Próbujemy oglądać skoki narciarskie w tivi. Ludzie zafascynowani takimi imprezami i ślęczący przed telewizorami jak przyssawki, zamiast iść na spacer i nawdychać się zimnego powietrza, bardzo mnie fascynują, więc staram się zrozumieć, w czym rzecz. No i leci taki jeden z drugim, a każdy obwieszony reklamami bardziej od poprzedniego. Gdyby chociaż latali dwójkami i po drodze odbijali lotki, no to może. No ale nic to. Lecą. Ikarowie Oddziału Zima. Metrów 129 i pół a nawet 132 (wtedy spiker dostaje entuzjastycznego szału). Najbardziej podoba nam się obstawianie dodatkowych punktów za wiatr. Natomiast E. najbardziej interesuje dlaczego jedni mają spodnie bardzo obcisłe, jak w balecie, a inni gumowato luźne i falujące na wietrze (za który, jak już wiemy, są dodatkowe punkty, albo wręcz przeciwnie). Po chwili z niezwykłym skupieniem wpatrujemy się w kolejne pary lecących spodni.
- Falują! Falują, widziałaś? Nabrały powietrza i poleciały na 130 metrów.
- Ostatni obciślak też miał 130 metrów.
- A, nie wiem, nie patrzyłam. Zastanawiałam się, z jakich roślin są ułożone te napisy na dole, na śniegu. To chyba wrzos?
No tak. Sport w tivi pobudził mnie do pomyślenia o własnej zimowej formie. Dyskretnie zrobiłam więc w przedpokoju trzy przysiady ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No to cyk! Nie ma się co pieścić.