poniedziałek, 5 października 2015

O kulinarnych frustracjach. Jak się spłakałam ze wzruszenia oglądając filmy o gotowaniu na YT

Wiadomo, że gdy jadamy sami, w gotowanie i stołowanie się wkładamy mniej standardów europejskich. Ja tam np nie nabłyszczam talerza i nie owijam sztućców serwetką udrapowaną w fantazyjnego łabądka. Nie podchodzę do gara by czule umieścić w nim pora i selera, tylko rzucam nimi z drugiego końca kuchni, patelnią osłaniając się przed deszczem wrzątku. Czasem chybiam i seler rykoszetem trafia mnie w łeb, a potem wpada do kosza na śmieci, takie tam. 

No ale jak przychodzą goście to tip-top, trala-lala, proszę wyciągnąć łabądkowi widelec z tyłka a nóż z dzioba i wsuwać żarło, a nie przeglądać się w talerzu. 
(Chyba że to sąsiedzi albo blogerzy, to eee) 

Na jesieni kryzys estetyki w kulinariach wzrasta. Już któryś sezon próbuję z godnością zrobić placki dyniowe i za każdym razem kuchnia wygląda potem jakby się w niej odbyła jakaś lubieżna orgia, zakończona następnie rzezią dyniowatych. Gdy potem na straganie zieleniaka widzę dorodną dynię mam ochotę od razu sprzedać jej kopa.



I doprawdyż, jak ktoś mi stoi w kuchni nad głową to się wiję jak węgorz przygwożdżony do posadzki himalajskim bucikiem z kolcami.
















Prawdopodobnie dlatego oglądając niektóre z poniższych filmików zawyłam z uciechy.
To cudownie stwierdzić, że nie jest się w swoich zmaganiach osamotnionym!I że niektórzy dają tej frustracji daleko dalszy upust.
Co prawda marnacji jedzenia nie pochwalam, ale tym razem zrobię wyjątek. 
Na początek tutorial w materii zmiękczania karkówki. A potem...well.






Oczywiście to internetowa masówka a nie trawestacyjne korepetycje z Monthy Pythona, więc efekt oglądania jest taki, że za pierwszym razem filmy nas cieszą, a potem się już tylko z tego powodu wstydzimy.

Czy ja nie powinnam pisać więcej o jedzeniu? Czy tu jest na to jakiś target? Bo kiedyś jednak obchodziłam np Mięsne piątki

No koniec przykład cudownego projektu samoobsługowego keczupa, powstałego w ramach europejskich dotacji na wspieranie polskiej myśli techniczej ;)









No to smacznego!

23 komentarze:

  1. Gotowanie...temat, na który milczę wymownie. Ale w końcu wiem jak zmiękczyć karkówkę, całe życie człowiek się czegoś uczy:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słusznie, w pewnych kwestiach należy milczeć.
      Np że mam teraz ochotę wyprowadzić karkówkę na spacer ;)

      Usuń
  2. Gotowałam ostatnio zupę dyniową. Nikt nigdzie nie napisał, że to pluje jak wściekła lama. Ścierałam pomarańczową papkę z żyrandola, bo o u kuchence nie wspomnę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Tego się nie da oglądać... tym bardziej zjeść. To ja już wolę niespecjalnie wysmakowaną i wyrafinowaną, acz chedogą kuchnię w postaci pomidorowej, ogórkowej i schaboszczaka lub mielonego (vel klopsa). ;-P

    OdpowiedzUsuń
  4. Oto właśnie dowiedziałam się, że moje gotowanie jest kompletnie bez wyrazu :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Kuchnia połączona z salonem jest złym rozwiązaniem. Goście nie powinni widzieć detali... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, przypomniałaś mi Oscara Wilde'a i to zdanie, że 'ten kobieta jest jak kiełbasa i lepiej nie widzieć przygotowań' ;)
      Bardzo często lepiej nie widzieć i nie wiedzieć.

      Usuń
  6. O!
    Placki zrobię!
    z Cukini
    do dyni bardzoś mie zniechęciła :pp

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pozostanę przy fasolce szparagowej. Ciężko to rozbryzgać...;)

      Usuń
  7. stek tłuczony... obrzydliwy film. Odechciało mi się oglądać resztę. Kiss

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale wiesz, że to nie na serio, nikt potem PRZECA nie zje tej kanapeczki. Mam nadzieję ;)

      Usuń
    2. Wiem, że nie, ale nie lubię zabaw jedzeniem, nawet jeżeli jest to mięso... nie chcę wdawać się w szczegóły moich zasad, bo to nie ma znaczenia dla innych. :)

      Usuń
  8. Tak mnie dziś kusiło, by dynię nabyć.Ale widać siła wyższa strzegła...

    OdpowiedzUsuń
  9. Konstruktor tego keczupczołgu musiałbył podglądać niejaką nieletnią Agatę. Bożena idzie sprawdzić, gdzie jej kamery w kuchni pomontowali.

    OdpowiedzUsuń
  10. How to Basic to nie wyładowanie kuchennej frustracji - to albo ktoś chory psychicznie, albo ubertroll, niemniej jednak w jakiś sposób fascynujący ;) Wczoraj się zawzięłam i zrobiłam cynamonowe drożdżówki szwedzkie, nie muszę chyba pisać, że wszystko było w mące, a zamiast eleganckich ślimaczków wyszło mi coś, co wyglądało jakby już zostało przeżute?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze, żeby jedzenie na talerzu nie wyglądało, jakby już wcześniej ktoś je zjadł... ;-)

      Usuń
    2. Lamperia, otóż w przypadku Basica też obstawiałabym jakąś ciężką psychozę...

      Jest też internetowy trend porównań pięknych fot kulinaryjnych z efektem działań zwykłych ludzi w zwykłych kuchniach. Niekompatybilność estetyczna jednego i drugiego, potworna niewspółmierność efektów do pożądanych inspiracji... znacznie osłabia psychicznie.

      Usuń
  11. Myślałam, że tylko ja mam taką demolkę w kuchni po gotowaniu :)
    Ale widzę nie jestem sama...

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten czołg z keczupem mnie... rozwalił swoją mocą ;-).

    OdpowiedzUsuń

No to cyk! Nie ma się co pieścić.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...