I mi przypomniała jak byłam w hucie szkła, magiczne przeżycie, zwłaszcza, że zaraz na początku zgubiłam nolens volens szkło kontaktowe i może z tym właśnie jednym pozostałym mi się wydawało, że tak magicznie. Jedno oko swoje a drugie co innego ;). Te gorące gluty formowane następnie w wazonikowe różności w sam raz do stłuczenia podczas awantury o podział mienia. W które o mało co nie ległam. Czasami nie wiadomo co nam magię w życiu spowoduje, ale na niesymetryczną krótkowzroczność zawsze postawić można ;)
A wracając do reklamówki to lepsza taka z płatkami kwiatków (jakby mnie wrzucić do takiej kadzi to już bym nie chciała wyjść ;) niż te plastikowe lale całe w złocie co idą gdzieś, robią coś, a wszystko wygląda DROGO. Do mnie bardziej przemawia jednak wątek ekologiczny, a najbardziej to szklany glut - w końcu nie za samą wodę perfumowaną się tyle płaci. Ostatnio ponoć pojawiły się w pozamykanych gablotkach w Biedro perfumy różne dystyngowane. No, no, kto by pomyślał.
A tutaj le pastisz ;) w wykonaniu jednej takiej francy (w sensie że Francuski) Florence Foresti . J'adore la vie :)
(znalezione na spacerze)
A tutaj le pastisz ;) w wykonaniu jednej takiej francy (w sensie że Francuski) Florence Foresti . J'adore la vie :)
(znalezione na spacerze)
Przy pastiszu zeszlam! Ze smiechu!
OdpowiedzUsuńMam podobnie, kiedy przeczesuje palcyma gestwe wlosow moich, tez mi zawsze kilka na dloni zostaje.
Przyjemnego weekendu!
Cóż, ode mnie biżuteria sama odpada, nie wiadomo kiedy i gdzie...
UsuńMiłej reszty weekendu zatem.
Hehe i dzień zaczęłam od uśmiechu :)
OdpowiedzUsuńmoje ukochane perfumy które robią mi bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ich nie pijesz... ;)
UsuńObuocznie, bo we wczesnej młodości, miałam dwukrotnie okazję proces od gluta do cacka oglądać. To rzeczywiście magia...
OdpowiedzUsuńKwestię pachnideł przemilczę, wszak nie jestem kobietą luksusową.
No to witaj w klubie kobiet quasi-luksusowych ;)
UsuńJa też byłem w hucie szkła!!!
OdpowiedzUsuńZ wycieczką szkolną. Gimnazjum to było. Prowadziłem jako opiekun 30 uczniów, którzy (znając ich możliwości) powpadaliby do pieców produkujących "surówkę" szklaną.
Było przeżycie. I ten huk. I gorąc.
A najśmieszniejsza była wizyta w jakiejś "dyspozytornii", gdzie inżynier opowiadał o rodzajach butelek i typach wad fabrycznych.
Zabawne to było, bo za wszelką cenę chciał zasłonić sobą olbrzymi plakat baaaardzo roznegliżowanej pani, który to plakat sobie panowie hutnicy przylepili na ścianie, co by im się lepiej pracowało...
Oj tak, te panie na produkcyjniaku, hucie, hali i hurtowni.
UsuńJeśli nie wiszą to nie wiadomo w sumie z kim mamy do czynienia ;)
Mój mąż praktykował w hucie szkła, idąc Twoim tropem szukałam filmików o moich perfumach, ale nic ładnego nie ma
OdpowiedzUsuńA moja koleżanka z podstawówki już we wczesnym dziewczęctwie musiała być znawczynią perfum, gdyż przechodząc koło szkolnej toalety mówiła, cytuję: "Wdychasz masumi - stajesz się masumi"
OdpowiedzUsuń