Dynia będzie, a jakże, pod
koniec. Będzie też – to na początku – zdziwienie, że mamy w kraju tylu fanów
Hamerykanów.
Też mi brakuje bali-balów przebierańców, na które chadzałam licznie
w podstawówce, mniej licznie w liceum i z rzadka na studiach, a nawet po. W
karnawale i nie tylko. Ale nigdy to się nie nazywało Halloween celebracją. Było
li tylko przejawem spontanicznej rozrywkowej kreatywności, a nie skupiskiem
stada owiec i baranów, co to lezą, gdzie i kiedy zamorski Baca karze.
Doprawdyż, wciska się nam do gardeł ten obcy marketing razem z dynią i łykamy
to bez mrugnięcia okiem, tak jak Walentynki zresztą. To czemuż i święta
dziękczynienia nie weźmiemy w pakiecie, w końcu indyków ci u nas dostatek
(chyba)? A dziękczynienia nigdy dość, moim zdaniem ;) Wszystkich Świętych odchodzi
do lamusa, a tak rozrywkowo by mogło
być, wystarczy się tylko przyjrzeć jak ci święci żywoty zakańczali, przecie to
mega malownicze jest:
Nadziewanie strzałami (św.Sebastian - żywy dowód na nikłą skuteczność akupunktury;), łamanie kołem
(św.Katarzyna), grillowanie na ruszcie (św.Wawrzyniec), kamienowanie (św.Szczepan),
torturowanie nagrzaną blaszaną czapką i wrzącym olejem (św.Krzysztof - to
ostatnie nie robi na mnie wrażenia, ja tak mam za każdym razem w kuchni, phi) i
na deser rozcinanie piłą na dwoje (św.Szymon). A dla miłośników zwierząt rozrywanie
przy pomocy koni i lwów. Plus troszku relikwii jako rekwizytów.
Niech ktoś mi
powie, że to nie jest dobry temat przewodni na bal, nasz, swojski, tradycyjny i
katolicki. Tymczasem NIE. Naród się burzy, że mu z ambony nikt nie będzie
mówił, w co się ma bawić, ze satanizm, hihi. „Czy wzywać egzorcystę jak mi dziecko dynię wypatroszyło” pytają
się, hihi, matki. Otóż poradziłabym raczej egzorcystę wezwać, jak dziecko
wypatroszy matkę, hihi. Bądźmy praktyczni, nieprawdaż.
Mamusie dostają też piany, jak
się w szkole dziecięcia bal halloweenowy nie odbywa bo „przecież ta maskarada i "cukierek albo psikus" nie różnią
się od chodzenia po domach bożonarodzeniowych kolędników” (.). No ba, bez różnicy, kto i kiedy przychodzi
przebrany, czy jednak oddać na żądanie plazmę i sprzęt audio panom, którzy
przyjdą przebrani w kominiarki i z łomem? Eee, polecam raczej poczekać na
psikus ;)
A dynia jest warzywem sezonowym, a nie jednodniowym.
Nie ma jak powspominać babcię i dziadka siedząc nad taką poczwarą, heh. Chociaż prawdziwa klasa, ekumenizm i tolerancja to zlecić 'wydymanie' portretów zmarłych po czym zataszczyć je na groby... ;)
Więcej rzeźbionych dyń tutaj
I żeby nie było, że jestem jakimś chrześcijańskim apologetą. Jestem piewcą lokalnych tradycji, voila. Jakoś filozofia gąbki, co to wchłonie wszystko, mi się nie widzi.
I żeby nie było, że jestem jakimś chrześcijańskim apologetą. Jestem piewcą lokalnych tradycji, voila. Jakoś filozofia gąbki, co to wchłonie wszystko, mi się nie widzi.
No dobra, LECĘ, bo mi groby ZAMKNĄ! :)
Może rzecz w tym, że jak na karnawał mamy cały miesiąc to tak naprawdę nie wiadomo kiedy się przebierać? A tu jeden dzień, to podchwycili i korzystają. Walentynki też lepsze od Sobótki, bo wszak Kupała pogańskie święto i to erotyczne, to gdzie małolatom je polecać a więc potem do spowiedzi by trza, a Walenty święty nie wyklęty ;)
OdpowiedzUsuńZ tego też widać, że nie koniecznie to potępiane amerykańskie = potępianemu przez katolicyzm. Andrzej też niby święty, ale wróżby już pogańskie...
Osobiście dyni nie lubię, indyka bym wolała ;)
Rzeczywiście Kupała składa się z dość niebezpiecznej w kontekście erotycznym zbitki słów, może lepiej nie zachęcać :I
UsuńI pewnie masz też rację, że jakby był w karnawale jakiś jeden termin na przebieranki, jak jest jeden czwartek na pączki, to by dało radę pozostać w słowiańskim nurcie.
Jako baba ze wsi zgadzam się prawie w 100 procentach z Babą ze wsi! Lubiłam imprezy w szkole i latanie dzieci po domach. A i dzieciaki wiedziały, że u pani od polskiego cukierków nie zabraknie.
OdpowiedzUsuńJako baba z miasta muszę przyznać, że czasem mentalnie mi bliżej do baby ze wsi
Usuń;)
Nie wiem, czy dynia jest czysto amerykańska. Pamiętam dynie z dzieciństwa, przypadło ono na okres słusznie miniony, gdy nikt amerykanizmów nie promował, przynajmniej oficjalnie, a że małpujemy bezmyślnie, to fakt, to prawda.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony choinka też nie jest polskim wynalazkiem, a kochamy ją jak swoją.
Święto dziękczynienia też można by przyswoić. U nas byłoby to święto dziękczynienia Maryi za to, że nasze państwo przez tak liczne wieki nad wyraz skutecznie przed wrogami chroniła ;)
Sceny męczeństwa świętych urocze. Św. Sebastian poddaje się strzałom z wdziękiem modelki na wybiegu, a św. Wawrzyniec wygrzewa się na ruszcie jakby od niechcenia, w miłym ciepełku z nóżką na nóżce. Zaprawdę, święci ludzie! :)
Trudno mi zwłaszcza że nie doceniać klasy św.Wawrzyńca, jako osobie sporo latem grillującej a zarazem bardzo w zimie marznącej ;)
UsuńCo do modelek to chadzanie na 20 cm obcasach - uważam za prawdziwie współczesny rodzaj świeckiego męczeństwa.
Zwracam jeszcze uwagę na stylową pieluchomajtkę piłowanego Szymona.
Po tej wyliczance mąk naszych świętych tak sobie pomyślałam, że te zwyczaje może aż nazbyt brutalne i dlatego lud ciemny się hamerykanizować pozwala.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy bym chciała przebierać się na bal za św. Katarzynę czy też tego świętego, którego piłą na pół pocięli, coś mnie od razu aż zaswędziało tam, gdzie połowa mi się zaczyna.
A dynia tak niegroźnie w sumie wygląda w towarzystwie tych naszych swojskich tradycji :)
Ale prawdę powiem, że nie znoszę tych sprowadzonych zza oceanu świąt nie naszych, któremu towarzyszą hasła nie nasze, a dzieciakom krążącym po domach czy to tu, czy w Niemczech, nie dałabym nic oprócz złego spojrzenia, więc na wszelki wypadek nie wpuszczam.
No zupełnie mnie te święta nie ruszają w takiej konwencji!
Też chyba dojrzałam do naszych swojskich zwyczajów, ale czy ktoś wie, jakie my w ogóle mamy zwyczaje na Wszystkich Świętych oprócz tłumu na cmentarzach i wykupywania sklepów na święta?!
Doprawdy Iw, my tu o świętych a ty o swędzeniu, no wiesz...
Usuń(Swoją drogą liczebnie wygrywa ilość przedstawień, gdzie piłowanie zaczyna się od suspensoriów a nie głowy. Co jest w sumie logiczniejsze)
A na Wszystkich Świętych bardzo mi się podobał ten zamierzchły zwyczaj posiłkowania się na grobach i zostawiania
darów żywnościowych zamiast kwiatów. Geneza pogańska ale czy to nie urocze?
nie brzmi jak chrześcijańska apologia, spokojnie ;) propozycja upamiętniania tortur nie brzmi zbyt apologetycznie ;)
OdpowiedzUsuńja chyba mam uczulenie na hamerykanizację. w wypadku tego święta jednak także z powodów wyznaniowych. choć i kulturowych. czuję się słowianką i jeśli już miałabym wracać do pogańskich kultów, to wybrałabym swojskie, w stylu dziadów.
ale nie wracam. a dynię lubię :)
To jeszcze nie te czasy żeby przedkładać dumę ze słowiańskości nad poczucie bycia obywatelem świata, ale poczekajmy trochę...
UsuńPropozycja upamiętniania tortur wszesnochrześcijańskich jest mimo wszystko bardziej apologetyczna niż pamiętanie o torturach inkwizycyjnych.
Dziady byłyby całkiem spoko.
OdpowiedzUsuńNasłuchalibyśmy się mądrych słów z zaświatów, a za kilka ziaren gorczycy efekty 3D albo i 4D w cenie imprezy całej.
Dziady jak najbardziej, mogłabym się przebrać za chochoła! Chociaż w sumie... nie musiałabym się nawet przebierać... :)
UsuńJak już wspomniałam dynię łykam tylko w zupie. Niezła i rozgrzewająca. ;)
OdpowiedzUsuńZupa dyniowa bardzo bardzo. Jeszcze mnie kuszą placki dyniowe na modłę tych ziemniaczanych, na których niektórzy z nas się chowali :)
Usuń