Ostatni dzwonek na poszukiwania w dyskontach białych (oraz tęczowych) kruków dla bliskich już wybrzmiał. Co do mnie to jestem po odwiedzinach w sklepie "Wszystko za złotówkę", gdzie się obkupiłam po czub mojego koka (a że kryzys to czub nie sterczy za bardzo). A tak serio to mam do zakupów na tyle zdrowe podejście, by na luzie zrobić je po świętach. Najważniejsze, że wzbogaciłam się o ciepłe buty, w związku z czym mogę spokojnie wybrać się do rodziny na Wigilię (choć i tak pojadę pewnie rowerem. A że od zeszłego roku w moich okolicach panuje nowomodny miejski zwyczaj konsekwentnego nie odśnieżania ulic, będzie to wyczyn niemały. Stolica, eh)
A teraz czas na historyczny zbiorek świątecznych sugestyj prezentowych z lat 20. i 30. XX w. wg. 'Kuriera Codziennego', 'Światowida' i 'Tygodnika Ilustrowanego'. A w nim same cudowności: estetyczny żyrandol, grzałka, odkurzacz, chłodnia elektryczna, radioinstalacja, maszynka spirytusowa, patefon, imbryk i kolekcja higjenicznych zwijek. Mmmm :)
Małego Remingtona albo patefon to ja chętnie. Takoż i tą kolekcyję:
What the fuck is 7-obwodowa superheterodyna??? (Hm, dobrze chociaż, że hetero... ;)
Masz to na względzie, ze i po świętach żyć trzeba? ;)
Małego Remingtona albo patefon to ja chętnie. Takoż i tą kolekcyję:
What the fuck is 7-obwodowa superheterodyna??? (Hm, dobrze chociaż, że hetero... ;)
Masz to na względzie, ze i po świętach żyć trzeba? ;)
źródło [.]
...
Tymczasem otworzyłam dziś z rana prezent bardziej współczesny, blogerski, otrzymany na zasadzie wymiany w Wielkiej Gwiazdkowej Akcji Blogerskiej [klik]. Stanowczo godzina stania na poczcie była tego warta ;). Stanowczo mój prezent też był nielichy ;), także proszę się uprzejmie zastanowić na przyszłość, czy nie warto wziąć w takiej akcji udziału (zwłaszcza jeśli w waszym oddziale pocztowym nie jedzie śledziami, tak jak w moim, pff.)
Bo złudzenia to jest coś co kocham najbardziej! Oraz kryminały też ;)
(A jeśli dodatkowo autor jest behawiorystą i trenerem w zakresie coachingu liderów oraz mieszka z partnerką i piątką (aaa) dzieci pod Sztokholmem i miał czas napisać debiutancką powieść, to Wysoki Sądzie, nie mam więcej pytań!)
Bo złudzenia to jest coś co kocham najbardziej! Oraz kryminały też ;)
(A jeśli dodatkowo autor jest behawiorystą i trenerem w zakresie coachingu liderów oraz mieszka z partnerką i piątką (aaa) dzieci pod Sztokholmem i miał czas napisać debiutancką powieść, to Wysoki Sądzie, nie mam więcej pytań!)
No to wzuwam ugi i idę świętować.
Rano przezornie zjadłam na drugie śniadanie trochę czosnku, coby słodycz składanych życzeń doprawić nutką realizmu. To się zdziwią, ha! ;)
Tymczasem Was, Drodzy Wpadacze, ściskam serdeczno-świątecznie i życzę:
Oby Wam się!
(Do usłyszenia jak strawimy karpia.)
Wesołych Świąt !
OdpowiedzUsuńSuperheterodyna! Wzruszyłam się... To chyba z ,,Pawła i Gawła'' przedwojennego? A obrazki czasem nie z książki ,,Papierowy bandyta''?
OdpowiedzUsuńInwentaryzuj nam takie smaczki do końca świata i jeden dzień dłużej!
Oby Ci się! :)
OdpowiedzUsuńPatefon to i ja bardzo chętnie :))
Serdeczności!
Ja myślę, że na patefon to by więcej chętnych było...
UsuńJa juz nie jestem w stanie nawet trawic, a juz na pewno nie karpia, bo nie jadam. Pelna jestem po kolnierzyk.
OdpowiedzUsuńZas zapaszek na poczcie nie powinien Cie dziwic, w koncu czas jest "sledzikow swiatecznych".
Ale że wszystkie blankiety i stoliki były w tych śledziach, to jednak trochę dziwne, hm oraz niestosownie nieestetyczne.
Usuńhehe, cieszę się, że prezent się spodobał:):) I vice versa!!
OdpowiedzUsuń