Chyba dojrzałam do rzeczywistości. Muszę przestać nazywać blokowych cieciów konsjerżami.
A co za tym idzie, jak jestem sama w blokowym M-ileśtam-ale-ciągle-za-mało rodziców to odbierając telefon nie ma też sensu mówić:
- Rezydencja państwa X., słucham.
No, ale skoro wszyscy udają, że nie ma kryzysu...
ps. Doniesiono mi, iż konsjerż (nie ma kryzysu!;) z kolejnej zmiany wymienił info na kartkę z napisem "Nie działa" pod którą ktoś dopisał "Się działo!"
Co przypomniało mi incydent posylwestrowy sprzed kilku lat, kiedy jeszcze mieszkałam z rodzicami w bloku. Pierwszego stycznia wracałam do domowych pieleszy, na parterze otworzyłam drzwi windy i zastałam całkowicie gołego przedstawiciela płci męskiej siedzącego w windzie w pozycji kwiatu lotosu. Głowa zwieszona, co do reszty... to nie miałam ochoty dokonywać przeglądu. Owszem, piłam na tej zabawie sylwestrowej, ale nie tyle, żeby mieć zwidy. Na wszelki jednak wypadek zawołałam cieciokonsjerża i zapytałam, czy widzi to samo co ja, na co cieciokonsjerż stwierdził mało przytomnie, że widać mam powodzenie, skoro znajduję w windzie gołych amantów ;)
- Co pan mi tu insynuuje, niech pan sprawdzi czy TO żyje - zaordynowałam.
TO żyło (ledwo), gdzieś na krawędzi zamroczenia i jawy, ale bez umiejętności werbalnego kontaktu w żadnym ludzkim języku.
- Co robimy? - zapytałam.
- Zdjęcia! - odpowiedział bardzo przytomnie cieciokonsjerż.
- No co pan, trzeba mu pomóc... (czytaj: żadne z nas nie miało przy sobie aparatu ;)
Ostatecznie przejechałam się windą z tym młodym, atletycznym i potraktowanym solarium ciałem, zatrzymując się na każdym piętrze i na piętrze ostatnim leżało truchło alkoholowej namiętności czyli ubranie denata, na którym go czule ułożyłam w pozycji embrionalnej, przykrywając kurtką. Nikt na piętrze nie otwierał drzwi, mimo iż wydzwoniłam kilka kantat, wróciłam więc do domu i poszłam spać. Przyznaję się bez bicia, że nie byłabym taka skora do pomocy gdyby ciało nie było w stanie tak dobrym i estetycznym. Gdyby było to ciało rozciągnięte jak stara skarpeta albo pokryte szczeciną, tłuszczem i pawiem to prawdopodobnie, niestety, wykopałabym je z windy bez mrugnięcia okiem. No bo niestety bywamy Dobrymi Samarytaninami ale przed wszystkim jesteśmy dziećmi swoich czasów, nieprawdaż. Chociaż kto wie, to było ileś tam lat temu, możliwe, że byłam jeszcze wtedy zatwardziałą idealistką...
Trzeba było wbić delikatną szpilkę: a dzień dbry, widzę, że znalazł pan swoje ubranie... Miałby do myślenia ;)
OdpowiedzUsuńNie trzeba było ruszać człowieka. Ten pan na pewno na ostatnim piętrze rozebrał się, ułożył do snu, następnie wstał, jak co rano, i oddał się medytacji, którą brutalnie zakłóciłaś.
OdpowiedzUsuńech, nawet w windzie człowiekowi spokoju nie dadzą ;)
Ja, podobnie jak Baba, zagadnelabym goscia i pochwalila sie, ze znam doskonale jego anatomie i ze warta byla obejrzenia.
OdpowiedzUsuńMoze by co z tego wyniklo?
Jeśli ciało było młode i atletyczne, to plus dla niego, ale i tak nie chciałabym nawiązywać znajomości z kimś, kto doprowadził się do takiego stanu Pantero.
OdpowiedzUsuńNie przebolałabym, gdybym nie zrobiła zdjęć :)))
I przyznam Ci Krotochwilo, że Cię podziwiam, jak ty go sama z tej windy wytachałaś i jeszcze ułożyłaś...
To musiało być trudne.
Nie wiem, czy wzywałabym policję, pogotowie czy coś, w ogóle nie wiem, jakbym się zachowała.
pozdrowienia!
Przyznam, że dobre pięć minut wpatrywałam się w zapis komunikacyjny na kartce i nie jarzyłam, co tam stoi... Matkobosko...
OdpowiedzUsuńZadaniem ciecia jest ochrona. Przed zbirami i ortografiom tesz ;)
Usuńa nie zapytałaś jak spotkałaś na przystanku, czy się w sylwestra nie przeziębił tak nago siedząc,?
OdpowiedzUsuńi nie wydałaś się, że znasz ciało?
OdpowiedzUsuńooo ja bym zaczepiła, hehe
Ja jestem z domu wyuczona coby z elementem nie mówiącym składnie a nawet w ogóle nie zadawać się. Bo niezależnie od stanu ciała duch w tym panu podupadł.
OdpowiedzUsuńNo i nasuwa się pytanie jakimi przyjaciółmi tenże waść dysponował, że dopuścili do tak zjawiskowego finisz... ;)
Także proszę mieć wiarę, że znajdę jakąś lepszą partię :)
no przecież nie każę Ci z nim iść od razu przed ołtarze
Usuńtak tylko zagajenie o kolor skarpetek w sylwestra
Oj, ja też bym spytała, czy skarpetki odnalazł :D
OdpowiedzUsuń