adwokata

Jedną z ważnych rzeczy, której nauczyłam się będąc z M., jest sposób w jaki należy odpowiadać na pytania typu:
- Jakich perfum używasz?
Prawidłowa odpowiedź nie brzmi:
- Wszystko jedno, byle nie pachniały jak odświeżacz do kibla! Żadnej sosnowej nuty, tyle.


Otóż tak odpowiadać nie można. Prawidłowa odpowiedź to miejsce nie tylko na product placement konkretnego flakonika, ale i nas samych na drabinie społecznej. Czy jesteśmy raczej tanie i zadowoli nas byle co (typ kurnej chaty) czy raczej zamkiem, do zdobycia tylko z armią trudnodostępnych flakoników, trufli, markowych torebek i weekendów w Paryżu.
Kiedyś spotykałam się z chłopakiem, który, w końcu,  leżąc w zmiędlonej pościeli powiedział do mnie:
- Niesamowite, jak łatwo poszło. Myślałem, że będę cię musiał zabrać na jakąś wycieczkę zagraniczną!
Śmiałam się, owszem, ale zapamiętałam sobie tę lekcję taktyki damsko-męskiej. Bo wcześniej to myślałam po prostu, że każde z nas zainwestowało kilka miesięcy życia w rozwojowe przedsięwzięcie pod nazwą MY.

Kiedyś indziej spotykałam się z chłopakiem, z którym od początku mieliśmy rozdzielność majątkową: na wszelkich wyjściach płaciliśmy każde za swoje potrzeby. W końcu zaprosiłam go do siebie.
- Ooo? – zdziwił się. – Ale zapraszasz mnie na noc? Przecież ja ci nigdy nic nie postawiłem.
No cóż, skoro tak, zatem i ja mu też nic nie postawiłam, zrezygnowana złym czasowym placementem tej uwagi oraz ogólnie tą fatalną przypadłością, że mężczyźni mówią mi więcej niż powinni. 
Obraz jak obraz, ma być ładny, z ryczącym jeleniem, wiadomo, ale czy ja naprawdę muszę wiedzieć jakim jajem zagruntowane jest płótno na blejtramie? 
No ale niestety się dowiedziałam w między czasie.

Moja młodość upływała w czasach bezinteresownych fascynacji, z których te najstaranniej wybrane przeznaczało się do konsumpcji, za którą nie wystawiało się rachunku a napiwkiem był poranny śmiech i garść wydzielonych endorfin.
Eh.
W tych nowych czasach nie umiem się jakoś odnaleźć. 
Nie chodzi o gatunek pańć, które nie dają za darmo i potem chwalą się tym w programach Ewy Drzyzgi. Chodzi o szacunek postkoitalny i doprawdyż nasza szczerość i bezinteresowność nie czyni nas wygranymi moralnie, jeśli po wszystkim nasz amigo nie czuje do nas respektu - nawet jeżeli utknęliśmy z nim w dłuższym związku – skoro nie ma on linii kredytowej do spłacenia, skoro nie spieniężył nerek by w nasze zdobycie zainwestować, skoro wszystko dostał za darmo, w promocji, na tacy, podetknięte pod nos. Jak może nas zatem szanować?

Dlatego mataczymy tak, by dostać perfumy z najwyższej półki, które kompletnie nic nas nie obchodzą.
Nasz wybranek przychodzi z tymi perfumami jak pies z gazetą w pysku i mówi:
- Proszę, słońce, nie było łatwo zdobyć tych Noir de Soir de Nabuchodonozuar, nie było ich na Allegro ani w podwarszawskiej hurtowni, w Poznaniu tylko mignęła edycja limitowana, ale w końcu kolega z byłej pracy siostry był służbowo w [dalekie, zagraniczne miejsce] i udało się go namówić, żeby tam...
A my odpowiadamy:
- Och, dziękuję najdroższy, ale to są przecież perfumy z ciężką nutą [trudne słowo] na zimę, za pół roku będzie jak znalazł, ale na lato to ja używam czegoś lżejszego, z nutą [inne trudne słowo] na przykład, choćby Jour de Knur de Fraupazur, mmm. Ale dziękuję oczywiście, naprawdę jestem pod wrażeniem.
I aport, bucu.

Pewne z zasady są odwieczne i nie należy ich podważać zbytnim pobłażaniem. Wyobraźmy sobie, dajmy na to, naszych antenatów sprzed miliona lat: on, Neanderczalczyk, wraca za-sapiens ale bardzo dumny z polowania, ciągnąc za trąbę upolowanego mamuta. Nie było go tydzień, słania się na nogach, a ze szram na klacie wypadają mu, gdy pokasłuje, powbijane weń, tygrysie pazury.
A ona, Neandertalka, macha włochatą ręką i mówi:
- Hej, i po co się kłopotałeś? Mamy trochę jagód i orzeszków a poza tym wczoraj kipnęła Babcia Eukarionta, doprawdyż wystarczyłoby gdybyś ją tu spod skały przeciągnął przez obiadem a nie znikał na tydzień i rysował mi teraz podłogę tygrysim pedicurem.
No nie ma takiej opcji.
Neandertalka zna zasady, jest wdzięczna za mamuta, którego wcześniej zażądała i rozkłada owłosione nogi i mijają lata i stulecia a zasady mimo obecności golarek i zaawansowanego kalibru darów pozostają takie same. I trzeba je respektować.

Idźmy się zatem teraz spryskać czymś, co nie jedzie sosną, drogie koleżanki ;)

(A w tytule oczywiście Balzak ;)

22 komentarze:

  1. Otóż i klu całej tej zadymy zwanej feminizmem. Się wyemancypowałyśmy, zaczęłyśmy śmigać za facetami- a powinno być na odwrót- i masz babo placek...
    Wiola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Placki też chętnie przyjmuję, jako, że nie umiem gotować ;)

      Usuń
  2. Ha, ha, ha, przednie :D
    Gdybyś tylko zmieniła tytuł, mogłabyś z powodzeniem wystartować w piątej fince ;))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chwilowo jedyne co mam ochotę zrobić z finką, to ją w kogoś wbić ;) Ale zobaczymy.

      Usuń
  3. Czuję, że TYYYYYYLE mnie w życiu ominęło, bo miałem jedną dziewczynę, a potem to już się Żona trafiła.

    Ale tu przynajmniej wiem, jakie perfumy będą w smak, to znaczy w węch, wybrance.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bidulku! ;)
      Kup coś pachnącego żonie zatem, i żeby to nie był Lenor ;)

      Usuń
  4. Dlaczego facetów nie kręci damski intelekt? A może i dobrze, bo byś nie miała chwili czasu na pisanie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądząc po częstotliwości wpisów to IK jest rozrywana w realu...

      Usuń
  5. A konwaliami być może??????? Hi, hi, hi... Doskonały tekst!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konwalie powiadasz?
      Liczyłam, że ktoś doradzi, co może do mnie pasować... oprócz sosny, rzecz jasna ;)

      Usuń
  6. jeśli nie chcesz mojej zguby....itepe. Ale trzeba wiedzieć kiedy obniżyć wymagania, bo jednak..."i przeminęły lata, i zwiędła Małgorzata...".. i to se na wrati:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No chyba ty zwiędłaś! Skandal!
      Co to za mizoginiczny komentarz w ogóle!
      (hehehe ;)

      Usuń
  7. Skąd Ty bierzesz takich idiotów? Powiedzieć kobiecie w łózku, że tak łatwo poszło... he. Łatwo, łatwa - jakie to podobne słowa. Albo ten drugi, co to się zdziwił, że... no bo nic nie postawił. Przecież to obraźliwe. W dupę ich kopnąć.
    Nie, nie, to nie o perfumy chodzi. Facet musi czuć, że musi się starać w inny sposób, że kobieta oczekuje szacunku. Trudność polega na tym, że kobieta z zasady tego oczekuje, ale nie zawsze umie to okazać tak, żeby on to wiedział, a jednocześnie nie wyszła na wynoszącą się, porąbaną księżniczkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 'Porąbana księżniczka' to ostatnie stadium związku, który się nie udał. Plus jeszcze dożywocie rębacza, rzecz jasna ;)

      Usuń
  8. Tak dłużej być nie może.
    Od jutra zaczynam zbierać na zmianę płci. Coś zaradzimy. No ja bym Ci nigdy nie powiedziała, mon cher, czegoś takiego. Przyniosłabym Ci do łóżeczka kabanoski i kawusię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak byś potem uprała pościel to luz ;)
      Dziękuję za wyrazy empatii, ale nie wymagam aż takich poświęceń. Po prostu sobie narzekam w wiośnie w twarz, bo mi tu jedzie!

      Usuń
    2. (w sensie że wonieje, a nie że przybywa)

      Usuń
  9. To wszystko przez prostatę. Wszak ją tylko jeden ogonek dzieli od prostoty. Intelektualnej, rzecz jasna...

    OdpowiedzUsuń
  10. Też jestem krajowo-stacjonarna, musi być przynajmniej wycieczka do Pruszkowa!
    Paryż niekoniecznie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. :-) Uwielbiam Cię kobito! :-D

    I pamiętać... pamiętać o tych zasadach... muszę pamiętać... ;-P

    OdpowiedzUsuń
  12. Znaczy po stu i kilku latach trzeba dalej recytować Fredzika: jeśli nie chcesz mojej zguby krokodyla daj mi luby. czy przynajmniej torebunię z jego skóry.

    OdpowiedzUsuń
  13. - Już zaczynamy - mówi wodzirej. - Cała zasada jest następująca: Mężczyzna chce być dżentelmenem. Nie chce, żeby dziewczyna uznała go za chama, prostaka, a zwłaszcza za sknerę. Ponieważ dziewczyna dobrze zna jego motywy, może nim manipulować, jak chce. Stąd też ciągnął - w żadnych okolicznościach nie wolno ci być dżentelmenem! Nie wolno ci dziewczyny szanować! Ponadto, absolutnie podstawowa reguła brzmi, że nic dziewczynie nie kupujesz - nawet paczki papierosów - dopóki jej nie spytasz, czy się z tobą prześpi, i nie będziesz pewien, że nie robi ci tylko pustych obietnic. - E... znaczy... nie chcesz chyba... znaczy... trzeba po prostu spytać? - To dopiero twoja pierwsza lekcja i z początku nie będzie ci łatwo stawiać sprawę tak bez ogródek. Na razie możesz im coś kupować - byle niedrogiego - zanim spytasz. Ale to ci tylko utrudni zadanie.

    GTW. Feynman Richard - Pan raczy zartowac (Kindle Locations 2543-2549).

    OdpowiedzUsuń

No to cyk! Nie ma się co pieścić.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...