Pierwsze objawy zakochania podobne są do pierwszych symptomów choroby. Nagle wstrząsa nami jakiś dreszcz. Czujemy się tak dziwnie lekko. Nie idziemy po prostu ulicą a jakby płyniemy. Na zmianę zimno nam i gorąco, ale raczej gorąco. Myśli nam jakoś tak wirują, że człowiek woli raczej usiąść niż stać a najlepiej to się położyć ;). Spojrzenie mamy nieobecne i zaczynamy jakby dyszeć.
I tak dalej.
(Jakby się ktoś pytał to nie, nie jestem zakochana, jedyne co mnie wzięło to przeziębienie.)
Ale dobrze pamiętać to porównanie, żeby sobie w razie czego przypomnieć, co nas omija. W tej dwuznaczności objawów.
O rany, mam nadzieję, że Cię nie zaraziłam :(
OdpowiedzUsuńCo do dwuznaczności objawów przeziębienia i zakochania - podczas zakochania promienieję, a przeziębienia - gorączkuję, łatwo odróżnić :)
Mnie udało się wyjść z mojego przeziębienia, ale łykam intensywnie prochy!
Trzymaj się :)
Oj tam oj tam, szkoda, że mnie remontem nie zaraziłaś ;)
UsuńTo dopiero pierwsze spotkanie, mam jeszcze szansę Cię zarazić! :) O ile nie jesteś uodporniona na tego bakcyla :)
UsuńZdrowiej szybko!
Czytałem w internecie, że człowiek zakochany to jeszcze zjada muchy... albo motyle. Jakoś tak.
OdpowiedzUsuńNo to jest, kurde, choroba! Fakt.
Zjada larwy, wydala motyle. Jakoś tak. ;)
UsuńO zdaję się, że też jestem zakochana:)
OdpowiedzUsuńNo to 1:1
Usuń;)
No nie przesadzaj, zakochanie jednak niesie ze sobą jakąś nadzieję na dalszy (milszy) rozwój sytuacji :))
OdpowiedzUsuńEee... rozwód?
UsuńTe! Specjalistka od larw w brzuchu! Nie bądź taka do przodu, co? :)
Usuń