Jak zwykle, tradycyjnie już na
początku listopada, zamknięto mnie na cmentarzu, na który przybyłam w-godzinach-za-późnych. Optymistycznie wierząc, że cmentarz jest jak stacja benzynowa
czynny całą dobę. Przynajmniej w tych dniach. A nie jest, believe me, nie jest.
Niby nic, dużo światełek na około, więc strachu nie ma. Ale też wyniesienie
naręcza doniczek z chryzantemami do domowego ogródka przestaje, w tak
niefortunnym układzie zdarzeń, wchodzić w grę, niestety... ( Nie, żebym to
planowała, no skąd ;)
Kobieta sama siebie nie podejrzewa, w jakich okolicznościach może
zacząć intensywnie pałać do osobnika męskiego w funkcji kościelnego. Który
dzierży klucze do cmentarnej bramy. Zza której krat nam się przygląda jak małej
małpce w Zoo. Która nie chce banana, chce wyjść, chce do żywych, do domowych
pieleszy czym prędzej, już się naświętowała.
Oczywiście pada.
Wracam przemoczona. Od razu
profilaktycznie wkładam stopy do wrzątku oraz zapodaję też sobie wrzątek od
góry, wlewem doustnym. Bardzo to jest skuteczna antychorobowa terapia w moim
przypadku. Tylko się zastanawiam, czy jak człowiek za często to stosuje, np
codziennie to może jest to już jakoś nazywająca się jednostka chorobowa jednak.
Choroba wrzątkowa dwubiegunowa zimowa, czy coś.
Ale co mi tam, ważne, że pomaga.
Widać jestem zimnokrwista, co – jakby się zastanowić – bardzo pasuje do
bladości mojej cery i tendencji do przedłużonego przesiadywania na cmentarzach.
K. mówi, że bez pudła potrafi
zgadnąć, rozmawiając ze mną przez telefon, czy mam akurat stopy we wrzątku czy
nie. Z taką umiejętnością to do FBI, mówię ja.
Na resztę jesieni przydałoby mi się coś takiego. Wesołego w kolorystyce i kontrowersyjnego w wymowie:
RainBurka by
Roeland Otten
Nie martw sie, lepsza wrzatkowa od wenerycznej, nie ma tego zlego...
OdpowiedzUsuńNa Twoim miejscu, zmuszona okolicznosciami, zostalabym juz na tym cmentarzu, przynajmniej moglabym zweryfikowac opowiesci o duchach.
Nie ma co weryfikować, bać się należy żywych, nie umarłych :I
UsuńA wiesz, że gdyby pominąć jednostkę chorobową, można by ewentualnie, w razie niepomyślnych wiatrów, Nagrodę Darwina jednogłośnie za ten cmentarz otrzymać?!
OdpowiedzUsuńTeorie Darwina bardzo cenię, ale nagrody jego imienia przyznać sobie nie pozwolę ;)
Usuń(Oczywiście mogłam zrobić rzetelny risercz interesujących przypadków cmentarnych zgonów, zamiast tak egocentrycznie o sobie...)
a ta burka nie za krótka?
OdpowiedzUsuńna cmentarzu jeszcze nie dałam się zamknąć ale często mi się śni ze zamykają mnie w markecie na noc.
Ja mam mało wzrostu, na mnie raczej wszystko za długie, choć za szerokie to raczej już nie ;)
UsuńA market budowlany? I co w nim robisz we śnie (że się tak frojdowsko zainteresuję)?
nic. chodzę.
Usuńnajgorszy sen jaki miałam ostatnio, to mój ex który wykonywał czynności onanistyczne na stertę banknotów dwustuzłotowych.
ciekawe co na to Freud.
było to obrzydliwe.
w Belgii kazda starsza pani z okazji deszczu nosi to: http://i00.i.aliimg.com/img/pb/363/080/367/367080363_826.jpg
OdpowiedzUsuńa jak nie masz, wystarczy reklamowka
Poczyniłam już pierwsze próby z reklamówką Tesco, ale nie wygląda to za dobrze... ;)
UsuńWidać jestem na to za młoda.
A jak Ty się skomunikowałaś z tym panem z kluczami. Musiałaś go jakąś ściągnąć czy się kręcił koło bramy. Przez bramę się przejść nie dało? ja to bym się chyba jednak próbowałam wydostać jakąś drogą alternatywną byle tylko na tym cmentarzu nie siedzieć zbyt długo. A do gorącej wody proponuje dodać musztardę, wymerdać i siup nóżki. Rozgrzewa na maksa.
OdpowiedzUsuńWdzianko cudne, można by różne kolory przywdziewać. Czerwona na deszczową randkę, czarna na pogrzeb. Jest wiele możliwości:)
Pozdróweczka!
Dzięki za patent z musztardą, musowo wypróbuję, choć możliwe, że mam w lodówce tylko ketchup i chrzan.
UsuńCo do różnych kolorów burki - si, zgadzam się. Biała do ślubu :D
Wolałabym wrzątkową od czosnkowo-winnej, na jaką sama zapadłam. Grunt, że działa ;)
OdpowiedzUsuńNo to zdrowia! Nam wszystkim.
UsuńSorry za suchara, ale taki żarcik przypomniałem sobie:
OdpowiedzUsuńIdzie facet nocą koło cmentarza. Lekko nieswój, bo północ się zbliża. Nagle z bramy cmentarnej wychodzi inny gość i jak gdyby nigdy nic sobie idzie.
- Pan się tak nie boi nocą chodzić po cmentarzu? - pyta pierwszy.
- Jak żyłem to się bałem - odpowiada drugi.
Suchar namoczony we wrzątku sprawuje się całkiem zjadliwie.
UsuńA twój bardzo na temat ;)
Burka bardzo ... chciałam powiedzieć twarzowa, ale chyba to określenie nie pasuje.
OdpowiedzUsuńChoroba wrzodowa byłaby gorsza, ale jak widzę z tym komentarzem nie jestem oryginalna ;)
Jako ciekawostkę zapodam, że wybrana ostatnio przeze mnie farba wyszła nieco podobnie jak ta burka, ale została przemalowana, więc łazienka uratowana :)!
Jak się dorobię wrzodowej to na pewno napiszę super interesującego posta ;)
UsuńCzyli jako stylistyczny doradca od odcieni farb okazałam się jajcarzem, hm. ;)
Co do doradztwa tapetę doradziłaś mi bezbłędnie, wszystkim się podoba, a na tym właśnie kolorze to ja się uparłam.
UsuńNie masz więc winy, która Cię obciąża, że tak mi się biblijnie rzekło :)
Taki biznes mi się widzi: nakupić tych burek ile wlezie i wypożyczać odpłatnie panienkom, którym na nosie pryszcz nagły wyrósł!
OdpowiedzUsuńKochaniutka. To jest bardzo dezajnerska burka, żaden lumpeksowy burek, także pewnie nie byłoby nas stać nawet na jedną.
UsuńZa to chińską parasolkę składaną zawsze warto taszczyć w torebusi jednak.
Też mnie ineteresuje, jak się z kościelnym skomunikowałaś.
OdpowiedzUsuńJesteś zdolna, to ci trzeba przyznać.
Ja bym umarła ze strachu :/
Normalnie się z nim ekskomunikowałam, przy pomocy nawoływania w stylu dusz czyśćcowych (głośno i rozpaczliwie ;)
UsuńPonieważ co roku mam ten sam problem, to już mnie znają gdzieniegdzie, jestem cmentarnie exitowym celebrytą.
Ciekawe, jak Ci się zmienia głos pod wpływem gotowania nóg? Słychać w nim błogość, czy cierpienie?
OdpowiedzUsuńHehe, no jest to bardziej ścieżka dźwiękowa do filmów dla dorosłych, ogólnie.
UsuńAlbo sssyk.
zaciekawiona zmieniłam, to mam teraz pięć na stronie. hm.
OdpowiedzUsuń