Oh, jakże ja jej nienawidzę. Jej poglądy są beznadziejne, populistyczne i podszyte bezmyślnością, a zarazem bezwzględnością, a jednak jest tak urocza i sympatyczna, że nie sposób jej wszystkiego nie wybaczyć. Po pięciu minutach w jej obecności człowiek jest w stanie przyznać, że mógłby żyć w świecie utkanym z jej durnowatych poglądów, gdyby tylko była blisko i roztaczała swój czar, urok i ciepło. Tymczasem ja, choćbym miała listę udowodnionych naukowo, metafizycznie i biologicznie dowodów na zaistnienie faktu X, mam tak lodowaty imidż, że nikogo nie oczaruję, co najwyżej mogę wykończyć rozmówcę dyskusją.
Co za pech.
Zatem wykończę rozmówcę dyskusją :)
sobota, 9 kwietnia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No to cyk! Nie ma się co pieścić.