Jedziemy na majówkę! Przedsięwzięcie logistycznie skomplikowane, ale mamy własnego kaowca, który organizuje i mobilizuje. Zostaję zakwaterowana do BMW nieznanego mi jeszcze K., który ma po mnie przyjechać w piątek po południu. K. sprawia miłe wrażenie przez tel – przesuwa wyjazd z popołudnia na późne popołudnie, a potem z późnego popołudnia na wczesny wieczór ;) (kolejne fazy to wieczór-wieczór, późny wieczór, noc ;\ )
O 22 stoję przed domem nabuzowana majówkowym entuzjazmem, spakowana, w pełni gotowa. 15 minut się dłuuuży i przybiera formę własnej wielokrotności. Już wiem, jak to jest tak na kogoś czekać i czekać. Palę papierosa, wyjadam prowiant na jutrzejszego grila, zaczepiam jakiegoś spacerowicza z psem i przez kwadrans gramy w badmingtona na środku ulicy, ale pies chce iść dalej. I nic. Obserwuję podjeżdżające auta i profilaktycznie rzucam się w stronę każdego z nich. W końcu podjeżdża K, a ja cała wesolutka, wyprodukowana z atomów entuzjazmu i optymizmu, wtarabaniam się na tylne siedzenie z torbami i śpiworem i wołam ochoczo:
- Jedziemy, jedziemy, jedziemy!!!
Kierowca odwraca się i patrzy na mnie z bezbrzeżnym zdziwieniem:
- Ale dokąd?
- Na majówkę – mówię, choć już raczej widzę, że to nie żaden K - ups, błąd, pomyłka, akcja odwołana, prosiemy wycofać SWAT nie naliczając VAT - ale jeszcze się upewniam, lustrując wnętrze auta i pytam z rozpaczą: - Więc to nie BMW?
Chłopak się śmieje: - Nie, to Mercedes.
No tak. Przepraszam, wysiadam. Kiedy w końcu podjeżdża prawdziwy K, bardzo ostrożnie wsiadam do jego auta, wręcz potrzebuję 7 zaproszeń. A oto w środeczku jest już też żzyta ekipa, a każdy jeden to palacz, więc mój majówkowo-weekendowy entuzjazm wyziębia się wprost proporcjonalnie do spadku temperatury w samochodzie (bo ciągle trzeba wietrzyć) aż do całkowitego uwiądu o 4 w nocy, kiedy jest tak zimno, że z ust samoistnie wychuchuje się paradym a auto oblepia gęsta, układająca się w poziome pasy, jak skupiska przędzy, mgła.
A majówka cudna.
czwartek, 6 maja 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No to cyk! Nie ma się co pieścić.