Odkryłam co mi najlepiej gasi pragnienie w letnie upały i jest to taa-dam: Schweppes Lemon z lodem. A czasem z lodem i listkami świeżej mięty, a w sytuacjach ekstremalnie towarzyskich z lodem, miętą, cytryną, cukrem trzcinowym i rumem (i wtedy nazywa się to mojito i w zależności od proporcji ingrediencji oraz bartendera inteligencji raz wychodzi lepiej a innym razem wychodzi tą samą drogą co weszło, no ale nie trzeba było - jak ostatnio- wlewać pół butelki rumu o niekorzystnym stosunku ceny do jakości). Tak.
Chociaż oczywiście najlepszy jest, w zimie czy w lecie, sok malinowy własnej produkcji z wodą. I woda 'Kinga', mmm, jestem uzależniona od Kingi, ręce mam już do kolan od ciągłego taszczenia pięciolitrowych kingo-baniaczków ze sklepu. Czy naprawdę nie można by wprowadzić do sprzedaży baniaczków 10 litrowych z płozami i rączką albo choć wypukłowklęsłym miejscem do popychania nóżką z kopa? (co zresztą przy stanie warszawskich chodników skończyłoby się po 2m wywrotką)
Natomiast od czasu do czasu mam też, niestety, małe napadowe epizody z wlewem Coli. No i się okazało, że niestety niestety bardzo niestety.
http://finanse.wp.pl/kat,104124,title,Coca-Cola-zawiera-alkohol,wid,14730128,wiadomosc.html
A niektórzy podobno decydują się na lodówkę jak w promocji wnętrze jej wypełnia tysiąc pięćset puszek Coli. Hmm. Ciekawa jestem czy ktoś jeszcze uprawia proceder mycia wanny Colą, jak to kiedyś bywało ;).
Niestety, podobno zawiera jeszcze dodatek koszenili. Dobrze,że tego w drinku nie widać, bo mimo całej wiedzy na temat składu od czasu do czasu ląduje w lodówce. Moje odkrycie wszechczasów to: Captain Morgan spice (koniecznie właśnie spice!) z colą i lemonką. Dla tego smaku jestem w stanie pić robale:)
OdpowiedzUsuńMusująca brązowa posoka? ;D dobre :):):) i samo takie nazwanie nie zniechęca Cię? Mnie odrobinę zniechęciło... Jeśli lubisz Mojito... proponuję poczytać o Żujito ;D już sama nazwa doprowadziła mnie do łez (ze śmiechu), a smak był całkiem niezły :)
OdpowiedzUsuńCola? Czasem... w kinie do pop cornu, ale rzadko ostatnio chadzam :) ogólnie nie pijam takich rzeczy... wolę wino ;) i naturalne piwko :) i wodę! Jak zwierzęta ;p
P.S. Czyli, że Twoje zachcianki pojawiają się jak u dzieci? ;D kiedy zobaczą, usłyszą, poczują?
Teraz żałuję zakupu pustej lodówki :(
OdpowiedzUsuńJa wlewam w siebie jedynie wodę niegazowaną wszelkiej produkcji, ale ostatnimi czasy i mojito wpadło - z tą różnicą, że ja lubuję się w bezrumowym:)
OdpowiedzUsuńNa coca-colę jestem raczej obojętna - jak jest, to mogę się napić, choć nie muszę, ale jak nie ma - nie czuję wołania nałogu ;))
Ta koszenila to martwi mnie znacznie mniej, niż plotki, że Cola zostawiona przez długi na silnym słońcu zmienia się w coś zbliżonego właściwościami do formaldehydu...fuj.
OdpowiedzUsuńNo ale co ja tam wiem o chemii.
Dzięki za namiary i sugestie, ale widzę,że bez Grenadyny i syropu kokosowego to nie osiągnę wiele w na niwie rozwoju mojego baru ogródkowego, także ten...
To ja zrywam z ogródka miętę. Wrzucam do niegazowanej Muszynianki. Lód.
OdpowiedzUsuńPycha!
A co do soków - szukałem w mojej mieścinie soku z limonki (z martini chciałem ożenić). Patrzę - jest Tymbark Limonka. Podchodzę, a tam na kartonie napis mniejszy Tymbark Limonka z cytryną i jabłkiem.
OdpowiedzUsuńZ tyłu opakowanie informacje o zawartości poszczególnych składników - samej limonki było... 2%!
Powinieneś się cieszyć że nie 0,2 % :)
UsuńToż to norma, że jak na froncie opakowania soku krzyczy wielki napis np 'POMARAŃCZA -wykwintna i naturalna!', to z boku będzie musowo, małymi literkami, że NAPÓJ z cukrem.
A napój to konia, z całym szacunkiem dla producentów tychże.