Na początek cytatowa perełka
“Autonomy, n.
I want my own books to have their own shelves," you said, and that's how I knew it would be okay to live together.”
- David Levithan 'The Lover’s Dictionary'
(więcej cytatów, choć raczej już nie o książkach, tu [.])
“Autonomy, n.
I want my own books to have their own shelves," you said, and that's how I knew it would be okay to live together.”
- David Levithan 'The Lover’s Dictionary'
(więcej cytatów, choć raczej już nie o książkach, tu [.])
Dzisiaj znowu zajmiemy się kwestią sposobu magazynowania książek w mieszkalnictwie. Czy naprawdę chcielibyśmy, aby oceniano nas po (marnej) zawartości regału?
To trochę tak (wybaczcie marność porównania, ale siedzę ostatnio w lekturach medycznych ;), jakby mnie zapytać, czy bym chciała, żeby mnie patolog
sądowy na stole sekcyjnym, gdybym przypadkiem wpadła pod autobus,
oceniał po amalgamatowych plombach, wypłowiałej hennie i marnej
jakości koszulce bawełnianej z sieciówki wyprodukowanej w Chinach. Czy bym chciała, żeby na tej
podstawie zdiagnozował mi wartość mojego życia. Otóż i w
jednym i w drugim przypadku bym nie chciała. Ponieważ i w jednym i w drugim przypadku jest to czasem wyłącznie kwestią możliwości finansowych. I nie świadczy o całym bogactwie naszej osobowości i o spektrum naszych intelektualnych możliwości (o ile w ogóle jakieś mamy, bo ja na przykład przed kawą i ogólnie przed południem to nie mam żadnych ;)
"Zatem regał z książkami, mniejszy lub większy, w domu inteligentnego człowieka jest. Jakie informacje ze sobą niesie? Czy bywa symbolem statusu czy jest tylko elementem umeblowania wnętrza, dekoracją?Z pewnością jest ważną informacją o właścicielach, może być rodzajem wizytówki, bywa niezwykłą kolekcją. Domowa biblioteka to także swego rodzaju historia życia, niczym album ze zdjęciami. Ale czy potwierdza, że mieszka tu inteligent?
Czytam w wannie: Nie oceniaj książki po okładce, a inteligenta po regale. Mamy regał z książkami, ale staramy się ograniczać ich liczbę, bo to małe mieszkanko i mały regalik.
Dorota: Znam takie domy, gdzie regały z książkami owszem są i to w ilości sugerującej wielkie oczytanie właścicieli. Ilość książek na regałach nie ma już wiele wspólnego z inteligenckimi domami. Zrobił się z tego trend i wielu niestety ćwierćinteligentów szpanuje zbiorami, które w ręce mieli tylko wtedy gdy odkurzali regały."
Więcej tu: Jak mieszkają Polacy - współczesny dom i książki [klik]
Pani Doroto and everyone, takie zjawisko ma już swoją nazwę. Nazywa się (ponoć) tsundoku.
No i proszę, skąd się wzięła akcja Nie czytasz, nie idę z tobą do łóżka:
No i proszę, skąd się wzięła akcja Nie czytasz, nie idę z tobą do łóżka:
Natomiast
opowiadał mi kiedyś znajomy, jak to u jego sąsiadów wybuchł pożar.
Przyjechali strażacy. Weszli, ugasili, wyszli. Cała kamienica miała
darmową rozrywkę. Ale znajomy chciał więcej szczegółów, taka paparazzka
żyłka mu pulsowała pod skórą ;).
-Oczytani ludzie - powiedział mu strażak. - Dużo książek, to się i paliło.
No.
Tak, książki są niebezpieczne, ale nie bardziej niż poliestrowy dywan ;)
.........
No to jeszcze kilka obrazków
Ponoć są tacy, co im się gusta kolorystyczne zmieniają na neoawangardowe - znaczy się po latach posiadania mieszkań w kolorach wszelakich a dostępnych (malinowa cytryna, groszkowa ekstaza, takie tam, a każda ściana inna) wracają znowu do bieli. I wtedy, dla większego efektu oraz ku czci puryzmu i kolorystycznej konsekwencji książki można, a nawet należy, ustawić tak ;)
Jeśli zaś chodzi o mieszkańców starych domostw i użytkowników nienajnowszych mebli (mła), to robim, co możem, nieprawdaż:
Ponoć nie wszyscy tu zaglądający są kumaci w angielskim, więc so:
fill - napełniać
stacks of books - stosikami
crannies - szczeliny
nooks - i zakątki
I wszysko jasne ;)
Tak, książki są niebezpieczne, ale nie bardziej niż poliestrowy dywan ;)
.........
No to jeszcze kilka obrazków
Najważniejsze aby książki zestawione na półce do siebie pasowały ;)
Ponoć są tacy, co im się gusta kolorystyczne zmieniają na neoawangardowe - znaczy się po latach posiadania mieszkań w kolorach wszelakich a dostępnych (malinowa cytryna, groszkowa ekstaza, takie tam, a każda ściana inna) wracają znowu do bieli. I wtedy, dla większego efektu oraz ku czci puryzmu i kolorystycznej konsekwencji książki można, a nawet należy, ustawić tak ;)
Jeśli zaś chodzi o mieszkańców starych domostw i użytkowników nienajnowszych mebli (mła), to robim, co możem, nieprawdaż:
Ponoć nie wszyscy tu zaglądający są kumaci w angielskim, więc so:
fill - napełniać
stacks of books - stosikami
crannies - szczeliny
nooks - i zakątki
I wszysko jasne ;)
a jeśli widzisz na zdjęciu człowieka a za nim półkę z książkami to na co zwracasz uwagę? Ja najpierw na te książki, jak nie da się powiększyć aby przeczytać tytuł to staram się rozpoznawać po okładce. A czy człowiek ze zdjęcia ma wąsy albo kolczyki to nie wiem.
OdpowiedzUsuńJakby taki człowiek miał jednocześnie wąsy i kolczyki to ja bym jednak zwróciła na niego uwagę ;)
UsuńŚciślej mówiąc to po zawartości regałów poznać człowieka, chociaż niektórzy twierdzą, że czytanie byle czego jest lepsze od nieczytania w ogóle ale jak wpadli na taką myśl - nie wiem :-)
OdpowiedzUsuńChyba zaczęto głosić taką tezę po analizie tych strasznych statystyk czytelniczych :/
UsuńCiekawe co badacze japońscy mówią o ludziach, którzy kupują książki, nie czytają ich (to plan na potem), lecz zamiast eksponować nabytki na regałach, upychają je po nooksach i w craniesach?
OdpowiedzUsuńZapewne jest na to jakiś psychiatryczny termin ;)
UsuńWydaje mi się, ze z czytaniem książek jest tak, jak z innymi hobby, albo się lubi i wtedy się też ma (kosztem innych droższych sprzętów nawet), albo nie za bardzo i wtedy ma się głównie encyklopedie itp. Są też osoby, które korzystają z bibliotek, u nich i tak zawsze jeszcze jest własny księgozbiór, bo książki lubią też dotykać i wąchać.
OdpowiedzUsuńI są pożyczający i nie oddający książki (zapomniałam Ci w sobotę oddać Gottlandię - mam nadzieję, że mnie nie wykluczysz ze znajomych!).
A czymaj tych Czechów, nie ubędzie mi od tego (na półce ;)
UsuńNowobogaccy esteci dobieraja ksiazki na metry i kolorami, zeby pasowaly do ogolnego wystroju. Ma taki 30 metrow biezacych polek w regalach, kupuje 30 metrow biezacych ksiazek, oprawia w skore wytlaczana zlotem, kolor i odcien do wyboru. I ma. Wazne, ze konweniuje z Renoirem nad kominkiem i sprawia wrazenie.
OdpowiedzUsuńOj, chyba mój Renoir (zawieszony na fejsowym wallu) ci nie podpasował ;)
UsuńSama bym się wytłoczyła złotem ;), w przypadku bogactwa, ale książki? Iiii.
Że też jakoś nie ma zwyczaju prezentowania nowobogacko celebryckich bibliotek, żeby zaskoczyło w społeczeństwie.
Czytanie to intymna sfera życia - skąd tylu ekshibicjonistów?
OdpowiedzUsuńZrobiła się z tego debata publiczna...
UsuńJa mój regał zazdrośnie chowam przed goścmi ;) Niech nie zaglądają, bo raz, że książki zczytane i w większości rozlatujące się, dwa - sporo sentymentalnych pamiątek z zakresu dziecięco-młodzieżowego, nie będących powodem do szpanowania ;)
OdpowiedzUsuńHehe, i też tak mam, jak wyżej napisała Klarka - powiększam i dochodzę tytułów - czy to wścibstwo? :D
Mieć w piwnicy taki tajny pokoik z półkami, a w gościach rzucać się na regały ;)
UsuńKurcze, mnie nieco drażni fetyszyzowanie książek jako przedmiotów. Okładki, obwoluty, pierwsze wydania, zakładeczki, notatki na marginesach, "tylko nie pozaginaj kartek", "zobacz mój stosik" etc. jakieś to, przepraszam, babskie, chociaż i mężczyzn dotyka.
OdpowiedzUsuńKsiążka to nade wszystko idea w niej zawarta. Treść, konglomerat obrazów i myśli.
Dlatego bez problemu przesiadłem się na czytnik, gdzie też mam kilka ładnych półeczek.
To pisałem ja, Bosy Antek/Tomek
Bosy Tomku, a męskie fetyszyzowanie książek to jak by szło?
UsuńRobienie zakładek z czipsów, wydzieranie stron z kiepskimi fragmentami, nieprzyzwoite rysunki na marginesach? I hałdy, żeby nie powiedzieć kupy, zamiast stosików? Nonszalancja i rozmach ;)
Wskutek totalnego nadmiaru w domu postanowiłam dokonać zdecydowanego podziału na Miesiąc Zatajony i Dary Księżycowe!I tych ostatnich stopniowo się pozbywać... Nie aspirowałam nigdy do twardych okładek i jednakowej barwy obwolut, albowiem ,,zewnętrze'' książek specjalnie mnie nie obchodzi!
OdpowiedzUsuńNo widzisz, a dla mnie okładki są bardzo ważne, ale tylko do pewnego momentu - bo i tak kończą jako poupychane na półce grzbiety.
UsuńMiłego rozdawnictwa - jakby jakaś klasyka wchodziła w grę to dawaj znać ;)
Jak mi jakiś autor podpasi, to jadę seriami:) regałów dorobiłam sie ostatnio, kiedy Misiek stwierdził, że stosik przy łóżku i na szafce nocnej godzi w jego gusta estetyczne i zafundował mi rzeczone, sztuk dwie, do mojego pokoju:) ale żeby świadczył o mnie? hmm... to, że w połowie to kryminały nie znaczy, mam nadzieję, żem seryjnym mordercą czy psychopata, co?
OdpowiedzUsuńJa też do ulubionych autorów seriami (z czego by wynikało, że nie mam ostatnio ulubionych autorów, nawet Palachniuk się skończył, bu)
Usuńjak rozwalaliśmy stary dom w P. to niektóre kniżki leżały w worku w stodole - czasowo, ale jednak dostąpiły tego zaszczytu - jak pewnie mało które :))). ja mam w mieszkaniu regały z biedrony. zbiorek większy niż moja obecna moc przerobowa, bo obecnie nie czytam nic. nie ma się czym chwalić, wiem, ale nijak czasu bo jak nie dynia to ogór a jak nie kogut to kura i tak dalej... że o dzieciach nie wspomnę ;-).
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie !
Nie wiedziałam że w biedro są regały oraz że można trzymać książki w stodole (to nie podpada pod jakiś paragraf? hm) - zaiste ten świat mnie jeszcze nie raz zaskoczy ;)
UsuńA ja uwielbiam wielkie, zakurzone regały z książkami, ale... w bibliotekach. W domu mam tylko te książki, których z różnych powodów nie umiem się pozbyć. Czytam głównie pożyczane z bibliotek.
OdpowiedzUsuńStanowczo biblioteki to jeden z najlepszych wynalazków kultury.
Usuń