poniedziałek, 3 grudnia 2012

Śmierć przybywa na wibrującym koniu

Po śmierci skóra ma kolor żółty. Nie mlecznobiały, jak w sagach o Zmierzchach, nie zimnobłękitny jak w skandynawskich pokojach ani nie sinoszary, jak pierwsze listopadowe niebo. 
Jest żółta jak zleżały ser.
Kładę dłoń na tej skórze chłodnej i żółtej. Babcinej. Twarz zapadnięta, wszystkie mięśnie zwiotczałe, lekcja mimiki skończona. Ciało nie oddycha a jednak się porusza. Bo w szpitalach mają takie łóżka nowoczesne, wibrujące. To łóżko pląsające jak wierzchowiec, który dalej niesie na grzbiecie martwego wojownika. Już po walce. Teraz tylko do wora i do kostnicy, oby tylko nie być rzuconym na podłogę, na inne trupy zleżałe. Teraz już się tak nie robi – mówią. Ale dziadka rzucili. Dziadek, który wrócił po wojnie z obozów gdzie się trupy rzucało na kupę, tak się cieszył, że wrócił i umrze w warunkach daleko bardziej ludzkich. Niedoczekanie twoje, dziadku! Tak samo rzucony byłeś w stolicznym szpitalu, w wieku XXI, tylko że w worku czarnym, poliuretanowym. Bo to worek jest przejawem cywilizacji, nie czynność rzucania czy podłoga. Przecież wam i tak jest wszystko jedno. A worek mocny, trwały, z suwakiem!
Mówią też, że się nie łamie kończyn do ubierania nieboszczki. No ale co nieboszczce po kończynach niepołamanych, grunt że makijaż będzie miała świeży, rumieńce i wieńce, włosy całe w lokach i szarfy w liliach. Buty trzeba nieboszczce włożyć, bez butów nie uchodzi. Nogi takie, że nie da rady nic dopasować, skąd tu wziąć takie buty? I garsonkę. I rajstopy. Bo z gołymi nogami zimno.

Umrzeć, tego się nie robi kotu – mówią. Ale co tam kot. Umrzeć, tego się nie robi twarożkowi w miseczce, który został na później, bo porcja była za duża. Tego się nie robi marchewce ugotowanej i przetartej, niewypitemu soczkowi się tego nie robi! Soczkowi w kubeczku z dwoma uszami i dziubkiem, jak dla dziecka. Jak dla staruszki. Jak było na początku tak i na końcu, czas zatacza krąg.
Tego się nie robi 35 pudełkom pełnym tabletek do podniesienia jakości życia. Ale bez wdechu i wydechu się jakości życia nie poprawi żadnemu ciału. Sercowa przepompownia ogłasza strajk, nie będzie dłużej pracować, oto jej postulaty: płaska linia na monitorze. Mały ostatni pik. Ostatni haust powietrza opuszcza płuca i rozpływa się w szpitalnej sali. Rodzina przyszła się pożegnać, może pomodlić. W ciszy postać i łzę uronić. Rodzina potrzebuje kilku chwil, prosi o te kilka chwil i je dostaje, w tej przetwórni trupów zwanej Ojomem. Reszta przyszłych trupów z wyrokiem w zawieszeniu na czas nieokreślony opuszcza swoją szpitalną salę z radością, kto by tam chciał wciągnąć ten ostatni haust, co krąży gdzieś po sali. Prześcieradło naciągnięte na głowę, święty obrazek położony. Jakiś respirator w oddali odmierza nieubłagany czas od zgonu po wędrówkę do kostnicy. Mała chwila, zamrożenie w czasie, gdy rodzinna drużyna jest w pełnym składzie, gdy jesteśmy razem, obok siebie, bo później już razem nie będziemy. Trzask, wchodzi pielęgniarka założyć opaskę na rękę, dane osobowe, nowy dowód tożsamości pośmiertnej. Rodzina chce się pomodlić w ciszy no ale OPASKA.
- Muszę teraz bo później zapomnę – mówi pielęgniarka i przedziera się przez ludzką masę, żywą i w pionie do pokurczonej, poziomej masy martwej. Żadna lekcja taktu nie wygra z tym przejawem niećwiczonej pamięci, która musi właśnie TERAZ. Codzienna porcja śmierci robi się tak nudna, że się o niej zapomina.

Nadjeżdża worek.






















obrazy Victorii Reynolds

13 komentarzy:

  1. Dla nas tragedia, dla nich codziennosc. My placzemy, oni chca jak najszybciej miec to za soba. Nasza rozpacz, ich praca.
    Jest mi niezmiernie przykro. Trzymaj sie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Inwentaryzacjo

    Przyjmij wyrazy współczucia

    Jest wyjście z tej sytuacji.
    Zabrać wiekowego chorego do domu, przed śmiercią.
    Wtedy, z szacunkiem, zajmują się nim najbliżsi.

    Oczywiście w tej sytuacji jest już niemożliwe

    OdpowiedzUsuń
  3. Przykro mi.
    Szczere kondolencje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymaj się, jestem jakby co.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak mi przykro! :-(
    Trzymaj się!
    A opisałaś to wszystko tak, że mam ciarki na plecach...

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję wszystkim. Trzymam się.
    Wiadomo przecież było jak to się skończy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nasi najbliżsi nie są, niestety nieśmiertelni. Nas czekają trudne, pierwsze Święta bez Taty...

    OdpowiedzUsuń
  8. Smutne wieści, przykro mi strasznie:(

    OdpowiedzUsuń
  9. Współczuję.Przykro mi.Rozumiem. Dwa dni temu minęła kolejna rocznica śmierci mojego dziadka. Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurde...

    Przykro.

    Więcej nie napiszę. Wszystko napisałaś.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo poruszające... Przykro mi bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  12. Chciałabym, żeby to była kolejna krotochwila ...
    Niestety :(
    Ale napisane pięknie.

    OdpowiedzUsuń

No to cyk! Nie ma się co pieścić.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...