niedziela, 15 lipca 2012

Od pająka do postsitkowego życia erotycznego

Dorobiłam się w końcu zwierzęcia domowego, a jest to oczywiście pająk (z dupskiem tak dużym, że od razu przypadliśmy sobie do gustu). Uwił sobie lokator ów siatkowe gniazdko między ścianą a lodówką, bardzo dyskretnie, więc gości mi nie straszy. Za wynajem kącika pobieram bardzo rozsądną cenę w wysokości 3 much lub 5 komarów dziennie - sądząc jednak po tym, co mi po mieszkaniu lata na skutek chronicznego otwarcia okien, czynsz jest do negocjacji. Poza tym czy ja nie widzę, że na waleta mieszka po kątach jeszcze jego 5 krewnych? Mimo, iż zachowałam się nad wyraz uprzejmie wrzucając mu pierwszego dnia do siatki wielką komarzycę, ubitą po 10 minutach walki ręcznikiem kuchennym (możliwe jednak, że była to godzina, hm)
Pajączysko moje kochane jak sobie raz speklowało tłustą muchę to wpadłam we zazdrość, bo ja nawet mięs tak nie marynuję. Nie jest to może okaz wybitnie piękny, ale bardzo porządny, żaden tam narkoman czy coś:















Pająki przestały mnie już wzruszać, oczywiście o ile nie siedzą mi na twarzy. Ostatnio co i raz po melanżach ogrodowych wyciągam z trzewików zagubione biedactwa, np wczoraj: lewy but - półtora pająka, pół w gaciach (także dokądkolwiek zmierzałeś, kochany, to z tych niecnych planów NICI ;). 
Zakres ohydy  z biegiem lat, jak widać, ulega implozji. 
Natomiast słodka K.poinformowała mnie ostatnio, że odkąd życie zmusiło ją, a następnie przyzwyczaiło do czyszczenia sitek w wannie oraz sitek kuchennych z resztek żarcia to 'w seksie może już wszystko'.
Niepotrzebnie mi to powiedziała, wolałabym, żeby mi w ogóle tego nie mówiła, bo teraz za każdym razem jak czyszczę takie sitko to widzę... (milczenie jest bardzoż złote w tym przypadku ;)

W każdym razie jeśli nie oswoiliście jeszcze swoich zasobów ohydy, to coś na spacyfikowanie pająka - nieoceniony, jak zwykle, Remi:
Chociaż osobiście wolę jego nietoperza, który nadal należy do mojej grupy zwierząt 'ucieczkowych'.
Złaszcza po tym, jak dowiedziałam się, że (obecny na filmie) biedny D. dostał traumy i bija już pro forma wszystkich, którzy staną za nim w kolejce do bankomatu ;)

6 komentarzy:

  1. Pająki nadal jednak wynoszę na dwór, niech sobie tam hasają.
    Typ humoru oparty na straszeniu niewinnych przechodniów nie jest moim faworytem, bo można kogoś naprawdę potwornie wystraszyć.
    A jeśli ktoś miałby słabe serce, czy coś?
    Nie ręczę za siebie przy tym bankomacie, go ja mogłabym zareagować refleksem i skończyłoby się to poważnymi obrażeniami ciała "nietoperza". I co wtedy?!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogólnie rzecz biorąc jest to strasznie głupie, ale mam pewien sentyment do dorosłych facetów żyjących z robienia psikusów.
    A przy bankomacie też robię się nerwowa, chociaż głównie z tego powodu, że nie pamiętam pinu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rany obśmiałam się jak zwykle zwłaszcza przy fragmencie o sitku. Teraz i czyszcząc (zaraz zaraz czy mi się to zdarza w ogóle?) będę myślała o...:)
    Pająków się bardzo nie boje, jeśli siedzi sobie w niewidocznym miejscu, chociaż nie wiem jak ma wielką dupę i owłosione nogi, to nie wiem mogłabym jednak dostać małej paranoi:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzesus nie wiem co mam robić przed rychłym położeniem się spać? a) siedzieć na necie, b) oglądać film na Kulturze z Pszoniakiem, filmu nie znam, c) czytać? Niechybnie dostanę nerwicy zaraz! Punkt a i b, a i c mogę wykonywać jednocześnie, ale nie da się chyba jednak czytać Buddenbrooków i oglądać filmu, w którym w trzeciej minucie Ostałowska roztrzaskuje się na masce wielkiego tira. Się nagrała, że niech mię!
    O widzę Zapasiewicza. Wobec tego z nadzieją na godne uwagi kino oddaje się obrazowi "Nadzieja" w ramach cyklu Niedziela z...Pszoniakiem:)
    To taka drobna dygresja:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz mi piszesz, że straciłam możliwość zobaczenia Ostałowskiej na masce tira, żesz! (cel= nagrać, zapętlić, odtwarzać w złe dni ;)
      Chociaż nie mam Kultury, perfidia losu no ;)
      Też mam takie nerwice, obejmujące rozważania jeszcze innych rzeczy, jak gymnastyka (haha, no teraz to już naprawdę żart)

      Usuń
  5. Niee.... ja wciąż pająków nie lubię... ich życie jest ratowane tylko i wyłącznie przez jakiś wielki mój zmysł niezabijania. Nie znoszę zabijać zwierzątek. Kiedy tylko mogę tego nie robić - nie robię...

    Pozdrowienia dla Ciebie i współlokatorów ;P

    OdpowiedzUsuń

No to cyk! Nie ma się co pieścić.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...