niedziela, 25 sierpnia 2013

O nietypowym sprzątaniu oraz tradycyjnie rodzinnym grillowaniu

Ponoć Opatrzność czuwa i daje znaki. Trzeba tylko umieć je czytać.
Na przykład ostatnio: weszłam do kuchni i przystanęłam, żeby pomyśleć co bym też mogła upichcić a następnie o mało co nie zginęłam marną śmiercią, gdy cofając się wypadłam z kapci – kapcie zostały na miejscu, bo się przykleiły do podłogi ;)
Uznałam to za klarowny znak z góry, że muszę posprzątać ;). (Możliwe, że jedynym bardziej klarownym znakiem mógłby być gołąbek, który by wleciał przez otwarte okno i na to wszystko narobił).
Co sobotę wybebeszam wszystko i dokonuję segregacji. Co niedzielę wycofuję się z ostatecznych rozwiązań, żeby zamówić kontener i to wszystko do niego wrzucić (a na końcu siebie).
Tymczasem tatuś postanowił skorzystać z dobrodziejstw ogródkowej miejscówki i urządzić spóźnione urodziny (a może imieniny?). Tatuś na emeryturze, ograbiony z sensownego dysponowania czasem, co zapewniał mu etat, stał się domowym tyranem, ćwiczącym swoje doprowadzające do szału metody ordnungu na bogu wyziewającej już ducha mamusi. Dlatego bardzo wspieram wszelkie inicjatywy pomagające tatusiowi z mamusi zleźć, nawet moim kosztem.
Tatuś zaordynował więc, że mam posprzątać – ale nie tak po prostu ogarnąć do przyzwoitości ale na troszku wyższym poziomie. Europejskim. Światowym. Sanepidowym.
- Jak na wyższym poziomie to sam sobie przyjdź i posprzątaj – zaordynowałam więc, odziedziczonymi po tatusiu tyrańskimi genami, ja. – W końcu to twoje imieniny.


I tatuś przyszedł posprzątać (sic!). Teraz mam dowód, że panowie ex-kierownicy na emeryturze kompletnie tracą kontakt z rzeczywistością, nie mając pod sobą kadry od myślenia kreatywnego. Tatuś z zapałem umył detergentem i spłukał wodą wszystkie płyty chodnikowe oraz zewnętrzne ściany domu, co mu się wydały brudne, altankę gospodarczą i jeszcze mnóstwo innych rzeczy, których raczej się detergentami nie myje, bo potem wokół nie rośnie trawa. Potłukł wszystkie szyby, z których sobie na wiosnę urządzałam mini-szklarnię. A tłukł je z iście szlacheckim rozmachem, z zapałem czterolatka-eksperymentatora, podczas gdy ja paliłam papierosa i powtarzałam sobie w duchu mantrę ‘Zen lub sen’. Akurat wpadła do mnie I. która  - jestem tego pewna - po wizytach u mnie (i oglądzie jak alternatywnie może żyć tzw. homo sapiens z tatusiem szklarzem) cichaczem chodzi na terapię ;).
Szyby rymsały o beton, I. podskakiwała, a mnie nie drgnęła nawet powieka. (Może powinnam zostać reporterką wojenną? ;)
A teraz robię za dj-a , podczas gdy jeden z o gości pokazuje pozostałym telefon z moim zdjęciem z party z zeszłego roku. Bosz, jaka ja byłam gruba! Muszę opracować plan, jak odwrócić jego uwagę i zniszczyć te kompromitujące dowody z mojej niedietetycznej przeszłości. Niestety panowie nawet do toalety chadzają ze swoimi komórkami, więc będzie trudno ;)
Nikt nie podziwia czystego chodnika.
















Zamiast celebrytów powinnam pochwalić się znajomością kluczowych dla płci niewieściej dzieł sztuki:
Sponge (1962), Roy Lichtenstein 

...
A teraz, specjalnie na niedzielę, perełka czyli trochę sprzątalniczej grozy ;)


Winter is coming, więc bawcie się dobrze, póki można. Nawet jeśli jesteście flejami  ;)

20 komentarzy:

  1. Co do kilku pierwszych zdań- tez tak mam z czytaniem znaków. I zastanawiam się, dlaczego inni w tym domu są analfabetami?!

    O, masz moje zdjęcie, które se strzeliłam w kuchni! :P
    http://skorpionwrosole.blogspot.com/2013/03/52-ranne-ranki.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak uczciwie przeskanowałam dział pamięci w mózgu to muszę przyznać, że to zdjęcie otwierające widziałam już na połowie dziewczyńskich blogów.
      Widać wszystkie się tu identyfikujemy.

      Usuń
    2. nie wiedziałam, nie widziałam :(

      Usuń
  2. Moja Droga, fleja nie jestem, bo co sobote myje nogi i uszy, rece czesciej, co drugi dzien. Dom sprzatm na wielkanoc. Do glowy by mi jednak nie przyszlo mycie trotuaru detergentem, bo lubie, kiedy wokol trawka porasta.
    A lepka podloge w kuchni wykorzystuje jako pulapke na muchy, one tez sie przyklejaja, wiec oszczedzam na gustownie wiszacym u sufitu lepie.
    Ale zeby tak gabka wzorek z tapety zmywac, to juz lekka przesada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee, ty w Niemcach mieszkasz - przecie wiem jak wy tam sprzątacie :]
      Nawet chodników nie macie tylko od razu TROTUARY ;)

      I nie wzorek tylko raster ;)

      Usuń
  3. Jestem fleją i dobrze mnie z tym:) no, chyba że mam rzut na mózg, wtedy jestem gotowa szczoteczką do zębów czyścić wloty płynu do płukania w pralce... ale to sporadycznie sie zdarza, jak już pralka z miesiąc albo dwa nie pobiera płynu. Nadal nie pobiera, więc na darmo się męczyłam... Za to wszystko inne, poza systematycznymi porządkami nawet lubię robić:)
    Miłego końca lata:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fleje często tak mają, że jak już się od wielkiego dzwonu zawezmą to ze szczoteczką i wojskowym drylem.
      To chyba jakaś jednostka chorobowa jest.

      Ale do pralki to nie zaglądałam never ever - tam podobno jakiś instrument muzyczny jest, pff ;)

      Usuń
    2. tak, bęben :) a na zewnątrz cymbał, to próbuje sam naprawić wlot płynu:)

      Usuń
  4. ale ja mam w pokoju bałagan...dopiero mi to uzmysłowiłaś

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana, u Ciebie bywam dla Ciebie, a Tata z tym biciem szyb był interesującym zjawiskiem przyrodniczym, przyznaję ;).
    Ale na terapię jeszcze nie chadzam z Twego powodu, tylko utwierdzam się w przekonaniu, że u każdego coś innego :))).
    A i tak jak zwykle było super!
    Buziaki i miłej zabawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby wiedział, że taka ładna koleżanka przyjdzie to by porcelanę tłukł ;)
      Bo mamy jakieś zbędne serwisy.

      Usuń
  6. Podłoga w kuchni robi dziś za lep na muchy, albowiem smażyłam wątróbkę. Skutek wiadomy! Małż miał umyć, ale przełożył czynność na jutro...

    OdpowiedzUsuń
  7. I tak celowo, z premedytacją, rozbijał Twoje szyby z Twojej szklarenki? Trzeba było wybić mu szybę w samochodzie, chociaż boczną i powiedzieć, że brudna była ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w ramach recyclingu było, a nie w ramach złośliwości, ju noł.
      (W żadnych ramach już szybek nie ma, hyhy)

      Usuń
  8. Filmik mnie powalił!! Piękny. Podobnie jak cały Twój post. Znowu się cudownie ubawiłam czytając. Z mężem się śmiejemy, że jak się kiedyś dorobimy potomka to na bank po pierwsze zagubi się w pierwszych słowach mego listu w stercie ciuchów zalegających tu i ówdzie, a częściej raczej wszędzie, a po drugie przyklei się rączkami i kolankami do podłogi w kuchni (oj takie tam niebezpieczeństwa czyhać będą na raczkującego stwora). Taka leżąca jeszcze kijanka będzie trochę bardziej bezpieczna:)
    Ostatnio znienacka (bo z nacka to już nie to) przyszedł pan od kaloryferów pomiaru i w obliczu tej apokalipsy panującej we wszystkich pomieszczeniach w domu było nam po prostu wstyd przed tym człowiekiem. Coś tam bredziłam robiąc przejście do kaloryfera w pokoju i jednocześnie chowając w popłochu skarpety w łazience, że tak tu wygląda bo się przeprowadzamy. Ała! Po wyjściu pana popłakaliśmy się ze śmiechu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja droga. Wesołe to wasze stadło nie ma co. Mogłabyś jako posty te anegdotki zapisywać, normalnie ;)
      Stay tunned.

      Usuń

No to cyk! Nie ma się co pieścić.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...