Jako córa pani doktor od chemii, której to brwi doszczętnie wypadły w czasach doświadczeń w laboratoriach (może gdyby miała partyjną legitymację, to nie ominąłby ją przydział na eksperymenty mniej wypadliwe, heh) oraz z-dziada-pradziada-krzaczastego ojca, jestem dość czuła w temacie owłosienia brwioocznego. Nic mnie tak nie rusza, jak ktoś, kto potrafi protekcjonalnie podnieść brew w oddźwięku na czyjąś głupią wypowiedź, przy pozostawieniu reszty wyrazu twarzy w stanie absolutnej skamieliny. Mniam. Albo gość, który patrzy spod rzęs, jak zbir zza krat. Ua. Albo ludzie, którzy nie ugięli się przed estetycznymi kanonami naszych czasów i dumnie obnoszą po ulicach swoją monobrew.
Ostatnio całkiem przypadkowo znalazłam w necie szablon do tworzenia brwi. Żadnego żmudno-trzebatowskiego rysowania z naciąganiem, przykładasz szablon, sprayujesz i masz. Są brwi a la Sharon Stone, Gwyneth Paltrow , Catherine Zeta-Jones, Drew Barrymore czyli: możesz mieć każdą z nich – na oku (wydawnictwo Bauer) i nad okiem, a jakże. Jest też dział męski – jak uzyskać brew absolutnie i bez wątpliwości - męską.
Zestaw 50 dolarów. Coś mi się widzi, że taniej będzie skorzystać z odwróconego logo Nike. I uzyskać sportowy wyraz twarzy, przydatny zwłaszcza, jeśli nie mamy sportowego rodzaju sylwetki.
Co do reklamy Eyebrows Cadbury – wystarczy pokazać cokolwiek zabawnego, żeby sprzedać cokolwiek innego. Związek przyczynowo-skutkowy, bądź też, od biedy, logiczno-semantyczny – nieobowiązkowy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No to cyk! Nie ma się co pieścić.