niedziela, 29 kwietnia 2012

Słodki niedzielny poranku!


Całą noc, zamiast spać, czytałam książkę, z rodzaju tych nie tyle super-ambitnych, co mega-wciągających. Jest siódma rano, oczy mam spuchnięte, cerę bladą i z niezdrowym połyskiem. Już o północy leżałam na kanapie jak kłoda i dosłownie czułam jak krew krąży mi w żyłach coraz wolniej, oddech się uspokaja, umysł odpływa gdzieś, jak cała zwalniam, jak samochód toczący się na jałowym biegu. 
Ale nie, nie poszłam spać. Postanowiłam poczytać, godzinkę, maksymalnie dwie. A potem dowiedzieć się, jak to się skończy. Teraz jestem tak zmęczona, że z oczu lecą mi łzy a skurcze mięśni łapią mnie na przemian w różnych miejscach ciała, zupełnie jakby ktoś grał na mnie jak na cymbałkach (najprawdopodobniej Pan Brak Magnezu).
A pogoda dopisuje, ranek taki piękny, słońce wypełnia pokój jakby ktoś wlał do środka słoik bursztynowego miodu, za oknem ptaki śpiewają istne symfonie i wszystko obleka się w ten wiosenny rodzaj zieleni, świeży i soczysty. 

Lubię patrzeć jak te tłuste, włochate bąki próbują z uporem maniaka wlecieć do środka przez zamknięte okna, co i raz zderzając się z szybą – bęc, odbicie i znowu bęc i odbicie, cóż za entomologiczny zapał! Wiosenne bąki, pajęczaki leniwie snujące się po ścianach, czerwone robaki cmentarne uganiające się po chodniku obok dwupasmowej autostrady mrówek i ważki utrzymujące się nieruchomo w powietrzu dzięki miliardom machnięć skrzydeł, które dla nas są tylko metalicznym błyskiem.

Lubię pisać o tej porze. Dzień wydaje się taki zuchwały, świat wydaje się taki przychylny.
:) 


























A żeby było jeszcze lepiej znalazłam niedawno mój podstawówkowy tomik Miłosza, o pożółkłych, luźnych kartkach. Coś mi się wydaje, że się kilka razy nie powstrzymam ;)


(...)
Kto chce malować świat w barwnej postaci,
Niechaj nie patrzy nigdy prosto w słońce.
Bo pamięć rzeczy, które widział, straci,
Łzy tylko w oczach zostaną piekące.

Niechaj przyklęknie, twarz ku trawie schyli
I patrzy w promień od ziemii odbity.
Tam znajdzie wszystko, cośmy porzucili:
Gwiazdy i róże, i zmierzchy i świty.

Czesław Miłosz, Słońce, Świat (Poema naiwne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

No to cyk! Nie ma się co pieścić.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...