Ogólnie jestem bardzo, bardzo miła, ale jako że lepsze jest wrogiem dobrego, postaram się być po prostu miła, już od 24 grudnia (do 26 włącznie)
A tu jakże nieaktualny (śniegowo) klyp zachęcający do snucia się po Warszawie, a konkretnie po obsranym lampkami Krakowskim Przedmieściu.
OTÓŻ. Nie dalej jak w zeszłym tygodniu snułam się wieczorem po Krakowskim Przedmieściem.
Jako osoba ekologiczna z trudnością znoszę tę iluminację, te bidne drzewka obciągniętę od góry do doły sznurami światełek. No ale nic to, idę. I oto po odcinku oświetlonym tak rzęsiście, że oko bieleje, jawi mi się odcinek ulicy całkowicie ciemny, nie to że drzewka nie świecą, NIC się nie świeci, ani latarnie ani przystanki, ciemno tak, że można idącemu z naprzeciwka przechodniowi dać w gębę i zabrać portfel, nie ryzykując wylądowania na okazaniu.
Umieram ze zdumienia, że takie ciemne sprawki się dzieją w stolicy i to na odcinku Pałacu Prezydenckiego. Ale nie, coś migoce w oddali - odblaskowa kamizelka policjanta samotnie stojącego przed Pałacem, oblana poświatą z jego komórki (którą prawdopodobnie wzywał jakieś posiłki w postaci latarek).
Nie wytrzumuję i podchodzę do niego:
- Może mi pan łaskawie wyjaśnić dlaczego centrum stolicy tonie w mroku? Czy to jakaś niezrozumiała dla mnie akcja artystyczna?
- Elektrownia tyle dała - odpowiada krótko zły policjant.
Tak więc niektóre arterie mamy przyozdobione w jasno-ciemne paski, a wszyćko to wina Elektrowni.
I teraz najlepsze - bo jak się krzyczy na policjanta w stolicy, to zawsze człowiek może liczyć na bliźnich.
Podchodzi do nas rześka staruszka i mówi:
- I CO?! Teraz to by się obrońcy krzyża przydali, co?! Z tymi zniczami!
:)
Haniu G-W, aż mnie paluszki świerzbią, żeby znów na ciebie zagłosować ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Końcowa kwestia pani powaliła mnie na łopatki. Uśmiałam się szczerze!:)
OdpowiedzUsuń