Tyle miałam przemyśleń zacnych z zabawnych o sylwestrowych zabawach, ale wszystkie wywietrzały skoro zrobiłam trzydniowy break noworoczny od przesiadywania w necie.
Powiem tylko tyle: czasem chciałabym być Johnem Travoltą :)
Możliwe, że chodzi tylko o to, że chciałabym umieć tańczyć (co tam tańczyć - chodzić!) na obcasach oraz zmieścić tyłek w takie obciślakowe portki, mmm.
No nie mogę, od razu mam banana na twarzy, jak patrzę na te podrygi. Szkoda, że Travolcie chyba trochę voltów przeszło przez czaszkę, skoro został zatwardziałym scjentologiem. No ale w młodości...:D
Tu można jeszcze obaczyć jak się Travolta, hehe, sposobi na imprezę swe młode ciało http://youtu.be/Fa9n7GirhsI
Tymczasem u mnie podrygi wyglądały raczej, niestety, tak
A skoro już mowa o woltach (bo ja jestem ekumenicznie eklektyczna w kwestii tanecznej) to niedoścignionym marzeniem byłoby zatańczenie czegoś takiego
Chociaż nie wiem, czy byłabym w stanie tak bezwstydnie i na widoku... chyba prędzej bym popuściła ;)
Ale hipcio całkiem uroczo podryguje :))
OdpowiedzUsuńMam tak samo... Wmawiam sobie, że z dobrym partnerem-tancerzem to ja bym tak zatańczyła... i w ten sposób zagłuszam przekonanie, że jednak raczej nie... nawet z Travoltą ;) Upośledzona ruchowo jestem i tyle ;)
Pozdrawiam w nowym roku :)
Toż byś musiała mieć jakiś poważny niedowład, żeby zasłużyć na miano upośledzonej... w każdym innym przypadku to się nazywa 'taniec dowolny' albo po prostu 'styl.
UsuńPozdrawiam również.
Bardzo to pocieszająca opinia ;) Bierze się zapewne z faktu nie przyobserwowania mnie w "akcji", ale będę się trzymała tego "stylu" ;)
UsuńA u mnie z każdym kolejnym rokiem taniec dowolny zmienia się w powolny...ach wredna zadyszko!
Usuńoj tam oj tam popuściła
OdpowiedzUsuńjeśli już to popuściła ale wodze fantazji :) i miałabyś większe oklaski niż Elka
Jakbym miała taką kieckę i sześć dam dworu to proszę ja ciebie popuściliby wszyscy tylko nie ja - fakt :)
UsuńWolę chyba tego hipopotama niż Travoltę, na którego widok mam uczulenie...
OdpowiedzUsuńDobry wybór, choć twoje podium obstawiałam raczej z Elą na pierwszym miejscu, jako wielbiciela antyku szeroko pojętego...
UsuńI tak nieźle, moi koledzy w ogóle nie odróżniają aktorów,mówią np 'ten od Aragorna', w przeciwieństwie oczywiście do aktorek :)
Johnny i w ,,Pulp fiction'' nieźle podrygiwał... Wielbię obie wersje! A co do tańca - tańczyć każdy może... Ja nie umiem, a lubię!
OdpowiedzUsuńKażdy umie tak jak umi.
UsuńChociaż kursy są przeróżne...hm.
Kobieta z takim minimalistycznym tyłkiem jak Travolta w czasach prehistorycznych wygląda niezbyt ciekawie, nie ma czego zazdrościć.
OdpowiedzUsuńWystęp w roli Vincenta Vegi podobał mi się znacznie bardziej, pewnie dlatego, że tańczył z Umą Thurman :)
Nawet film z Travoltą jest już z czasów prehistorycznych...
UsuńToż wiadomo, że do naszego pokolenia bardziej przemawia Travolta z czasów Vincenta - ale bawi mniej ;)
Och Ty mój eklektyczno-ekumeniczny hipciu! (kokietujesz :)))
OdpowiedzUsuńTen Travolta, to jak zrzuci koszulkę, to jeszcze ujdzie w tłoku, ale te ciuszki, a'la kolo handlujący walutą w Wołominie ... wyjątkowo aseksualne :))
Że też jeszcze seksownego i na czasie rimejku nie nakręcili - bardzo dziwne.
UsuńAle może to i lepiej.
No oczywiście, że kokietuję - SIECIOWO, natomiast jak jeszcze raz nazwiesz mnie hipciem to koniec przyjaźni ;)))
a jakby tak jak Salma z wężami? :D
OdpowiedzUsuńhttp://www.maxior.pl/film/79970/Zmyslowy_taniec_Salmy_Hayek