...miesiąc królowania zmarłych, świętych i skorpionów. Oraz obchodów niepodległości. Miesiąc zawierający w sobie Dzień Pocałunku / Toalet / Życzliwości / Seniora / Buraka / Jeża i Postaci z bajek. Oraz rocznicy śmierci Frediego, o której zawsze można przeczytać wspomnieniowego posta u jakiejś fanki. Do której to grupy dołączam niniejszym tym smutnym zestawieniem poniżej. Że też takich wąsaczy już nie produkuje rynek muzyczny, eh.
Jedyne co można zaliczyć in plus wokalistkom typu Bijąse to owo błogosławieństwo estetyczne dla gigantycznych walców ud. Znormalizowanie i bezwstydne upublicznienie wielkich, bezkresnych przestrzeni czarnego zadka. Służącego głównie do obwieszenia złotem i potrząsania w teledyskach. Podczas gdy jedyne czym potrząsał Fredek to były wąsy i mikrofon i tłumy.
Do zobaczenia w grudniu :)
Do zobaczenia. Ja zdecydiwanie wolę wàsacza niż Bijàse ;-).
OdpowiedzUsuńWho run the WORD?
UsuńWiadomo.
Grudzień jest ok, ale tylko tam gdzie w tyłek było by ciepło.
OdpowiedzUsuńAre you ready to be Fredie?
OdpowiedzUsuńDlaczego ja tak lubię ten tekst?
Kocham Fredka. Nie ma większego od niego!
OdpowiedzUsuńWrocławian nigdy bym nie podejrzewała o złe gusta :)
UsuńMIstera Novembera żegnam bez zbytniego żalu. Choć w tym roku zachowywał się wyjątkowo przyzwoicie, poza samą końcówką... Prawie zdążyłam polubić.
OdpowiedzUsuńTakich osobowości, jak Fredy było niewiele.
OdpowiedzUsuńKocham jego muzykę, uwielbiam słuchać i nigdy mi się nie znudziła.
Za to prywatnie podobno był niezbyt miłym człowiekiem. To pewnie przez te wąsy :)
(nie przepadam za wąsami)
Jak w końcu przeczytam biografię to potwierdzę lub zaprzeczę.
UsuńA wąsów mi tu proszę nie obrażać! ;)
Freddie był wielki. Mam prawie wszystkie jego płyty i uwielbiam go bezgranicznie, chociaż nie jestem kobietą!
OdpowiedzUsuń