Jeśli tzw. bloger przestaje postować w
weekendy to znaczy, że się nad swoim blogerstwem zastanawia :I. Że ma wątpliwości oraz brak chęci. Albo też ma
remont (o czym następnym razem ;)
Naówczas wygrzebuje damski bloger z blogspotowej torebusi post
roboczy, który roboczym został li tylko z powodu nieaktualności zawartej w nim
historii. Przemyślenia i wnioski się na szczęście nie przeterminowują. Chyba.
No to ten. Historii Adonisa część druga i ostatnia.
Tak to działa tylko w kreskówkach...
Teraz mam niby swoje pięć minut, mój osobisty Adonis oślepia długimi światłami swojego śnieżnobiałego uśmiechu okoliczne fatalne famy tarmosząc mój sweter, obok zaś przetacza się zefirek nienawiści. Nie lubię tak kolektywnie skierowanej we mnie złej energii. Pragnę być anonimowa i czuć się komfortowo. Pragnę iść gdzieś z wybrankiem i nie musieć go pilnować jak stuoki cerber. A z jakimś lumpeksowym miśkiem-sryśkiem to jest możliwe bardziej. Natomiast z takim wycykanym Adonisem to jednak myślę, że musiałabym się zacząć czesać częściej niż raz na tydzień oraz być może kupić takie urządzenie do odmechacania swetrów wełnianych, w których, z powodu, że jest mi zimno, chodzę od listopada do marca, a które teraz dyskretnie podskubuję by równie dyskretnie wepchnąć swetrowe kłaki do sałatki, nakładanej sobie przez jakąś lafiryndę. Lafirynda pechowo w nakładaną sałatkę nie patrzy, bo jednym okiem pilnuje narzeczonego a drugim testuje mojego Adonisa od stóp do głów, na wypadek gdyby może coś.
Adonis nie po to jest piękny, żeby nie mieć potrzeby bycia adorowanym jak widzę. Wianuszek już Adonisa otacza, już zamyka Adonisa w swoim kręgu. Adonis idzie w cug aż iskry lecą. Tym bardziej trzeba by się wczepiać w Adonisowe ramię na każdym towarzyskim intro, kalkuluję. Chodzić na masaże łokci, których musiałabym używać częściej i brutalniej niż w ogóle. Żeby jeszcze było warto, to może bym. A w życiu jest już tak, że jeśli nawet jakiś Adonis ci się zdarza, to oczywiście musi być zapatrzonym w siebie politycznym autystykiem, kochającym siebie, potem siebie i siebie, Bronkotuska, Ermenegildo Zegnę, swój korpo oddział i na końcu ewentualnie mogę być ja. Dla moich swetrów już uczucia nie starczy. To ja chyba podziękuję.
Eh.
Nie cierpię urodziwych, którzy z faktu owej
urodziwości wysnuwają przekonanie, że świat należy do nich. Chociaż świat należy do nich. Ja też bym chciała należeć do
nich, choć jednak bardziej bym wolała, by świat należał do mnie. I w tym widzę
konflikt interesów. Nierozwiązywalny.
Oraz że
nie mam zamiaru zostać cerberem.
No
fucking way.
Czy na
sali jest ktoś brzydki? :/
Na koniec wiele mówiąca płaskorzeźba pt: "A udław się!" z Muzeum ArcheoLogicznego Napletka (Naples Archeological Museum)
Się języków poduczyć a nie na randki...
No tak już Ci urodziwi mają. Chcą być kochani i rozpieszczani, najlepiej przez jak największe grono. Oni też kochają oczywiście.....samych siebie ;)))
OdpowiedzUsuńŚwietny post....super!!!
Najpierw oczaruje potem rozczaruje....o toto!!
No i nie musi być brzydki, niech będzie normalny :) po prostu.
Świat ich przyzwyczaił to chcą, nie dziwota.
UsuńZaczynam pić herbatkę z oczaru - działa min. przeciwkrwotocznie, więc mię następnym razem krew nie zaleje, no ;)
Miałam kiedyś taki życiowy epizod z przedstawicielem gatunku Adonisus Świecikorpus. I również mogę zaświadczyć że ciężko z takim wychodzić z domu. Pamiętam pewien spacer. Mijaliśmy 2 nastolatki. Najpierw zachwycone spojrzenie na niego, a potem spojrzenie na mnie pt. "co on w niej widzi?! okropna!!!"
OdpowiedzUsuńUroda jako taka nie przeszkadza, ale jeśli towarzyszy temu brak normalności... To... Po co się męczyć...
(Nogi w każdym razie masz fenomenalne ;)
UsuńA nastolatki to najbezwzględniejszy odłam gatunku homo sapiens...
Hm..., że ktoś jest urodziwszy od Ciebie? Jakoś trudno mi to sobie wyobrazić, ale to spoglądanie,to może jednak na Twoją urodę, sweterki teraz cudnie modne, więc ja to takie narcyzowe przkomarzanie wyczuwam. Pięknoto!
OdpowiedzUsuńNie jestem pewna czy skomplementowałaś mą urodę (słusznie) czy zwyzywałaś od narcyzów (słusznie).
UsuńAch, poetki!
Buziak :)
Spoko, nie przejmuj się, :-) następnym razem lepiej trafisz, :-) może :-)
OdpowiedzUsuńObaczym.
Usuńplus beznosowy :)
E tam.. na radnki też trzeba, pouczające są przecież, no i zawsze jakąś ciekawą notkę można rzucić potem czytelnikom na pożarcie.
OdpowiedzUsuńA co do Adonisa.. Też bym nie chciała mieć takiego obok siebie, co nic innego nie można o nim powiedzieć niż to że jest piękny. Po co komu taki piękny ktoś. Lepiej, żeby był normalny. No chyba, że obie rzeczy idą w parze... Ale wtedy jeszcze trzeba znieść zazdrosne spojrzenia innych. No i te swetry golić.. Nie wiem, czy miałabym tyle siły. ;-)
Swetry golić, nogi golić, a w cholerę z tym!
Usuń;)
Smutny ten post (jak to post(kalambur taki(że w sensie))).
OdpowiedzUsuńA dlaczego on się z Tobą umówił? Czy, jeśli tak bardzo od siebie odbiegacie klasą urody, w co zamierzam powątpiewać, to znaczy, że to była randka w ciemno? Bo ja nie wierzę w faceta, któremu chodzi tylko o wnętrze. Głowy kobiety.
Swaty na raty.
Usuń'W ciemno' to by nie było problemu, wszak "kiedy zgasi się świece, wszystkie kobiety pięknieją" jak twierdził pewien myśliciel, a ja to nawet pięknieję już w półmroku, więc źle nie jest.
Co do wnętrza to widać jednak chodziło o głowę, bo nerki do przeszczepu nie chciał.
No to cyk !
OdpowiedzUsuńKomenuje pierwszy raz, choc od dawna podgladam ( fejsbukowo tez :) )
Takiego Adonisa to wykorzystac nalezy w cieniu alkowy ! Dla przyjemnosci wlasnej :) Koniec. Kropka.
no to się przyłączam do opinii :P
UsuńFaktycznie lepsza alkowa cienista niż rzęsistkiem oświetlona ;)
UsuńRola cerbera jest zdecydowanie niewdzięczna, więc wcale Ci się nie dziwię :)
OdpowiedzUsuńPoza tym od dziecka nie przepadam za Adonisami!
Adonisom mówimy (mało stanowcze;)won!
UsuńNie mam doświadczeń osobistych. Stwory adonisowate omijały mnie szerokim łukiem...
OdpowiedzUsuńZ tego łuku widać amor nie strzelał ;)
Usuń