niedziela, 4 listopada 2012

Choroba wrzątkowa dwubiegunowa czyli dlaczego warto sprawdzać godziny od-do

Jak zwykle, tradycyjnie już na początku listopada, zamknięto mnie na cmentarzu, na który przybyłam w-godzinach-za-późnych. Optymistycznie wierząc, że cmentarz jest jak stacja benzynowa czynny całą dobę. Przynajmniej w tych dniach. A nie jest, believe me, nie jest. Niby nic, dużo światełek na około, więc strachu nie ma. Ale też wyniesienie naręcza doniczek z chryzantemami do domowego ogródka przestaje, w tak niefortunnym układzie zdarzeń, wchodzić w grę, niestety... ( Nie, żebym to planowała, no skąd  ;)
Kobieta sama siebie nie podejrzewa, w jakich okolicznościach może zacząć intensywnie pałać do osobnika męskiego w funkcji kościelnego. Który dzierży klucze do cmentarnej bramy. Zza której krat nam się przygląda jak małej małpce w Zoo. Która nie chce banana, chce wyjść, chce do żywych, do domowych pieleszy czym prędzej, już się naświętowała.
Oczywiście pada.
Wracam przemoczona. Od razu profilaktycznie wkładam stopy do wrzątku oraz zapodaję też sobie wrzątek od góry, wlewem doustnym. Bardzo to jest skuteczna antychorobowa terapia w moim przypadku. Tylko się zastanawiam, czy jak człowiek za często to stosuje, np codziennie to może jest to już jakoś nazywająca się jednostka chorobowa jednak. 
Choroba wrzątkowa dwubiegunowa zimowa, czy coś.
Ale co mi tam, ważne, że pomaga. Widać jestem zimnokrwista, co – jakby się zastanowić – bardzo pasuje do bladości mojej cery i tendencji do przedłużonego przesiadywania na cmentarzach.
K. mówi, że bez pudła potrafi zgadnąć, rozmawiając ze mną przez telefon, czy mam akurat stopy we wrzątku czy nie. Z taką umiejętnością to do FBI, mówię ja.

Na resztę jesieni przydałoby mi się coś takiego. Wesołego w kolorystyce i kontrowersyjnego w wymowie:




RainBurka by
 Roeland Otten

25 komentarzy:

  1. Nie martw sie, lepsza wrzatkowa od wenerycznej, nie ma tego zlego...
    Na Twoim miejscu, zmuszona okolicznosciami, zostalabym juz na tym cmentarzu, przynajmniej moglabym zweryfikowac opowiesci o duchach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma co weryfikować, bać się należy żywych, nie umarłych :I

      Usuń
  2. A wiesz, że gdyby pominąć jednostkę chorobową, można by ewentualnie, w razie niepomyślnych wiatrów, Nagrodę Darwina jednogłośnie za ten cmentarz otrzymać?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teorie Darwina bardzo cenię, ale nagrody jego imienia przyznać sobie nie pozwolę ;)
      (Oczywiście mogłam zrobić rzetelny risercz interesujących przypadków cmentarnych zgonów, zamiast tak egocentrycznie o sobie...)

      Usuń
  3. a ta burka nie za krótka?
    na cmentarzu jeszcze nie dałam się zamknąć ale często mi się śni ze zamykają mnie w markecie na noc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam mało wzrostu, na mnie raczej wszystko za długie, choć za szerokie to raczej już nie ;)
      A market budowlany? I co w nim robisz we śnie (że się tak frojdowsko zainteresuję)?

      Usuń
    2. nic. chodzę.
      najgorszy sen jaki miałam ostatnio, to mój ex który wykonywał czynności onanistyczne na stertę banknotów dwustuzłotowych.
      ciekawe co na to Freud.
      było to obrzydliwe.

      Usuń
  4. w Belgii kazda starsza pani z okazji deszczu nosi to: http://i00.i.aliimg.com/img/pb/363/080/367/367080363_826.jpg
    a jak nie masz, wystarczy reklamowka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczyniłam już pierwsze próby z reklamówką Tesco, ale nie wygląda to za dobrze... ;)
      Widać jestem na to za młoda.

      Usuń
  5. A jak Ty się skomunikowałaś z tym panem z kluczami. Musiałaś go jakąś ściągnąć czy się kręcił koło bramy. Przez bramę się przejść nie dało? ja to bym się chyba jednak próbowałam wydostać jakąś drogą alternatywną byle tylko na tym cmentarzu nie siedzieć zbyt długo. A do gorącej wody proponuje dodać musztardę, wymerdać i siup nóżki. Rozgrzewa na maksa.
    Wdzianko cudne, można by różne kolory przywdziewać. Czerwona na deszczową randkę, czarna na pogrzeb. Jest wiele możliwości:)
    Pozdróweczka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za patent z musztardą, musowo wypróbuję, choć możliwe, że mam w lodówce tylko ketchup i chrzan.

      Co do różnych kolorów burki - si, zgadzam się. Biała do ślubu :D

      Usuń
  6. Wolałabym wrzątkową od czosnkowo-winnej, na jaką sama zapadłam. Grunt, że działa ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Sorry za suchara, ale taki żarcik przypomniałem sobie:

    Idzie facet nocą koło cmentarza. Lekko nieswój, bo północ się zbliża. Nagle z bramy cmentarnej wychodzi inny gość i jak gdyby nigdy nic sobie idzie.

    - Pan się tak nie boi nocą chodzić po cmentarzu? - pyta pierwszy.

    - Jak żyłem to się bałem - odpowiada drugi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Suchar namoczony we wrzątku sprawuje się całkiem zjadliwie.
      A twój bardzo na temat ;)

      Usuń
  8. Burka bardzo ... chciałam powiedzieć twarzowa, ale chyba to określenie nie pasuje.
    Choroba wrzodowa byłaby gorsza, ale jak widzę z tym komentarzem nie jestem oryginalna ;)
    Jako ciekawostkę zapodam, że wybrana ostatnio przeze mnie farba wyszła nieco podobnie jak ta burka, ale została przemalowana, więc łazienka uratowana :)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się dorobię wrzodowej to na pewno napiszę super interesującego posta ;)

      Czyli jako stylistyczny doradca od odcieni farb okazałam się jajcarzem, hm. ;)

      Usuń
    2. Co do doradztwa tapetę doradziłaś mi bezbłędnie, wszystkim się podoba, a na tym właśnie kolorze to ja się uparłam.

      Nie masz więc winy, która Cię obciąża, że tak mi się biblijnie rzekło :)

      Usuń
  9. Taki biznes mi się widzi: nakupić tych burek ile wlezie i wypożyczać odpłatnie panienkom, którym na nosie pryszcz nagły wyrósł!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochaniutka. To jest bardzo dezajnerska burka, żaden lumpeksowy burek, także pewnie nie byłoby nas stać nawet na jedną.
      Za to chińską parasolkę składaną zawsze warto taszczyć w torebusi jednak.

      Usuń
  10. Też mnie ineteresuje, jak się z kościelnym skomunikowałaś.
    Jesteś zdolna, to ci trzeba przyznać.
    Ja bym umarła ze strachu :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Normalnie się z nim ekskomunikowałam, przy pomocy nawoływania w stylu dusz czyśćcowych (głośno i rozpaczliwie ;)
      Ponieważ co roku mam ten sam problem, to już mnie znają gdzieniegdzie, jestem cmentarnie exitowym celebrytą.

      Usuń
  11. Ciekawe, jak Ci się zmienia głos pod wpływem gotowania nóg? Słychać w nim błogość, czy cierpienie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, no jest to bardziej ścieżka dźwiękowa do filmów dla dorosłych, ogólnie.
      Albo sssyk.

      Usuń
  12. zaciekawiona zmieniłam, to mam teraz pięć na stronie. hm.

    OdpowiedzUsuń

No to cyk! Nie ma się co pieścić.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...