niedziela, 23 marca 2014

O zgubnym nawyku wkładania do buzi





















Ja, tak ironicznie nastawiona do wszelkiego rodzaju degradujących i histerycznych oraz nierzadko kompulsywnych uzależnień w rodzaju: picia wina, jarania blanta, czy kupowania butów (oprócz papierosów – bo to wiadomo: nawyk należny artystom i nihilistom ;) zostałam złamana przez coś tak idiotycznego jak suszone mięso.
Spróbowałam minikabanosków i przepadłam.

Znacie to uczucie, kiedy jest środek pięknego dnia, a wy siedzicie i płaczecie, bo skończyły się minikabanoski? Albo w środku nocy rzucacie się na łóżku w spazmach oralnego niespełnienia, po czym narzucacie byle kapotkę na piżamkę i lecicie do całodobowego nabyć minikabanoski?
Na tej konsumpcyjnej wojnie o klienta stałam się karabinem maszynowym zasilanym na minikabanoskowe naboje, ale działającym odwrotnie, na zasadzie implozji.
Nie wiem i nie chcę wiedzieć czego tam dodają, ale na pewno nie jest to tylko krówka, świnka czy tam osiołek. Tam jest coś, co mi bezpośrednio w mózgu pieści endorfinowy dzyndzel. 
Chemia jakaś, magia czy coś.
Cena stosowna do efektu, w przeliczeniu: 80 PLN/kg. Aaa!

Dokonałam dogłębnej analizy i doszłam do wniosku, że na poziomie psychologiczno - kompensacyjnym przyczyniła się do tego kumulacyjna introspekcja wspomnień następujących zjawisk sensualnych:
- palenie papierosów
- obgryzanie ołówków i długopisów
- zadawanie się z mężczyznami rasy kaukaskiej (no niestety...)

A tymczasem jest niedziela – nie mam pieniędzy, mam tylko ostatniego minikabanoska i jestem bardzo nieszczęśliwa!



Niech ktoś przyjdzie i rozmnoży mi minikabanoski!
Mamo...?

21 komentarzy:

  1. Widzę, że wytłuściłaś sobie druk od tych wędlin...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem jak można się uzależnić od mięsa. Na szczęście ja za nim nie przepadam, ale powiem szczerze, że jeśli chodzi o mięso to trawię WYŁĄCZNIE kabanosy. Coś w tym jest....

    OdpowiedzUsuń
  3. I myślisz, że jak napiszesz większym drukiem to zmylisz nas, że tekstu jest więcej? Taki intelektualny push-up?
    W kabanosiki wabiki sypią, jak do Whiskasa, ot co.
    Zapytam Małża czy on należy do rasy kaukaskiej. Zawsze myślałam, że on nie jest rasowy.
    Jesteś w takim samym nastroju widzę. Zbieraj się, Bosy zaprasza na piwo w piaskownicy (jedno).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monia, Antek,
      jak mogłam sądzić, że ten patent na mniej ale tłuściejszą czcionką przejdzie niezauważony?
      Hm.
      (Mam nadzieję, że mąż jednak rasowy i wyposażony w suchą krakowską, hehe ;)

      Usuń
  4. kiedyś chyba jadłam podobne, bo też się nie mogłam od nich odczepić - pomogła chyba zmiana lokalizacji zamieszkania, nie pomnę dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Francuskie, włoskie, czy amerykańskie? A może to już ten etap, że wszystko jedno, byle mini? Raz spróbowałam, pyszne były, ale rozum powstrzymał przed uzależnieniem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po aferze na linii bloger-firma mięsna-płacenie odszkodowań za krytykę, nie będę jednak rzucać markami, dla zasady.

      Usuń
  6. Ach, gdybym tylko była Bogiem, przylazłabym Ci ich namnożyła dziesiątki, a nawet setki! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ale najlepszy patent to jednak zainteresować mnie na nowo czekoladą ;)

      Usuń
  7. Przypuszczam, że nic tam nie ma poza tym co powinno, sadząc z ceny.
    Smacznego! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Razem z portfelem i żołądkiem mamy taką cichą nadzieję, hm.

      Usuń
  8. Uprzejmie poproszę o namiary na producenta takich teczuszek z mięsiwem. Wożę ze sobą mini "kanabosiki" w reklamóweczce, gdyż poniewóż mam za plecami dwóch amatorów tychże, którzy po wyjściu z placówki edukacyjnej dokładają do piecyków tymi-że.
    Podręczny zestaw znacznie ułatwiłby mi obsługę współpasażerów, którym teraz muszę rozrywać zębami opakowania foliowe trzymając jednocześnie kierownicę. A tak - dostaliby neseser i spokój.
    To gdzie można taki kupić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że to męskie puzderko na narzędzia typu dłuta i śrubokręty.
      Nie lubimy opakowań które trzeba zębami szargać, w końcu nowe zęby piechotą nie chodzą, jakby coś źle poszło, zwłaszcza w aucie ;)

      Usuń
  9. A moim murzynkiem wzgardziłaś ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja wątroba czy tam trzustka nie obsłuży takiego meniu jednocześnie ;)

      Usuń
  10. Smaczna notka. Na urywku gdzie występują ciasno upakowane słowa: psychologiczno - kompensacyjny, kumulacyjna introspekcja, sensualne, przyhamowałem tak mocno, że aż się głodny zrobiłem.
    Na brak kabanosków jest rada. Jak to mówiła Maria Antonina: jeśli nie mają kabanosków, niech jedzą kawior.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No staram się trzymać fason, co to za objadanie się bez taniego psychologizowania ;)
      Dygam.

      Usuń
  11. Poczułem natychmiastową chęć, by kupić 10 kilo minikabanosków (na raty) i polecieć do Ciebie żeby... no właśnie - przecież nie uratować, tylko pogłębić w uzależnieniu. Zdjąłem więc buty i diamentową siłą woli się powstrzymałem. Nie dziękuj.

    OdpowiedzUsuń
  12. No to wpadađ jak đliwak w kompot. Hi, hi, hi..... Serdecynođci.

    OdpowiedzUsuń

No to cyk! Nie ma się co pieścić.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...