Pan Smith czekał na autobus, gdy nagle dostrzegł uciekającą w panice ciężarną kobietę. Jest ścigana przez groźnych gangsterów. Smith przyjmuje poród. Zabija rzezimieszków. Kiedy kobieta ginie, okazuje się, że to nie ona była celem przestępców, lecz niemowlę. Smith ma podwójną misję - musi nie tylko ratować noworodka przed bezwzględnymi bandytami, ale także znaleźć mu mamkę.
Recenzja filmu 'Tylko strzelaj' / 'Shoot 'Em Up' (2007) z Clivem Owenem i Monicą Bellucci (wp)
No słowo daję, repertuar telewizyjny na weekend rozwala mnie czasem bardziej niż rzezimieszek prujący serią z obrzyna ;D
(update: oczywiście mam na myśli li tylko rzezie filmowe, zważając, iż takie komentarze po masakrze na premierze Batmana - przez publiczność tamże wziętej wszak za część trójwymiarowych efektów specjalnych (o tempora o mores!), som bardzo nie nie miejscu chwilowo)
Ciekawe jak o naszych czasach świadczy to, że wierutna bzdura rozciągnięta na półtorej godziny wydaje się jednak bardziej przyswajalna (skoro ma widzów, skoro ktoś wyłożył na jej produkcję, etc) niż jej jednozdaniowe streszczenie...
Nasuwa się pytanie czym zgwałcił... pewnie uniwersalną wtyczką USB, hm.
Jednak niektóre postaci mają tyle uroku mmm...
...oraz umiejętności ;)
Poniżej: bardzo pouczające dane na temat przyspieszającej z roku na rok (proporcjonalnie do szybkości rozszerzania się wszechświata ) ilości truposzy w filmach akcji... Touché,really.
K mówi, że stosuję za dużo skrótów myślowych, że pewne rzeczy pojawiają się w rozmowie ze mną 'od czapy' a nikt przecież nie może wiedzieć, jakie tam też trybiki mi się w głowie obracają i skąd skojarzenie dane wlazło nagle na wokandę i peroruje w najlepsze.
A więc no więc tytułem wstępu w ramach epilogu: pewnego pięknego a leniwego poranka w urlopowym Berlinie, w czasie, gdy moja gospodyni leci do najbliższego sklepu po kawę, pstrykam sobie szwabską telewizornię i natrafiam na coś, co się nazywa Telewizja śniadaniowa w Tvn i mogę na własne oczy zobaczyć, jak nisko upadł Andrzej Sołtysik, co to się kiedyś zajmował filmoznawstwem (no bo wyobraźmy sobie w śniadaniówce np.Grażynę Torbicką, ekhm). No ale do wyboru mam to albo Andreę Berg, niemiecką piosenkarkę w typie Maryli albo film przyrodniczy z niemiecką Czubówną (nevvver!) albo też strzelić sobie w łeb (brak kawy!). I to mój jedyny incydent filmowy na obczyźnie.
A więc no więc tytułem wstępu w ramach epilogu: pewnego pięknego a leniwego poranka w urlopowym Berlinie, w czasie, gdy moja gospodyni leci do najbliższego sklepu po kawę, pstrykam sobie szwabską telewizornię i natrafiam na coś, co się nazywa Telewizja śniadaniowa w Tvn i mogę na własne oczy zobaczyć, jak nisko upadł Andrzej Sołtysik, co to się kiedyś zajmował filmoznawstwem (no bo wyobraźmy sobie w śniadaniówce np.Grażynę Torbicką, ekhm). No ale do wyboru mam to albo Andreę Berg, niemiecką piosenkarkę w typie Maryli albo film przyrodniczy z niemiecką Czubówną (nevvver!) albo też strzelić sobie w łeb (brak kawy!). I to mój jedyny incydent filmowy na obczyźnie.
Zaś po powrocie, ledwie rzucam w kąt walizki, w telewizorni lecą 'Noce i dnie', które to postanawiam sobie odświeżyć w towarzystwie pół butelki niemieckiego wina... Buży błąd ;) Pomijając kwestię nenufarów oraz dobrotliwego Bogumiła, który przypomina mi nieodmiennie moich dwóch czy trzech życiowych eks-Bogumiłów, zagubionych na krętych i błotnistych ścieżkach żywota....to jak gra Basieńkę ta Jadwiga Barańska! Toż to majstersztyk nieosiągalny dla współczesnych aktorek najwyraźniej. Ogólnie łza wzruszenia ( i to nie jedna) może się w oku zakręcić, że o przednim poczuciu humoru nie wspomnę ("Chłopy! Chowajta się, dohtory jadom!" :). Takiegoż trzeba mi właśnie patriotycznego kopa, coby się na nowo w ojczyźnie emocjonalnie obsadzić.
Dziękuję za uwagę i witam w kraju.
Dziękuję za uwagę i witam w kraju.
Oj, jedna z najlepszych scen:)
OdpowiedzUsuńA jeszcze - Tomaszku, nie ziewaj, bo sobie szczękę zwichniesz.
I jeszcze: "Bogumił!!! Nie no, on ciągle śpi!" ;)
UsuńNie wiem jak z takim pożyciem dorobili się trójki dzieci :)
Oj tak "Noce i dnie"kooocham! Booogumił, Boooogumił,a potem Tooomaszek, Tooomaszek
OdpowiedzUsuńTak na tekście z szczęką za każdym razem się zachichruje na amen.
Witamy w kraju, stęskniłam się za Twoimi skrótami myślowymi, które mi absolutnie nie przeszkadzają, albo po prostu nie nadążam, więc się nie uskarżam :) (rzekła skromnie nadal rozważając, czym ten komputer zgwałcił...).
OdpowiedzUsuńA ja właśnie w tamtym kierunku jadę, może chcesz się zabrać jutro świtkiem? Jakby co napisz! :)))
Chwilowo muszę odpocząć od nad-szprewnie śpiewnych nawoływań "Juuuurgen!Haaansik!" - jak to w Raichu ;)
UsuńAle następnym razem: zwangsläufig!
(cokolwiek to może znaczyć choć miałam na myśli konieszno!)