Trzy drzewa przed domem połamane pod naporem śniegu. W tym jedno totalnie pechowe, scherlałe i ledwo stojące, w które kilka sezonów temu wyładował się piorun. Biednemu zawsze wiatr w oczy, jak to mówią. Albo piorun w gałąź.
Nawiasem mówiąc wiem co czują te drzewa, w końcu sama też uginam się pod naporem dwóch zasp. Eh. I za względu na niehigieniczny tryb życia na okrągło jestem zaspana.
Piękne makro Patricii Rasmussen
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No to cyk! Nie ma się co pieścić.