Na początek wprowadźmy się w klimat - jedyny i niezapomniany Bond Pierwszy Sean Connery (tutaj akurat w filmie 'Zadros', ale ładunek erotyczny majtkowej podwiązki niczym z Bondów)
A teraz do rzeczy. Zanim zapomnę. Zanim jedyne w swoim rodzaju przeżycie w postaci Bonda w objęciach lumbago oraz niecelnie strzelającego przeminie bezpowrotnie. Oraz pod wpływem rozmowy z P. która przyznała że w swoim trzydziestoletnim życiu nie widziała ani jednego Bonda. Ani jednego. A ja się przejmowałam swoimi brakami, że tam np nie widziałam 'Goldfingera' i tego odcinka z Sofie Marceau. Pamiętam tylko - nie wiadomo dlaczego - że jak Sophie przybyła na premierę 'Świat to za mało' do Londynu to się okazało, że jej ukradli bagaż i nie miała się w co ubrać na czerwono premierowy dywan. Bidulka. Chociaż Ryanem chyba nie leciała. I się musiała Sophie przelecieć po londyńskim butikach w celu nabycia sukienki. Doprawdyż ludzki umysł jest tajemnicą, dlaczego ja to pamiętam, chociaż filmu nie widziałam.
Jako wielbicielce landszaftów z jeleniem na tle zachodzącego słońca bardzo mi ten plakat pana Pulvisa podpasował. (Znalezione na filmówce u M)
Jak by nie było nowy Bond jest (też) filmem o przemijaniu i potrzebie posiadania dobrego ubezpieczenia zdrowotnego. Oraz o ułomności ludzkiego ciała i starości. Na panoramicznym ekranie 6 (słownie sześć) mega zbliżeń starej i pomarszczonej jak skarpeta twarzy Judi Dench grającej M. To już zakrawa na feminizm reżyserski Sama Mendesa, przynajmniej w obrębie tej filmowej serii. Ale zdaje się, że Sam w związku małżeńskim z Kate Winslet będąc, pokazał na ekranie jej obwisły jak stara skarpeta biust. Widać więc ten typ tak ma.
Bond stary i chory, ale oczy ma nadal przejmująco błękitne, więc jak dla mnie mógłby jeździć i na wózku. Tymczasem Javier Bardem swawolny i figlarny. Trudno powiedzieć czy fryzurę ma lepszą niż w 'To nie jest kraj dla starych ludzi' bo jest blondynem. Szczwany lisem jest w filmie ale jak się okazuje, że nie ma własnych zębów, tylko protezę, to jego szanse u mnie gwałtownie maleją. No i ten kompleks Edypa. No i jak postać ubrana z taką swadą, w garniturach z Savile Row szytych na miarę, może paktować z podróbkowymi Chińczykami, to po prostu niepojęte jest.
Film trwa ponad dwie godziny, które spędziłam w pozycji na śledzia w bobslejowych sankach kinowego fotela między posapującym z przejęcia panem o słusznych gabarytach ("Też muszę sobie taką kupić!" na widok Bonda golącego się brzytwą) a parą typu Pigmalion i Galatea ("A cioto za jaszczurka?" "A to, kochanie, jest taka duża jaszczurka zwana waran z komodo").
Czołówka bardzo orgiastyczna wizualnie, czołówki tej nie warto próbować znaleźć na YouTubie bo tam tylko same pirackie kupy kręcone lewą ręką, które mi tylko wymazały z pamięci oryginał tak, że odradzam takie eksperymenty z produktami czekoladopodobnymi.
Piosenka też bardzo bardzo. Mam już tekst na zagraniczny podryw: "You can have my number but you'll never have my heart" - chociaż w sumie to śmieszne nie jest, bo ja zawsze zakładam zagranico, że jak już mnie ktoś zagaduje to jest raczej wstęp do próby zdobycia organów do przeszczepu a nie podryw. Taka nieufna jestem, cóż zrobić.
Film trwa ponad dwie godziny, które spędziłam w pozycji na śledzia w bobslejowych sankach kinowego fotela między posapującym z przejęcia panem o słusznych gabarytach ("Też muszę sobie taką kupić!" na widok Bonda golącego się brzytwą) a parą typu Pigmalion i Galatea ("A cioto za jaszczurka?" "A to, kochanie, jest taka duża jaszczurka zwana waran z komodo").
Czołówka bardzo orgiastyczna wizualnie, czołówki tej nie warto próbować znaleźć na YouTubie bo tam tylko same pirackie kupy kręcone lewą ręką, które mi tylko wymazały z pamięci oryginał tak, że odradzam takie eksperymenty z produktami czekoladopodobnymi.
(Bardzo przydatne zestawienie łóżkowych Bonda podbojów. Kliknijcie w nowej karcie i rozkoszujcie się ;) Chociaż Bond niebezpiecznie skręca w kierunku monogamii.
Czaszki dla wszystkich pań które po figlach z Bondem zeszły)Piosenka też bardzo bardzo. Mam już tekst na zagraniczny podryw: "You can have my number but you'll never have my heart" - chociaż w sumie to śmieszne nie jest, bo ja zawsze zakładam zagranico, że jak już mnie ktoś zagaduje to jest raczej wstęp do próby zdobycia organów do przeszczepu a nie podryw. Taka nieufna jestem, cóż zrobić.
Ach ta młodzież! Bond skapcaniał to i dostał trochę młodej krwi. Nadejdą czasy, że Bonda zagra dwudziestolatek. Mam nadzieję, że dopiero wtedy, gdy będę wyglądała jak Judy.
Tu link do zbioru wszystkich Bondowo filmowych czołówek.
http://youtu.be/vViuR5YcoCk
Na następnego Bonda obstawiam Fassbendera albo Goslinga, ale co ja tam wiem. I tak sobie myślę co by było obecnie (obsadowo) gdyby Brudnego Harry'ego zagrał Connery a Bonda Pierwszego Clint Eastwood.
[Podziękowania za seans bez reklam dla M.]
ps.
O! CHYBA JEDNAK KTOŚ CZYTA moje nieliczne recenzyje. Bo właśnie wpadłam na wesołą dykteryjkę o 'Prometeuszu', która mnie nawet rozbawiła dopóki nie zdałam sobie sprawy, że właściwie w toczkę podobną sama popełniłam w czerwcu... Hm. Czy ja się czepiam? Czy cierpię na megalomanię? A może znalazłam bratnią duszę zaklętą - oczywiście niestety - w żeńskim ciele, eh.
(Zadanie z analizy porównawczej dla chętnych - moja recenzyja TU a tu listopadowa panny Z)
ps.
O! CHYBA JEDNAK KTOŚ CZYTA moje nieliczne recenzyje. Bo właśnie wpadłam na wesołą dykteryjkę o 'Prometeuszu', która mnie nawet rozbawiła dopóki nie zdałam sobie sprawy, że właściwie w toczkę podobną sama popełniłam w czerwcu... Hm. Czy ja się czepiam? Czy cierpię na megalomanię? A może znalazłam bratnią duszę zaklętą - oczywiście niestety - w żeńskim ciele, eh.
(Zadanie z analizy porównawczej dla chętnych - moja recenzyja TU a tu listopadowa panny Z)
O kurcze, miałam iść na śniadanie, zajrzałam na Twojego bloga i po Connerym w majtach jakoś mi się odechciało ;D
OdpowiedzUsuńAle że co - Connery bez majtek by ci zaostrzył apetyt? ;)
UsuńBua ha ha ha;)
UsuńWidząc Conneryego w tak idiotycznym stroju myślałem zrazu, że to fotomontaż, ale nie, sprawdziłem - film Zadroz faktycznie nakręcono, i nie bvł to pornol.
OdpowiedzUsuńNa każdym z Bondów usypiam przed telewizorem, z wyjątkiem odcinka z Sophie Marceau, gdyż ona mi się podoba. Niestety, ani razu nie widziałem tego filmu w całości (choć nie usnąłem), czego żałuję, bo Sophie piękną aktorką była, a może nawet jeszcze jest.
Sophie zastosowała nielichą kurację wypiękniającą w postaci porzucenia starawego małżonka Żuławskiego oraz grywania w lekkich komediach romantycznych, czego tenże nie mógł znieść i zabraniał.
UsuńNowe Bondy to już nie Bondy. W tych starych był jednak spory ładunek umowności, humoru, miejscami żenującego (prym wiedzie R. Moore), ale miały też swój niepowtarzalny sznyt.
OdpowiedzUsuńNikt by ich nie pomylił z niczym innym.
A nowe? Wystarczy zmienić nazwisko bohatera, a już mamy całkiem inne dzieło.
Cóż, tradycjonalistą jestem.
No wiesz, jakie czasy, takie Bondy. Tu nie ma mowy o modzie retro.
UsuńZakręciłaś mnie Bondami. Miałam iść do kina, ale zabrakło mi czasu. Muzyczka mi się podoba... w pierwsza fotka Seana powaliła ze śmiechu w poduszkę... Ewuś, dziękuję
OdpowiedzUsuńŁolaboga!!! To reakcja na pierwsze zdjęcie. :D Agent wszech czasów. :D Nie wiadomo czy się śmiać, czy uciekać. A może to ma zabijać śmiechem...
OdpowiedzUsuńSłyszałam już kilka dobrych opinii na temat Skyfall, dla świętego spokoju obejrzę.
mój pierwszy Bond to Skyfall,
OdpowiedzUsuńteż nikt nie wierzył, że udało mi się w jakiś cudowny sposób nie zobaczyć żadnego wcześniej
Czyli jest was więcej...
UsuńSprawdzę grupy wsparcia i dam znać. Bo to przecie zgroza paraterapeutyczna nie znać takiego archetypu męskości ;)
Takie recenzje czytam z przyjemnością:) Nawet gdybym jeszcze Skyfall nie oglądała, to po takim humorystycznym opisie na pewno bym poszła do kina:) Co mnie się podobało i bawiło w tej części ? Ten niesmak, zdziwienie, niedowierzanie, wręcz obrzydzenie Bonda do młodego komputerowca-cudotwórcy i nowinek informatycznych. Film generalnie pełen ukrytych średnio głębokich przesłań, za to udało mi się na koniec znowu wzruszyć. Ja jestem na tak:)
OdpowiedzUsuńW rzeczy samej, nawet na homo umizgi Javiera nie reagował Bond tak źle jak na młodość i piżamę Q ;)
UsuńWyraźnie widać, na kim Borat wzorował swój zielony uniformik! Czyli, jak zawsze - wszystko już było...
OdpowiedzUsuńUznaję tylko Bondy z Connerym, nowych nie lubię, a te z Rogerem Moorem są zupełnie niezjadliwe.
Z Moore'ów to wolę ostatecznie oglądać Demi...
UsuńO ho ho, zaciekawiła mnie ta notka, a to sukces, bo bondem interesuję się tyle, co zeszłorocznym śniegiem ;)
OdpowiedzUsuńSean Connery w takich majtach mógłby reklamować pieluszki ... tylko nie bardzo wiem, dla kogo, bo przecież nie dla prawdziwych mężczyzn :)
OdpowiedzUsuńBondomania chyba powoli też zaczyna się wypalać. Ale tkwić bez jakichkolwiek zmian w okowach tradycji tej nieśmiertelnej serii też chyba byłoby niezdrowo.
Mnie się podobał ostatni Bond z Casino Royale, ale na najnowszym jeszcze nie byłam. Czekam na możliwość - sposobność czy coś w tym stylu :)
Dziękuję Ci jednak za podsumowanie, bo nie jestem aż taką fanką, żeby sobie wszystkie Bondy oglądać pasjami :)
Nowy Bond też powinien mieć blue-sky-eye, reszta nieistotna.
OdpowiedzUsuńMuszę obejrzeć Zadrosa :))
Co do wcześniejszej recenzji to tak, dostrzegam twoje wpływy literackie u tej pani;))
Tylko po co podajesz linka do tego wyrobu czekoladopodobnego? Zagadka.
nowego Bonda widziałam. nie uwiódł mnie, ale też nie rozczarowała. kobiety Bonda natomiast mnie rozczarowały. obie. głos Adele sączy się po kadrach..
OdpowiedzUsuńcóż, widać sugestywne utopienie Evy Green w weneckiej klatce zbiera mało erotyczne żniwo i w dalszych częściach...
UsuńSuper wpis. Pozdrawiam i czekam na więcej.
OdpowiedzUsuń