środa, 4 lipca 2012

Motyla noga! czyli kolejny odcinek serialu 'Larwy szczęścia'

Nigdy jakoś nie miałam inklinacji do narzeczonych-romantyków, więc i ja drogą osmozy stałam się dość nieromantyczna (choć prawdopodobnie było zupełnie odwrotnie). Jednak od czasu do czasu (gdy związek staje się herbatą zaparzaną 3 razy z tej samej torebki) warto spiąć pośladki i spróbować odegrać jakąś scenkę z amerykańskiego filmu dla kretynów, zwanego komedią romantyczną.

Bardzo miły wieczór z M. I tenże M. z twarzą stężałą z wysiłku, żeby się nie roześmiać (albo nie pojechać do Rygi, kto go tam wie) pyta się mnie:
- Co czujesz?
Na co czule odpowiadam:
- Czuję  w brzuchu larwy.
- Co? Fuj! Jakie znowu larwy?
- Takie z których na twój widok, kiedyś, być może, wyklują mi się MOTYLE.


6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Może i czubek, ale nadziewany ;)

      ...po namyśle stwierdzam, że to jednak źle brzmi...hm ;)

      Usuń
  2. Łechłechłe :)
    I tak trzymać!
    W związku najważniejsza jest szczerość :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Padłam! Dooobre! Tylko na tak nieprzyzwoicie rozbudowany, nieco kretyński komentarz mnie stać teraz kiedy wstaję o jakiś zupełnie nie dla mnie porannych porach. Muszę się kłaść spać (rany co to za dziwna fraza o takiej godzinie!) brrr
    pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. so sorry, to nie jest życie - wstawać przed szóstą,co innego się kłaść w tych okolicach ;)
      pozdrawiam również

      Usuń
  4. Wiesz co, doskonałe masz poczucie humoru :)
    Na te larwy nie każdy by wpadł, a w larwy to już w ogóle nikomu nie życzę:)
    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń

No to cyk! Nie ma się co pieścić.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...