niedziela, 16 listopada 2014

Podziałka nocy listopadowej

Jak mawiał Tuwim: Listopad to jeden z najdotkliwszych wrzodów na dwunastnicy roku.

Listopad dzieli się na dni lepsze i gorsze.
Każdy dzień ma swoją punktację.


W lepszy dzień mam urodziny. W gorszy dzień gazują patriotyczny pochód jedenastolistopadowy, oraz znowu nadają w mediach, że jesteśmy narodem niefajnym.
 
W lepszy dzień potrafię paść o 7 wieczorem, wstać o 3 w nocy i mieć powera, który do ósmej pozwala mi ogarnąć wiele spraw. A uwierzcie, ogarnianie spraw kiedy dnieje to jest zupełnie inne ogarnianie spraw niż wtedy, gdy o 16.00 zapada zmrok.
W lepszy dzień nie siedzę na fejsie, w gorszy dzień nie siedzę na blogerze.

W lepszy dzień mewy drące się za oknem mnie nie denerwują i nie zwracam na nie uwagi. W gorszy dzień sroka siada na parapecie i puka w okno, więc jej od środka odpukuję i zbijam szybę. Jest to jednocześnie lepszy dzień, bo prysznic ze szkła nie wyrządza mi żadnych szkód w postaci głębokich cięć. Potem jest znowu gorszy dzień kiedy czuję, że jeden odłamek szkła wpadł mi do serca.
W lepszy dzień segreguję nasiona kwiatów, grochu i kolczurki na przyszły sezon oraz wkładam do szklanych słoi ususzoną szałwię. To mi daje poczucie przynależności do ekosystemu, o którym nie nadają w mediach, że jest niefajny.

W gorszy dzień dzwoni przyjaciółka i mówi, że właśnie była z pięcioletnim synem na usg jąder bo syn dostał w przedszkolu kopa od kolegi. Cały dzień prześladuje mnie wizja małych spuchniętych jąderek i fakt, że w przedkszkolu nie robi się dzieciom szkoleń bhp na temat tego, że nie należy kolegów kopać w jądra oraz tłuc ich głową o posadzkę, gdy zabiorą nam kredkę, bo to szkodliwe. 

W gorszy dzień odkrywam, że nie mam nic fascynującego do czytania i zaczynam oglądać seriale. W lepszy dzień odkrywam, że Yeats napisał kilka wierszy specjalnie dla mnie ;). W gorszy dzień 10 razy próbuję włączyć radio ale za każdym razem rezygnuję, bo trafiam na reklamę specyfiku na grzybicę pochwy, która jest niefajna (grzybica i reklama, nie pochwa, heh).

W lepszy dzień udaje mi się rozczesać włosy, w gorszy dzień nawet nie próbuję zmóc tego kołtuna zagłady.
W lepszy dzień czuję, ze sobie poradzę, w gorszy dzień czuję, ze jest mi wszystko jedno.

I tak dalej.
Jak to w listopadzie, nieprawdaż.
Mam nadzieję, że u was same lepsze dni.

A tu można sobie poczytać coś inspirującego (chyba) i angielski poćwiczyć przy okazji: 10 Questions to Ask Yourself Everyday [klik]

Z okazji nastroju kilka wietrznych, listopadowych dziewcząt Julii Fulerton-Batten.




A teraz wybaczcie, idę zagłosować w wyborach. Zważywszy, na ile efekt wyborów zmieni sytuację lokalnej społeczności, to raczej ten gorszy dzień.

17 komentarzy:

  1. A jako, że wydaliłaś piękny post, dzień możemy wciągnąć do zbioru dobrych i pięknych :)

    OdpowiedzUsuń
  2. I co dalej z tym kawałkiem szkła, który wpadł Ci do serca? Kaja uratowała Gerda, a Ciebie ktoś już uratował? :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. też mam tak, że w gorszy dzień siedzę na blogerze, ale w listopadzie zdarza mi się to codziennie:) i cieszę się, że jest bloger i mogę na nim posiedzieć, listopad dzięki temu staje się lepszy - taki do lżejszego zniesienia:) pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Codziennie powiadasz, cóż za luksusy czasowe. Niech ci służy zatem. Odpozdrawiam.

      Usuń
  4. Czytając o tym, jak dużo dzieje się u Ciebie w listopadzie, pomyślałem ze smutkiem, że przez pozostałe 11 miesięcy musisz cierpieć potworne nudy z powodu nicniedziania, bo przecież niepodobna, by ktoś zniósł 12 takich miesięcy jak listopad Inwentaryzacji.
    Ja w listopadzie czytuję Langstona Hughesa. Przecież nie Kafkę, bo to byłby banał ;) Aha. I spoglądam na Matkę Whistlera. Jakaś tak jesienna jest...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewne w zabawie na malowidła duchem kojarzące się z jesienną melancholią też wymieniłabym rzeczoną matkę - no nie inaczej ;)
      Z Langstonem z chęcią zapoznam się w wolnej chwili nicniedziania. Z banałem już się znamy i lubimy.

      Usuń
  5. A ja miałam, Inwentaryzacja, dzisiaj całkiem lepszy dzień do momentu, gdy nieopatrznie (nieopacznie!) kliknęłam na Twoje 10 pytań do zadania sobie ewrydej. Musisz bardzo nie lubić innych ludzi, że im zapodajesz takie harakiri w samym środku listopada! ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie wyszło z tych pytań 1 na 10. Mogło być gorzej...

      Usuń
    2. Zaiste, te pytania to istne killery, Inwentaryzacjo! Z kazdym kolejnym robilam sie coraz mniejsza, i teraz to mnie chyba w ogóle nie widac...

      Usuń
    3. Nie sądziłam, że ktoś patrza w te zagraniczne linki...
      I'm so sorry, guys.

      Usuń
  6. I luty, próbuję przetrwać. Ściskam miła

    OdpowiedzUsuń
  7. Listopad, niebezpieczna dla Polaków pora... Coś się właśnie sprawdza...

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie wystarczy by każdy dzień był tylko taki w sam raz.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

No to cyk! Nie ma się co pieścić.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...