Lodowa tkanka w postaci szponiastych sopli dostaje się przez szczeliny do wnętrza domu i spowija tereny parapetowe, niczym w syf horrorach o wojnach światów obsadzanych scjentologami.
Olaboga, co to będzie! Tymczasem spędziłam trochę czasu u przyjaciółki, która ma ciepłe lokum gdzieś na północy, w okolicy Bielan (idealne miejsce na wypoczynkowy weekend o tej porze roku).A byłam w towarzystwie moich 7 wełnianych swetrów, zdejmowanych kolejno, każdy mniejszy od poprzedniego (efekt Matrioszki a zarazem Królewny Śnieżki)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No to cyk! Nie ma się co pieścić.