Kiedy następuje kolejny telefon pełen planów co do rychłego spotkania, ciągle i wciąż oddalającego się w czasie i przestrzeni, w oddali słyszę trzask pękającego lodowca, który następnie stopi się, podnosząc poziom wody na tej wspólnej planecie i zaleje kontynenty, gdzie dwójka przyjaciół budowała światy, miasta, całe cywilizacje, swoją historię.
I po latach nie zostanie nic, tylko bezkresna aż po horyzont powierzchnia wody bez jednej zmarszczki.
Nasza przyjaźń zatonie jak Atlantyda, stanie się zapomnianym mitem, bajką z czasów młodości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No to cyk! Nie ma się co pieścić.