Ja, tak ironicznie
nastawiona do wszelkiego rodzaju degradujących i histerycznych oraz nierzadko kompulsywnych
uzależnień w rodzaju: picia wina, jarania blanta, czy kupowania butów (oprócz
papierosów – bo to wiadomo: nawyk należny artystom i nihilistom ;) zostałam
złamana przez coś tak idiotycznego jak suszone mięso.
Spróbowałam
minikabanosków i przepadłam.
Znacie to
uczucie, kiedy jest środek pięknego dnia, a wy siedzicie i płaczecie, bo
skończyły się minikabanoski? Albo w środku nocy rzucacie się na łóżku w
spazmach oralnego niespełnienia, po czym narzucacie byle kapotkę na piżamkę i
lecicie do całodobowego nabyć minikabanoski?
Na tej
konsumpcyjnej wojnie o klienta stałam się karabinem maszynowym zasilanym na
minikabanoskowe naboje, ale działającym odwrotnie, na zasadzie implozji.
Nie wiem i nie
chcę wiedzieć czego tam dodają, ale na pewno nie jest to tylko krówka, świnka
czy tam osiołek. Tam jest coś, co mi bezpośrednio w mózgu pieści endorfinowy
dzyndzel.
Chemia jakaś, magia czy coś.
Cena stosowna
do efektu, w przeliczeniu: 80 PLN/kg. Aaa!
Dokonałam
dogłębnej analizy i doszłam do wniosku, że na poziomie
psychologiczno - kompensacyjnym przyczyniła się do tego kumulacyjna introspekcja
wspomnień następujących zjawisk sensualnych:
- palenie
papierosów
- obgryzanie
ołówków i długopisów
- zadawanie
się z mężczyznami rasy kaukaskiej (no niestety...)
A tymczasem jest niedziela – nie mam pieniędzy, mam tylko ostatniego minikabanoska i jestem bardzo nieszczęśliwa!
Niech ktoś przyjdzie i rozmnoży mi minikabanoski!
Mamo...?
Widzę, że wytłuściłaś sobie druk od tych wędlin...
OdpowiedzUsuńNie wiem jak można się uzależnić od mięsa. Na szczęście ja za nim nie przepadam, ale powiem szczerze, że jeśli chodzi o mięso to trawię WYŁĄCZNIE kabanosy. Coś w tym jest....
OdpowiedzUsuńI myślisz, że jak napiszesz większym drukiem to zmylisz nas, że tekstu jest więcej? Taki intelektualny push-up?
OdpowiedzUsuńW kabanosiki wabiki sypią, jak do Whiskasa, ot co.
Zapytam Małża czy on należy do rasy kaukaskiej. Zawsze myślałam, że on nie jest rasowy.
Jesteś w takim samym nastroju widzę. Zbieraj się, Bosy zaprasza na piwo w piaskownicy (jedno).
Monia, Antek,
Usuńjak mogłam sądzić, że ten patent na mniej ale tłuściejszą czcionką przejdzie niezauważony?
Hm.
(Mam nadzieję, że mąż jednak rasowy i wyposażony w suchą krakowską, hehe ;)
kiedyś chyba jadłam podobne, bo też się nie mogłam od nich odczepić - pomogła chyba zmiana lokalizacji zamieszkania, nie pomnę dobrze ;)
OdpowiedzUsuńTeraz już wiem, że nikt nie jest bezpieczny, eh.
UsuńFrancuskie, włoskie, czy amerykańskie? A może to już ten etap, że wszystko jedno, byle mini? Raz spróbowałam, pyszne były, ale rozum powstrzymał przed uzależnieniem...
OdpowiedzUsuńPo aferze na linii bloger-firma mięsna-płacenie odszkodowań za krytykę, nie będę jednak rzucać markami, dla zasady.
UsuńAch, gdybym tylko była Bogiem, przylazłabym Ci ich namnożyła dziesiątki, a nawet setki! :D
OdpowiedzUsuńDziękuję, ale najlepszy patent to jednak zainteresować mnie na nowo czekoladą ;)
UsuńPrzypuszczam, że nic tam nie ma poza tym co powinno, sadząc z ceny.
OdpowiedzUsuńSmacznego! :)
Razem z portfelem i żołądkiem mamy taką cichą nadzieję, hm.
UsuńUprzejmie poproszę o namiary na producenta takich teczuszek z mięsiwem. Wożę ze sobą mini "kanabosiki" w reklamóweczce, gdyż poniewóż mam za plecami dwóch amatorów tychże, którzy po wyjściu z placówki edukacyjnej dokładają do piecyków tymi-że.
OdpowiedzUsuńPodręczny zestaw znacznie ułatwiłby mi obsługę współpasażerów, którym teraz muszę rozrywać zębami opakowania foliowe trzymając jednocześnie kierownicę. A tak - dostaliby neseser i spokój.
To gdzie można taki kupić?
Obawiam się, że to męskie puzderko na narzędzia typu dłuta i śrubokręty.
UsuńNie lubimy opakowań które trzeba zębami szargać, w końcu nowe zęby piechotą nie chodzą, jakby coś źle poszło, zwłaszcza w aucie ;)
A moim murzynkiem wzgardziłaś ....
OdpowiedzUsuńMoja wątroba czy tam trzustka nie obsłuży takiego meniu jednocześnie ;)
UsuńSmaczna notka. Na urywku gdzie występują ciasno upakowane słowa: psychologiczno - kompensacyjny, kumulacyjna introspekcja, sensualne, przyhamowałem tak mocno, że aż się głodny zrobiłem.
OdpowiedzUsuńNa brak kabanosków jest rada. Jak to mówiła Maria Antonina: jeśli nie mają kabanosków, niech jedzą kawior.
No staram się trzymać fason, co to za objadanie się bez taniego psychologizowania ;)
UsuńDygam.
Poczułem natychmiastową chęć, by kupić 10 kilo minikabanosków (na raty) i polecieć do Ciebie żeby... no właśnie - przecież nie uratować, tylko pogłębić w uzależnieniu. Zdjąłem więc buty i diamentową siłą woli się powstrzymałem. Nie dziękuj.
OdpowiedzUsuńOh. Moja obstrukcja jest wzruszona ;))
UsuńNo to wpadađ jak đliwak w kompot. Hi, hi, hi..... Serdecynođci.
OdpowiedzUsuń