Światło odbija się od śniegu, wszystko odbija się od śniegu, bo zasięg mam jak nigdy, internet działa non stop.
Tak więc biathlonuję, mijając po drodze odkopujących maluchy mieszkańców osiedla.
- Zima znowu zaskoczyła dozorców – wymieniamy uwagi i perwersyjne opisy, co też zrobilibyśmy Hani G-W, gdy na miasto spada śnieg. Nie zatańczylibyśmy z nią walca, o nie.
W zeszłym tygodniu sportowcem roku została pozioma narciarka, żaden tam podniebny skoczek, plebejska bohaterka zasypanych mieszkańców miast i wsi. Wracam na ogródek, odciskam orły i motyle, tarmoszę i znieświeżam śnieg na wszelkie możliwe sposoby, jednorazowe dziecko szczęścia. Potem robię sobie mini plażę – na chodniku przed posesją wróżka z MPO zostawiła kuferek z piaskiem. Wbijam nieco już zgniłą letnią parasolkę, piłka plażowa z piwnicy i gotowe. Mała zapowiedź lata.
Jednak po solidnym odśnieżeniu chodnika zapał do harców ewidentnie mnie opuszcza. Co za dużo to nie zdrowo. Jestem głodna jak wilk i umordowana jak myśliwy (co mu się na międzygatunkowym odstrzale cyngiel zaciął). Robię sobie majonezowe zaspy na kanapce. O mamo! Już dwie godziny nie było mnie na fejsbuku! A jak mnie coś ominęlo? Hehe. (A niektórzy tak mają ;)

Zebranie drogowców w sprawie pozwania Hanny G-W.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No to cyk! Nie ma się co pieścić.