Cóż, powinnam była pewnie napisać,
że jestem na urlopowyjeździe, że remanent i przerwa i nie będzie mnie do tego
i śmego. Żeby ktoś nie pomyślał, że dokonałam żywota np wracając poboczem wiejskiej
drogi na nie oświetlonym rowerze (ukraiński tir) lub oddając się rozkoszom
żeglarstwa siądnąwszy ;) okrakiem na
skrzynce mieczowej (ciach) lub na sto innych sposób operacyjnych wakacyjnej
kostuchy.
Nie napisałam, bo na ostatnią chwilę miałam do
wyboru to zakomunikować lub się spakować.
A potem wyjechałam i byłam odcięta
od internetów.
Z zamianą na poznawanie nowych
ludzi, nowych miejsc oraz kontemplację przyrody ojczystej.
Ale wróciłam i teraz czas
posegregować stare śmieci, napisać kilka recenzji oraz zakończyć lipiec w przyzwoitym stylu.
No krótki obrazowy tour, jak wyglądają
idealne wakacje:
Na początek pakujemy co najważniejsze
A jak się nie zmieści, to po afrykańsku (czytnika nadal brak ;)
Wybieramy odpowiednią na urlop miejscowość
gdzie rozbijamy stosownie stylowy namiot
namiot stąd [klik]
Żywimy się w pobliskim pubie i automatach
Kąpiemy w lokalnej łaźni
Spacerujemy po oznakowanych szlakach
odpoczywając na lokalnych deptakach
ubranym będąc w jakiegoś ulubionego pisarza (czyli w moim przypadku chętnie nawlekłabym na siebie Lema lub nawet Miłosza, zastanawiając się jednak czy w tem ubraniowym przypadku pisarz powinien być bardziej ulubiony czy przystojny ;)
Dziękuję za uwagę. Oraz życzę udanych urlopów.
a jak było w przyrodzie?
OdpowiedzUsuńEpicko! :)
UsuńWszystko dla mnie z wyłączeniem namiotu za co najmniej osiem stów.
OdpowiedzUsuńWypoczywaj.
Howgh
Czyli udane wakacje mogą być wszędzie, tylko żeby z książką :D
OdpowiedzUsuńJak ja Ci zazdroszczę :/
OdpowiedzUsuńAle czego - jak ja w ogóle nie miałam czasu czytać? ;)
UsuńNie?! A nawet jak nie, to miałaś i tak urlop. :P
UsuńA ja myślałam, że czytałaś... Moja kawaleria ma powiedziane, że na moje okragłe w tym roku 20-te urodziny spełnią moje marzenie- samotny (tzn bez nich) wyjazd choć na 2 dni do SPA na reanimację.
taaaaa, marzenie ściętej głowy...
No, słyszałam, że w SPA to obcinają...
UsuńSmaczne zdjęcia :D
OdpowiedzUsuńkoszulki znośne są, ponosiłabym
OdpowiedzUsuńuśmiech posyłam po urlopowy
Na biust (przepraszam) dziewczyny bałbym się spojrzeć - patrzę, a tam czoło Brunona Schulza.
OdpowiedzUsuńGroza...
;-)
Za to Schulz chyba zadowolony...
OdpowiedzUsuń(Nie wiedziałam, że Schulz miał dwa guzy... muszę chyba sięgnąć po biografię ;)
UsuńRzadki przypadek postu pourlopowego w którym nie ma ani słowa o urlopie. Musiało się dziać ;)
OdpowiedzUsuńRzekłeś ;)
UsuńWOW, poczułam się jak kartka z książki ;). Świetne zdjęcia wygrzebałaś. Urlop miałaś - po prostu przykładnie książkowy. ;).
OdpowiedzUsuńTo tylko autokreacja, ale chciałabym, owszem ;)
UsuńWłaśnie miałam napisać, że świetne zdjęcia, doskonale ilustrujace wszystko, a tu mnie Amisha ubiegła. W każdym razie gratuluję!
OdpowiedzUsuńWracając do pytania, kiedyś przez Ciebie postawionego, co też to za ksiązki tanio w Znaku nabyłam, to dopowiedź częściowa jest tutaj:
http://umarianny.wordpress.com/2013/07/25/leniwy-lipiec/
Oprócz tam wymienionych jeszcze kupiłam "Chustkę" i "Kalendarzyk niemałżeński"
Ten Dehnelowy Gatsby mi się wymknął, faak, ślepa byłam albo co, że nie zamówiłam.
UsuńCzyli już pourlopowo odpoczywasz? :)
OdpowiedzUsuńOgarniam się między urlopami - tego nigdy za wiele ;)
UsuńMarzę o wakacjach... bez książki ;))
OdpowiedzUsuńKsiążki moja wieś haha :)
OdpowiedzUsuń