Wczoraj zmarł
kolejny idol mojego dzieciństwa, artysta, którego obrazkami miałam obwieszony mój
panieński pokoik. R.H. Giger, twórca
najsłynniejszego chyba wrogiego ludzkości kosmity z falliczną głową czyli Obcego.
Moja mama, która na dobranoc opowiadała mi w formie bajek zaadaptowane do
mojego wieku opowiadania z antologii światowego s-f, chyba nie do końca zdawała
sobie sprawę, w którym kierunku pójdą moje zainteresowania. A może opowiadała
te bajki bo zainteresowania już w tę nieprzewidzianą stronę podryfowały kosmicznym
holownikiem?
Nie, nie było
fascynacji Anią z zielonego wzgórza, były za to, przynajmniej na ścianach,
gigerowe wzgórki łonowe, Zdzisław Beksiński [o jego bio tu]
i Bronisław Linke [klik]. Ale nie mogę sobie przypomnieć czy najpierw Beksiński
czy potem Giger czy na odwrót. Linke zdarzył się natomiast na deser, a album z
jego pracami rozpadł się od ciągłego wertowania krwawych pejzaży.
Bronisław Linke, Sea of blood, 1952
Doprawdyż, jak pomyślę teraz o całej tej społeczności dojrzewających młodzieńców z sypiącym się wąsem, oglądających horrory, tryptyki o ufokach i grających w gry z kosmitami z powodu nieśmiałości do obcowania z otipsowanymi rówieśniczkami, to robi mi się wstyd, że miałam takie gusta. Choć może jestem niesprawiedliwa, może to wpływ filmów amerykańskich, to poczucie, że wielbiciele takich aranżarcji to nieudacznicy we flanelowych koszulach i nieświeżych spodniach od piżamy, którzy nigdy nie wyjdą z piwnic domów rodzicielskich, żeby rozwalić giełdę i zrobić oszałamiającą karierę finansową.
Kilka lat temu
widziałam fragment filmu Transformers i się autentycznie popłakałam nad
głupotą tego filmu, nad tymi milionami utopionymi w postprodukcji, które robią w
społeczeństwie taki fatalny piar ufologii filmowej. Gry Endera, kamienia milowego czasów minionych, nie miałam jeszcze odwagi
obejrzeć, bo interpretacja na kosmoalogiczne Glee z gładkimi nastolatkami
wydaje mi się co najmniej niestosowna w tej przejmującej opowieści o winie i
odkupieniu.
Nadal czekam na ekranizację Thorgala (niby o Wikingach, ale kosmici też obecni ;) w dobrej obsadzie, żeby pożegnać się z idolami dzieciństwa ostatecznie.
Nadal czekam na ekranizację Thorgala (niby o Wikingach, ale kosmici też obecni ;) w dobrej obsadzie, żeby pożegnać się z idolami dzieciństwa ostatecznie.
Czego by jednak nie
sfilmowano, tylko w Obcym, oprócz całej tej fanowskiej otoczki, ważne
jest kto projektował scenografię i bohaterów. Taki najsłynniejszy mariaż
kina ze sztuką.
(O tej kupie, Transformersach, wspominam tylko dlatego, że jeśli usłyszycie kiedyś nastolatków rozmawiających w autobusie o filmowych nocach z soboty na niedzielę, to wrzucają to oni do jednego wora, ehah)
(O tej kupie, Transformersach, wspominam tylko dlatego, że jeśli usłyszycie kiedyś nastolatków rozmawiających w autobusie o filmowych nocach z soboty na niedzielę, to wrzucają to oni do jednego wora, ehah)
Jak by nie było
chętnie odwiedziłabym jeden z dwóch gigerowskich barów w Szwajcarii (jest też
ponoć jakiś w Tokio). Kwestią wątpliwą jest gustowność tego miejsca, ale na
pewno robi ono wrażenie. Zwłaszcza na osobach mających kłopoty z kręgosłupem,
który złowrogi Alien tak chętnie wypruwał we wszystkich częściach Obcego z
biednych pionierów kosmicznych podróży ;)
No to wznieśmy krwawy toast z posoki niewiadomego sortu, choć ludzkiej ;)
UPDATE: A tutaj Krótka wycieczka za kulisy produkcji Obcego [klik] czyli trochę zdjęć z planu i tajemniczy aktor kryjący się w kostiumie penisogłowego drapieżcy.
Oj, chciałoby się taki kostium, okoliczności zastosowania by się wymyśliło jakieś przewrotne ;)
No to wznieśmy krwawy toast z posoki niewiadomego sortu, choć ludzkiej ;)
UPDATE: A tutaj Krótka wycieczka za kulisy produkcji Obcego [klik] czyli trochę zdjęć z planu i tajemniczy aktor kryjący się w kostiumie penisogłowego drapieżcy.
Oj, chciałoby się taki kostium, okoliczności zastosowania by się wymyśliło jakieś przewrotne ;)
też jeszcze nie znalazłam odwagi by obejrzeć Grę Endera.
OdpowiedzUsuńano, Giger Kaput, nie da się ukryć, cholera
No to wspierajmy się wzajem w tym enderowym cykorze ;)
Usuń"Obcy" to dzieło w porównaniu z wymienionymi przez Ciebie innymi filmami.
OdpowiedzUsuńNo oczywista, ale chociaż niektórzy by się upierali że 'Odyseja' to dzieło a 'Obcy' tylko kilka schodków wyżej w hierarchii, hm.
UsuńNIe oglądaj Gry Endera, strata czasu
OdpowiedzUsuńBoje się, że to mi złamie serce, eh
UsuńO, widzę, że moje klimaty. Beksiński jest moim idolem od zawsze. Linke również może być, choć wolę Dudę-Gracza. Gigera nie znałam, lecz teraz dołączy do reszty:-)).
OdpowiedzUsuńSuper, ale nie plakatuj tym domostwa, bo goście uciekną ;)
UsuńBeksiński fascynuje, ale za bardzo mnie przeraża, żebym chciał go oglądać. Kiedyś wydawało mi się, że chcę, wziąłem do ręki album w empiku z zamiarem kupna, przerzuciłem kilka stron i stwierdziłem, że nie, przecież ja do tego nie zajrzę, bo czuję, że mój beret tego nie zdzierży. Jego mrok jest zbyt przenikliwy. Nie chcę...
OdpowiedzUsuńOsobom czułym na fujofuje, ślamzygi i kościotrupce nie poleca się twórczości tego tria ;)
UsuńJeju, przerażonam!
OdpowiedzUsuńAle penisem na głowie czy arkadami z kręgosłupa? ;)
UsuńZ wielu licealnymi idolami się pożegnałem bez żalu, ale do Gigera nie mogę się tak po prostu odwrócić plecami.
OdpowiedzUsuńOtóż to.
Usuńświetnie !
OdpowiedzUsuńwiadomo - na okrągło!
UsuńA mnie się ,,Gra Endera'' podobała! Może jestem nie-teges...
OdpowiedzUsuńNie teges? Znaczy się co - brodę masz? ;)
UsuńNa razie wypowiadać się o filmie nie mogie w pełni, prawdaż, ale jeśli rzeczywiście jest nie-o-tym-co-w-książce to przykrość, żeby nie wiem jak dużo laserów tam błyskało, eh.
"Gra Endera" jest o, popychanym przez tych dużych i silnych, chłopcu, który ostatecznie, nie wiedzieć czemu, skopuje wszystkim tyłki i yo man! wygrywa bitwę. Valerie koszmarnie nijaka, wątek Petera Przyszlego Hegemona spłaszczony do wrednej gnidy, Królowa Robali gdzieś w przelocie. Nie wierzyłam, że to się dzieje i prawie się popłakałam pod koniec seansu.. Eehhh.
OdpowiedzUsuńCzy ktokolwiek mi uwierzy, że omijałam szerokim łukiem Obcego przez całe lata i obejrzałam go w całości dopiero w zeszłym roku?;))) Jaki to jest cudnie niedzisiejszy film! Ta wolno podążająca za bohaterami kamera...
Cisza i przyćmione światło. Przepiękne.
Dowolny nastolatek umarłby z nudów po 15min;-)
Giger jako mistrz scenografii - już go googlam szczegółowiej;-)
Złamałaś mi serce, zwłaszcza tą nijaką Valerie (po raz kolejny, aaa)
UsuńCo do obcego to uwierzę, nie takie historie z-niewidzenia-klasyków już słyszałam. Ale jako dorosłota będziesz miała inszy odbiór niż się to nam, nastolatkom, wtedy widziało. I nie umieraliśmy z nudów, ha.
Na pierwszego Ósmego Obcego zabrał mnie do kina Tato, dziś znam wszystkie części, chyba najbardziej lubię 2ke (Michael Biehn), :-). Najlepsze jest to, że Obcym zainteresowanie wyraża mój 7 letni syn, sięgnął już po książki ale go pogonilam, jeszcze zdąży się bać
OdpowiedzUsuńSzacun dla taty! Mój by chrapał.
UsuńMęscy znajomi też preferują dwójkę, nie wiedzieć czemu (a może już wiem ;)
To som książki też w temacie? Olaboga ;)
Mam trzy części ale jeśli chodzi o poziom to powiedzmy litościwie, że szału nie ma
Usuń