Gdyby 11
listopada nie zapłonęła tęcza to może należałoby ją podpalić – jako miły,
społeczny gest i ukłon w stronę mediów. Gdyby media miały bowiem zrobić
materiał o tym jak to tłum maszerował, złożył wieńce pod pomnikami jakiś
wąsatych dziadów z przeszłości a następnie się rozszedł – to nikogo by to nie
obeszło. Byłaby to totalna nuuuuda.
A tak, dzięki tęczy, mieliśmy do rozwałkowania na tysiące pantonów
temat-samograj (samopał? ;)
Wszyscy już o tęczy napisali,
wymiędlili tę tęczę na 100 sposobów. Ile aspektów mogło zostać poruszonych? Społeczne
(o trudnym życiu mniejszości), techniczne (jak gasić i reportaż o życiu
strażaków), modowe (dlaczego nie wszystkim kobietom do twarzy we wszystkich
kolorach), animalistyczne (studium życia kameleona), pewnie w pismach artystycznych
było lub będzie coś o sposobach budowania instalacji niepalnych. Albo właśnie o
budowaniu obiektów z samozapłonem, bo kiedyś to artysta musiał kipnąć, żeby
osiągnąć sławę, a teraz to wystarczy, jak coś mu płonie. W odpowiednim momencie
rzecz jasna. I żyrafa już nie wystarczy ;)
Każdy
chuligan, który na co dzień musi się zmagać z kolorystyczną jednostajnością
życia - przyozdabiając żonę fioletowymi siniakami, narożnik zakładu pracy ciepłą
żółcią, a nietrzeźwy nos czerwienią, może se kupić czarną kominiarkę i
wyzwoliwszy się z tego jednostajnego zestawu, rozwinąć artystycznie czyli wyżyć
się na tęczy (nieświadomie wkraczając na tereny graniczne między instalacją a
performancem). Bo 11 listopada i tak wszystko pójdzie na konto narodowców.
(Podobno w
Krakowie, pod Wawelem, płonął smok ale jakoś nikogo to nie obeszło, ha! ;).
Niezależne źródła związane z aranżacją wnętrz podają nieoficjalnie, że (również)
płonąca budka przed ambasadą rosyjską została urządzona w stylu zaginionej bursztynowej
komnaty – stąd straty liczone na 200 tys. Z drugiej strony, analizując rzecz w
duchu optymizmu, ta budka przyczyniła się jednak do ocieplenia stosunków polsko-rosyjskich
– dość PUNKTOWO, ale jednak ;). Więc nie przesadzajmy z tą tragiczną nutą, z
podziałem narodu i takie tam, po prostu weźmy w przyszłym roku kiełbaski ;).
Na
szczęście jesteśmy blogerami i NIE
MUSIMY o tym pisać.
Zamiast
tego przeprowadzimy przegląd łatwopalnych instalacji artystycznych przyznając
im punkty w skali palności (od 1 do 10 zapałek).
Hm.
Po namyśle
stwierdzam, że to jednak zbyt trudne kryterium.
Co ja tam mogę wiedzieć, skoro
jedyne co podpalam to papierosy?
No to w
takim razie zinwentaryzujemy tęczowe
obiekty artystyczne.
Na
pierwszy ogień (hyhy) idzie meksykański artysta Gabriel Dawe i jego włóczkowa Radiant Thread.
Argentyńczyk Augusto Esquivel wszystko robi w
guzikach.
(Trudno powiedzieć, czemu ma to służyć, ale odkąd zakupiłam nowy
płaszczyk i w drodze do pracy odpadły mi wszystkie guziki właśnie, to bardziej
się skłaniam do pozytywnej oceny posiadania TAKIEJ ilości guzków do kompletu.
Ale w celach użytkowych, na litość.)
Brytyjczyk David T. Waller jest autorem tęczowej instalacji
złożonej z 2500 tysiąca panów samochodzików.
Hiszpanka Pilar Albarracín natomiast robi min tęczowe
mandale z majtek. (Poza galerią to się nazywa rozwieszanie prania)
Bułgarski
artysta Pravdoliub Ivanov postawił 10
metrową, tęczową kolumienkę z miseczek o nazwie Monument to the Unknown
Washerwoman. Słodziutkie.
Włoszka Lara Favaretto postawiła na tęczowe
konfetti. Wiatraczki postawiła ;)
A teraz
idziemy na miasto. Banpo Bridge Rainbow
w Korei. Brak mi słów. Być może nie zanotowano tam zwiększonej liczby skoków samobójczych wśród estetów.
Tymczasem
u nas, żeby nie było, że mamy gorzej niż w Korejach, też mamy tęczowy most, most Narutowicza w Rzeszowie. Który
jest po prosty pięknisty! Tu sobie można poczytać, że nie ja jedna tak sądzę
[klik]
(Narutowicz
się pewnie w grobie przewraca a nawet może obraca niczym wiertło ;). Tu na pewno zostanie zanotowana zwiększona liczba samobójstw. Plus warto zaznaczyć to miejsce na mapie w przypadku postępującej depresji.
Podsumowując:
tęcza w sztuce nie zawsze jest plusem dodatnim. A ostatni, definitywny dowód, z
historii sztuki tym razem, poniżej ;)
ociepleniem stosunków polsko-rosyjskich mnie umarłaś i oplułam monitor, możliwe, że wciąż tarzam się pod biurkiem, nie wiem, zaraz sprawdzę :)
OdpowiedzUsuńMnie bawi do łez polaryzacja (nomen omen) tęczy - albo Noe, albo pedały. A gdzie garniec ze złotem? Bankierzy - wyjdzcie na ulice!!!!
ale żeby odpalić smoka, trzeba wysłać sms, to tak po krakowsku, nic za darmo
OdpowiedzUsuńNo co ty nie powiesz, mogłam się domyśleć w sumie...
UsuńSzkoda, że syrenka taka...wodnista.
Eee, skok z tego mostu Narutowicza zupelnie nie gwarantuje zabicia sie na smierc, nisko troche. Za to porecze wygladaja na tyle stabilnie, ze utrzymalyby stryczek.
OdpowiedzUsuńTeż o tym pomyślałam, że za nisko. Ale znajdź tęczowy stryczek, ha.
UsuńJestem artystkom. Mam gacie i guziki, widzę, że to w zupełności wystarcza. Dorobię oczywiście jakąś mądra gad(t)kę do tego. Szkoda, że nie na drutach.
OdpowiedzUsuńA ja tu się bawię w jakies hafciki, maluneczki, foteczki- co by w oczach znajomych i nieznajomych za artystke uchodzić, a tu gacie wystarczą, albo pocięte kawałki papiuru. Kurde, jaka ja mało kreatywna jestem, buuu...
OdpowiedzUsuńWiola
odpowiem równaniem, które też tu możnaby wkleić
UsuńModern art= I could do that+ Yeah, but you didn't
Inwentaryzacja, czy ty wiesz, moje dzieci i ja i pół męża umrzemy przez Ciebie z głodu?! Bo ja zamiast ciężko pracować w pocie chleba na kawałek czoła, to ryczę nad tęczą! Nie wiem dokładnie, czy ze śmiechu, czy raczej, stosowniej do okoliczności, ze smutku...
OdpowiedzUsuńDzisiaj rano moja córka oglądała w dziecięcej telewizji bajkę o TĘCZY, której się ramiona na supeł zawiązały! Oburzające ;-)
Cieszę się że przy pomocy wilgotnej kromki i przykładnie opodatkowanego męża dałaś znak recepcji mojej subtelnej przewrotności ;)
UsuńBajka-skandal! Już nam dzieci indoktrynują, ha ;)
,,Subtelna'' różnica między instalacją a performancem - zabiłaś mnie!
OdpowiedzUsuńTaa, obrazowe dość ;)
UsuńGenialne :) Te tęczowe 'dzieła sztuki' mnie ubawiły, nawet nie wiedziałam o ich istnieniu. Niektóre są piękne, na przykład to włóczkowe ,,cuś"! :)
OdpowiedzUsuńBiedny Rzeszów.
OdpowiedzUsuńBiedna wycieraczka ;-)
Biedna wymiędlona tęcza.
Tęczowy zawrót głowy :*
OdpowiedzUsuń